Wędkarska lekcja pokory
Karol Budynek (lorak)
2010-04-29
Nurt Warty w tym miejscu jest rwący, mimo spadku poziomu wody. Rozłożyłem fotel i podest, wygruntowałem miejsce połowu i po urobieniu zanęty zacząłem montować zestaw do bata. Na początek ten z 'dyskiem' o wyporności 10g. Jest chyba dobrze, spławik trzyma się poziomu wody. Zanęta była już dobra, więc ulepiłem 4 kule i posłałem je do wody. Czekałem z nadzieją na pierwsze brania.
W tym czasie dojechał Włodek. Myśleliśmy, że coś mu wypadło i nie przyjedzie, ale dotarł. No to jest dobrze, bo tydzień temu byliśmy razem na Warcie i ja połowiłem ładne sztuki, a on coś nie bardzo. Miałem chęć również dzisiaj się z nim zmierzyć. Minęła godzina i nic się nie działo. Próbowałem przesuwać zestaw w lewo i prawo, ale bez efektów. U Grzegorza też nic. Podejrzana sprawa, bo po drugiej stronie siedziało kilku wędkarzy i też nic nie łowili, a pewnie nęcą tu codziennie.
Jednak nie poddajemy się. Twardo siedzimy, wpatrzeni w swoje spławiki żeby czasem nie przeoczyć żadnego brania. Na próżno, cisza jak w studni. Kombinuję z gruntem. Zmniejszam, zwiększam, ale to też nie pomaga. Co jest do cholery? Ciśnienie, ciśnieniem, ale przecież ryby muszą coś jeść. Zanęta pięknie pachnie, że sam bym ją zjadł, a one nie chcą nawet spróbować.
Ok 18.00 Włodek zacina i jest coś dużego. Bat ugina się pięknie, a ja patrzę z zazdrością. Na razie nie wiem co. Grzegorz poszedł do niego z podbierakiem i po krótkim holowaniu widzę ładnego Jazia. Biorę aparat i idę niepocieszony. Pstrykam fotkę. Piękny okaz, waga 1,45kg. Myślę sobie: 'No to pozamiatał', ale wracam na stanowisko i nadal mam nadzieję, że zaczną brać te cholerne ryby. Rzucam następne 4 kule zanęty. Nadal nic.
Dobił mnie Grzegorz, bo też coś holuje. Krąp się zameldował. Nieduży, ale jest. U mnie nadal pusto. Po kilku minutach płoć u Włodka. No to pozamiatali obydwaj. Po 19.00 Włodek zaczął się zbierać do domu. Może być z siebie dumny. Grzegorz też, mimo, że zakończył wynikiem 4 małych rybek. Dostałem lanie, aż miło. Dzisiaj miałem lekcję pokory. Bywa i tak. Mimo wszystko było fajnie i z przyjemnością umówię się na następny wypad z moimi kolegami. Lubię z nimi spędzać czas nad wodą z, lubię rywalizację, mimo, że nie zawsze jest słodko...