Zaloguj się do konta

Wędkarski, ogórkowy sezon

WĘDKARSKI OGÓRKOWY SEZON

Sezon ogórkowy nastał także w wędkarstwie. Tylko niektóre koła organizują otwarte zawody spławikowe. Bardzo nieliczni decydują się też na nocne zawody gruntowe, tak jak to miało miejsce nad jeziorem Bystrzyno k/Świdwina, czy na łowisku „Wyspa”, gdzie nocni Markowie nastawiając się na połów węgorza i sandacza, łowili głównie płotki i leszcze. Parsęta i jej dopływy zostały odcięte od wędrówki z morza troci i łososia. Dla trociarzy tegoroczny sezon jest po prostu fatalny. Sygnalizowane są tylko sporadyczne przypadki złowienia średniej wielkości ryb z rodziny salmonidów.
Morscy prawdopodobnie nie narzekają. Przykładem był grupowy , dwudniowy wypad w rejon Bornholmu przez wędkarzy z koła przy Energa Operator. Nie trafili na najlepsza pogodę, lecz brania były znakomite.
Część koszalińskich wędkarzy wyjechała na urlopy, by realizować swoje marzenia i plany, na innych niż nasze nadmorskie akweny. Grzesiek Jankowski przysłał z Kanady zdjęcie złowionej na spinning nieznanej dla niego ryby. Kto pierwszy odgadnie co to za ryba i prześle mailem odpowiedź( j.makara@wp.pl) , zostanie nagrodzony zestawem twisterów. Osobiście dwa razy w tygodniu na wybranym jeziorze, wraz z członkami klubu „Jurmen” trenujemy przed wyjazdem na klubowe spinningowe mistrzostwa Polski. Łowimy na bardzo delikatny i szybki spinning oraz metodą bocznego troka, po kilkadziesiąt okoni, które natychmiast wracają z powrotem do wody. Jest to bardzo dobra zaprawa fizyczna przed trzydniowym maratonem na zbiorniku zaporowym Turawa i Nysie Kłodzkiej
W międzyczasie , wykorzystując urlop nie omieszkam wstąpić na ulubione wody Nowosądecczyzny, w tym przepiękny i bardzo rybny zbiornik na rzece Ropa. Wrażeniami i oceną rybostanu na tych wodach podzielę się po powrocie z urlopowej wyprawy.
Nawiązując do tragicznej śmierci Andrzeja Leppera, chciałbym zaznaczyć, że był on także sympatykiem wędkarstwa a w 2006 roku objął patronat nad Klubowymi Spinningowymi Mistrzostwami Polski, jakie organizował na zalewie Rosnowo, koszaliński okręg PZW i klub „Jurmen”.
Pamiętam pewną przygodę ze stycznia 2003 roku, która spotkała mnie Franka i Mariana, na trasie przejazdu z Koszalina do Olsztyna, dokąd wyjeżdżaliśmy na podlodowe mistrzostwa Polski. Był to czas blokad dróg przez członków „Samoobrony”. Pierwszą przeszkodę zastaliśmy w miejscowości Rychnowy. Obok blokady stało kilku młodych mieszkańców, którzy znanymi tylko sobie dróżkami, za butelkę czystej, przeprowadzali samochody poza jej zasięg.
Na wszelki wypadek z wiejskim monopolu kupiliśmy kilka butelek tego płynu, który w owym czasie stał się przepustką na drogowe kłopoty podróżujących.
Następną, dopiero co organizowaną blokadę, udało się ominąć jadąc, jak część samochodów będąca przed nami, z dużą szybkością na długich światłach i sygnale. Blokujący, przed taką samochodową szarżą, uskakiwali ze środka jezdni na pobocze jezdni.
Tak dotarliśmy do Czerska, gdzie przywitali nas bardzo dobrze zorganizowani protestujący rolnicy. Na jezdni ustawiono brony oraz traktory a w rezerwie stały motopompy podłączone do ogromniastych pojemników z zawartością śmiercionośnego płynu, czyli gnojowicy. Co pół godziny przepuszczano tylko 5 pojazdów.
Wysłaliśmy Franka na zwiady. Sztuczka z alkoholem nie powiodła się, dróg okrężnych nie było. Druga próba także nie przyniosła rezultatu, mimo przymilania się i złożenia słownej deklaracji popierającej słuszności ich postulatów.
Startujemy po raz trzeci, tym razem argumentem mają być dwa słoje pełne gnojaków, użyte jako pewien łącznik ich pracy na gospodarstwie a naszymi wędkarskimi zainteresowaniami ( gnojaczki to bardzo dobra zanęta na podlodowe okonie). Biadolenie, że nam zamarzną, że przegramy zawody, że prosimy tylko o litość dla tych żyjątek, w końcu przeniosło rezultat. Franek dał sygnał, że możemy wyjechać z kolejki. Podjechałem pod blokadę dziękując za okazaną pomoc..
Wracaliśmy już do samochodu, gdy Franek wypowiedział słowa, których w tej sytuacji nigdy nie powinien użyć - „proszę pozdrowić Andrzeja Lepepera”. Osobnik odezwał się, kogo? No, waszego szefa, Lepepera ,odpowiedział Franio. Wówczas usłyszeliśmy, „do kolejki marsz i k....a uczyć się wymawiać nazwisko naszego szefa”. Staliśmy jeszcze dwie godziny a co Franek w samochodzie usłyszał to do końca życia nie zapomni.
PS. Mimo upływu czasu, wspominamy tę przygodę bardzo sympatycznie i miło – tym bardziej, ze wywalczyliśmy drużynowe wicemistrzostwo Polski.
Pozdrawiam – Jerzy Makara.






Opinie (6)

kapusta

Coś to zdjęcie budzi moje wątpliwości , czyżby zmatowane ????????? [2011-08-16 10:56]

makaron47

Matować - czyli pozbawiać połysku powierzchnię przedmiotów środkami chemicznymi.               W fotografii istnieje pojęcie papiery matowego ( w udróżniu od lśniącego), lecz co "matowanie"   ma wspólnego z tą fotka sporządzoną tel. komórkowym? [2011-08-16 13:22]

sapi17

wiosłonos [2011-08-16 15:20]

nanus

ja też uwazam że jest to wiosłonos [2011-08-17 13:37]

hubertochab

to jest bankowo wioslonos [2011-08-19 10:19]

użytkownik

5 [2013-05-11 10:28]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Na nocną wyprawę

Zupełnie odwrotnie wygląda zachód Słońca, nad wodą wygląda to zjawis…