Wędkarska mądrość Ojca

„Nie ważne kiedy podejmiesz decyzję o wyjeździe na ryby. Tak naprawdę nie liczy się czy planujesz od miesięcy, czy decydujesz o tym w ostatniej chwili. Najważniejsze aby decyzję podjąć i ruszyć nad wodę choćby za godzinę”…

W ten sposób mój Ojciec przekonywał w sobotni ranek do szybkiego wypadu na pobliskie łowisko. Obudzony Jego telefonem, godzinę przed wschodem słońca, nie miałem siły protestować. Około ósmej jesteśmy już we trójkę nad wodą (dołączył jeszcze wujek). Łowimy na lekkie feedery i zestawy z koszyczkiem zanętowym. Tymczasem Tata, jako drugą wędkę wybiera swoją karpiówkę. Na włos zakłada kulkę tak śmierdzącą, że aby pozbyć się zapachu musi moczyć ręce w zimnej wodzie przez kilka minut :)

Jest ciepło i słonecznie ale do południa nic się nie dzieje. Denerwująca cisza trwa pomimo różnych kombinacji z robakami, kukurydzą, przyponami i haczykami. Odczuwamy lekkie zniecierpliwienie i zaczynają się żarty z Ojca. Śmiejemy się, że w takich warunkach postanowił łowić na kulkę, że nie zanęcił łowiska, że rzucił na chybił trafił, no a największe żarty biorą się z zapachu tej przynęty. Okazuje się bowiem, że Tata przygotował autorski dip na bazie olejów rybnych, czosnku, jakichś przypraw i kilku innych składników. Finalny efekt pachnie jak trucizna która może spowodować u dorosłego mężczyzny wstrzymanie akcji serca albo przynajmniej poważne zaburzenia neurologiczne ;).

Tata ma poczucie humoru i z dystansem przyjmuje nasze ironiczne komentarze. Choć z drugiej strony dostrzegam, że z każdą chwilą budzi się w Nim potrzeba złośliwej riposty.

Narastające napięcie przerywa dźwięk sygnalizatora. Żyłka schodzi z zawrotną szybkością. Wszyscy się zrywamy a Tata zacina lekko i zaczyna hol. Na początku idzie dosyć spokojnie i podejrzewamy, że to karpik w rozmiarze „wigilijnym”. Jednak 30 metrów od brzegu następuje gwałtowny młynek a po chwili ryba wyskakuje nad powierzchnię wody!

Wcześniej widziałem coś podobnego tylko w telewizji. To był film o łowieniu jesiotrów w kanadyjskiej rzece Fraser. Tym razem to wszystko dzieje się naprawdę ! Rozpoczął się teatr dwóch aktorów, przy czym jeden chce na scenę wyciągnąć drugiego a ten drugi nie ma na to ochoty. Po kilku minutach takiej przepychanki ryba pokazuje się bliżej brzegu. Jesiotr wygląda wspaniale. Stalowoszare ubarwienie przypomina rekina. Kształt i sylwetka niczym prehistoryczny stwór. Jednym słowem srebrny smok rodem z epoki dinozaurów.

Jeszcze kilka odjazdów i jest w podbieraku! Potem seria zdjęć, ważenie, buziak i w dobrej kondycji 12. kg jesiotr majestatycznie odpływa.

Wszyscy przeżyliśmy niepowtarzalną przygodę. W uznaniu dla Mądrości Ojca, wracamy do samochodu dźwigając na własnych plecach wszystkie Jego wędkarskie klamoty ;)