Wędkarska przygoda z synem

/ 25 komentarzy

Wielkie, roześmiane oczy chłopca, w których odbija się złocisty lin, oliwkowy szczupak, lub srebrna płoć. Do tego rozpalone policzki i serce, które z dumy wyrywa się z piersi. Młody łowca i jego zwierzyna zatrzymani w chwili wzajemnego podziwu dla przeciwnika. Widok bezcenny. Minionego lata wiele razy widziałem podobne sceny. Widziałem jak w młodych chłopcach rodziła się pasja. Budził się w nich duch łowcy, wojownika i zdobywcy. Duch mężczyzny.
Ale od początku. Historia ta, bierze swój początek nad małym, niepozornym jeziorem. Wędkarze zaglądają tam z rzadka bo i po co? W okolicy jest kilka większych jezior i wspaniałe pstrągowe rzeki. Jednak właśnie to małe jeziorko stało się magiczne dla grupki osób, z którymi spędzałem minione wakacje. Była to grupa, a w zasadzie trzy grupy ojców i synów. Przyjechali tam na wyprawę wędkarsko – kajakową zorganizowaną przez stowarzyszenie „Przystań”. Po co? Ponieważ w sercu mężczyzny jest coś dzikiego, co karze mu przeżyć przygodę, ów męski duch, o którym wspomniałem. Przyjechali, aby nakarmić głód przygody i zacieśnić swoje relacje z synami. Chłopcy mieli się stać bardziej mężczyznami, mężczyźni lepszymi ojcami. Ja miałem im w tym pomóc wprowadzając ich w arkana sztuki wędkarskiej. Wędkarstwo miało się odtąd stać dla wielu z nich pasją i spoiwem relacji ojca z synem.
Dla wielu z nich były to początki moczenia kija. Niektórzy obawiali się, czy ich synom spodoba się taka forma wypoczynku. Na szczęście zarówno starsi panowie, jak i ci młodsi szybko złapali wędkarskiego bakcyla. Po krótkim instruktarzu z podstaw wędkowania przystąpiliśmy do dzieła. Duma z pierwszych złowionych ryb była ogromna. Łowiliśmy na baty, które gwarantowały efektywność i prostotę łowienia. Brały głównie płotki, ukleje i wzdręgi. Stopniowo przestawały nas satysfakcjonować mniejsze rybki i staraliśmy się polować na coraz większe okazy, choć nie każdy chciał wstać wcześnie rano by złowić tłustego lina. Furorę robiła metoda żywcowa. Który facet nie marzy o spotkaniu oko w oko z sześciuset – zębnym bandytą, szczupakiem? Po złowieniu część ryb wypuszczaliśmy, a reszta była patroszona i przyrządzana przez młodych łowców. Chyba nigdy nie zapomnę pieczonego nad ogniskiem lina.
Oprócz łowienia sporo pływaliśmy kajakami. Dawało to możliwość penetrowania z wędką kolejnych pięknych jezior. Urozmaiceniem był pokaz technik survivalu i komponowanie posiłków z „dzikiego białka”. Zaskakująco dobra okazała się sałatka z babki, mięty, pokrzywy i szczawiu. Pyszne były podpłomyki z ogniska i kompot z dzikich owoców.
Wspaniała przygoda dla ojca i syna, których połączyła wspólna pasja...

P.S. Ukazały się artykuły w "Wiadomościach Wędkarskich" nr 2011/10 i 2012/10 dostępne na https://plus.google.com/photos/102602222057339859291/albums/5685607269510793921?banner=pwa lub http://www.przystan.org.pl/w_mediach pod hasłem "niektóre skany z prasy"

 


4.9
Oceń
(57 głosów)

 

Wędkarska przygoda z synem - opinie i komentarze

karateka994karateka994
0
5 (2013-03-14 16:18)
arturarturarturartur
0
Wspaniała sprawa jak ojciec i syn mają podobne zainteresowania . Bardzo przydaje się w życiu . Dobry artykuł . Pozdrawiam . (2013-03-14 18:44)
marek-debickimarek-debicki
0
takie sprawy, bez względu na wiek są nieocenione. Możliwość bycia razem, przeżywania pewnych rzeczy razem, wędkowania razem, rozmowy wieczorne razem... Tego nam zdecydowanie potrzeba. Wspólnego obcowania, bez komputera, z przyrodą, z dobrą książką, przy ognisku, przy wspólnej piosence... (2013-03-14 22:44)
roman55roman55
0
Świetny artykuł i trochę z zazdrością go czytałem, bo mi nie udało się zarazić syna do rybek. Ale nic straconego gdy widzę z jaką pasją podchodzi do rybek wnuczka. Pozdrawiam i oczywiście ***** (2013-03-16 07:03)
erykomerykom
0
Obcowanie z naturą...bezcenne (2013-03-18 18:13)
groniargroniar
0
Świetny artykuł.uwielbiam takie przygody i wracam myslami do młodych lat.Pozdrawiam i oceniam na***** (2013-03-18 18:33)
Zibi60Zibi60
0
Rozmarzyłeś mnie na 5* Rafale ! (2013-03-18 20:05)
ekciakekciak
0
:D 5***** (2013-03-18 20:27)
RafalpokRafalpok
0
Dzięki koledzy! Widzę, że w każdym z nas drzemie coś dzikiego, żądającego przygody... wspaniale że wielu ojców dzieli to ze swoimi synami. Połamania kija! (2013-03-18 20:28)
gravediggiegravediggie
0
Coś mi się wydaje że Autor jest pod wrażeniem "Dzikiego serca" Johna Eldredge`a :) 5* pozdrawiam :) (2013-03-18 21:49)
darek300darek300
0
5 super prawa nie mam jeszcze syna ale młodszego brata i chrześniaka, więc jest kogo zabrać na wyprawę:-) (2013-03-18 23:27)
tryftatryfta
0
Przeżywać razem z synami,dzielić się wrażeniami i doświadczeniem to najwspanialsze chwile dla ojca i synów,takich chwil się nie zapomina i zawsze z chęcią się do nich wraca. (2013-03-18 23:54)
piotr-strzalkowpiotr-strzalkow
0
"Chłopcy mieli się stać bardziej mężczyznami, mężczyźni lepszymi ojcami." - Nic dodać, nic ująć. Takie wyprawy tworzą i umacniają więzy pomiędzy ojcem a synem (ew. córką) na całe życie. Jest to o niebo wartościowsze, aniżeli wspólne zaleganie na kanapie przed tv. Sam też zabieram syna (7l), a niebawem też córkę (5l) na wyprawy wędkarskie. Pierwsze nocki już zaliczone, a grafik na sezon ustalony. (2013-03-19 09:10)
raf73raf73
0
Wspaniały artykuł ja też jezdze z synem i wiem że z niego też będzie wspaniały wedkarz  Pozdrawiam (2013-03-19 09:39)
Jakub WośJakub Woś
0
Survival, dzikie białko, podpłomyki z ogniska i sałatka z pokrzyw - Ja chcę lato!!! piątal (2013-03-19 10:13)
korczenskiskorczenskis
0
Elegancko!!:) (2013-03-19 13:18)
abra1990abra1990
0
Super tekst ode mnie ***** (2013-03-19 13:31)
egzekutoregzekutor
0
za tekst 5 a za zdjęcie brak takowej oceny.idealne miejsce na rybki (2013-03-19 14:01)
gralgral
0
Super przygoda, szczególnie ten szczaw jest ostatnio na czasie ;) (2013-03-19 15:05)
pytekpytek
0
wspaniały reportaż i wielki szacun dla ojców że potrwafili zaszczepić młodym ludziom to coś co nazywa się wędkarstwo chwała wam panowie (2013-03-19 18:47)
Lin1992Lin1992
0
Super wpis. (2013-03-19 19:52)
u?ytkownik116538u?ytkownik116538
0
Fajne :) ***** (2013-03-19 21:28)
lipa43lipa43
0
Piąteczka :D (2013-03-20 17:33)
zaruzaru
0
niema to jak z synem nad wodą ,sam zabieram swojego (7 lat). nie złapał bakcyla tak do końca ale wszystko na dobrej drodze , choć często tylko mi towarzyszył w wyprawach i po paru godzinach marudził to nie wyobrażam sobie kolejnego sezonu bez niego nad wodą. za wpis 5*****. (2013-03-21 13:51)
waldi05waldi05
0
Pogratulować.Bardzo fajny opis."5" (2013-03-22 07:47)

skomentuj ten artykuł