Wędkarski sezon 2013

/ 9 komentarzy

Wędkarski sezon 2013
Na początku roku 2013 napisałem dwa wpisy pt. "Plany na sezon - łowiska" i "Plany na sezon - ryby". Nadszedł już czas, abym podsumował w tym wpisie to co udało mi się spełnić z tej listy w tym roku.
Zacznę od łowisk. Niestety niektórych z nich nie udało mi się zwiedzić z wędką w dłoni. A szkoda, bo są one również atrakcyjne pod względem wędkarskim - przynajmniej tak słyszałem. Łowiska, na których nie udało mi się wędkować w tym sezonie to:
1. Jezioro Besko (Sieniawa - piękne i trudne łowisko, na które planuję razem z tatą poświęcić cały następny sezon. Gdyby mieściło ono się trochę bliżej od mojego miejsca zamieszkania, z pewnością byłbym tam bardzo często. A tak to muszę zdać się na tatę i niestety w tym sezonie nie udało się tam pojechać. Jest to (jeszcze raz wspomnę) bardzo trudne ale niezwykle ciekawe łowisko, na którym byłem wędkować niestety tylko raz w życiu podczas "treningu" przed zawodami z nauczycielem (w roku 2012). Kuzyn dość często tam spinninguje (on ma do tego jeziora 4 km, a ja 32 km., a więc różnica jest i to duża) i w tym sezonie mówił, że zbyt dobrze nie było. Przez cały rok udało mu się złowić kilka szczupaków i sandaczy, parę okoni, bolenia i jednego, dużego suma, który zerwał mu się dosłownie przy nogach (ale można go zaliczyć do złowionych ryb). A więc na następny sezon postaram się tam wędkować... i kto wiem, może dość często. Ale pierwsze będę musiał sobie znaleźć dobre miejsce.
2. Stawy w Besku - łowisko komercyjne, na którym można połowić duże karpie. Najbardziej ciągnął mnie tam fakt, że płaci się tam 15 zł., za dobę wędkowania (24 godziny) i można wędkować na dowolną liczbę wędzisk. Rekord w wielkości ryby złowionej na tym łowisku to karp 15 kg (chyba, że się już to zmieniło). Na różnych innych stronach, karpiarze chwalą sobie to łowisko. Trzeba się tam wybrać, bo jak widać nawet po internetowej galerii zdjęć tego łowiska - jest warto.
3. Rzeka Wisłok w Krośnie - a szkoda, że nic z tego nie wyszło.... po pierwsze nie wiem za dużo o tej wodzie (w Iskrzynii na Wisłoku łowię dość często różnymi metodami i są efekty. Do tego jeszcze znam tą wodę). Na następny rok planuję "spacer" ze spinningiem wzdłuż tej rzeki w Krośnie. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Może znajdę jakieś dobre miejsce "na spławik"? Może "na grunt"? A może najlepszą metodą na tej rzece okaże się spinning i będzie przynosił znakomite efekty?
4. Ostatnim niezwiedzony łowiskiem na mojej liście jest Zalew w Krempnej. Zalew zauważyłem podczas wycieczki szkolnej, kiedy porobiłem kilka zdjęć. Moim zdaniem jest to woda godna wypróbowania. Tylko największy problem jest w tym, że podobno nie jest to woda PZW (takie informacje mam z internetu). A nigdzie nie mogę się dowiedzieć czyja jest to woda. Jeden z kolegów z tego portalu podpowiedział mi na wiosnę, że obiło mu się coś o uszy, że jest to woda gminna. Ale czy można wędkować już niestety nie wiedział. W Internecie też nie mogę nic o tym znaleźć.


Teraz już mogę przejść i trochę napisać o łowiskach, które miałem w planach odwiedzić i się to udało. Na niektórych było widać efekty i z pewnością na następny rok je odwiedzę, ale na niektórych się zawiodłem i będzie trudno, żebym "odzyskał do nich zaufanie". Łowiska, które odwiedziłem i nie poszło to na marne:
1.Zapora w Iskrzynii na rzece Wisłok - łowiłem tam głównie płocie i ukleje. Wielkość płoci wahała się w granicach 15 cm, a ukleje bywały różne: i małe i trochę większe. Raz udało mi się zaciąć na białego robaka i kokon pięknego i jak dla mnie bardzo grubego okonia, który niestety spiął się zaraz przy brzegu. Ale i tak byłem z niego zadowolony, ponieważ aż tak dobrze nie znałem tej wody i teraz już wiem, że okoni jest tam bardzo dużo. Świadczą o tym również ataki, jakie prowadzą te ryby na licznie występujące tam ukleje. Te ostatnie w ucieczce przed pasiakami wyskakują z wody! A taki widok jak dla mnie jest bezcenny. W niektórych miejscach widać również dużo przepływających różnej wielkości kleni. Niestety ryby są tak podejrzliwe, że trudno jest je złowić. Próbowałem spławik z wiśnią, z chlebem i nawet na sam haczyk z chlebem unoszącym się na powierzchni wody, ale nic. Ryby tylko trącały pyszczkami unoszący się chlebek. Podczas jednego z wyjazdów na to łowisko, spotkałem Pana, który pochodzi właśnie z Iskrzynii, mieszka niedaleko zapory i często tam wędkuje. Opowiadał mi, że niedawno, wieczorem udało mu się złowić przy trzcinach, w odległości - jak to on powiedział - "coś koło 75 metrów" od tamy pięknego 47-cm lina. Przechytrzył go na rosówkę położoną na dnie lekkim ciężarkiem.
2. Wisłok w Iskrzynii - wędkowałem tam parę razy. I to nie sam - wzdłuż brzegu chodziło dużo wędkarzy, co jest raczej znakiem, że ryby tam są. Mi osobiście udało się tam złowić około 20-cm krąpia i piękną również około 20-cm płoć. Wszystkie te ryby złowiłem za pomocą spławika, odpowiednio na czerwonego robaka i na kilka białych. Rzeka piękna. Jeżeli będziemy zachowywać się cicho, co jakiś czas jakaś ładna ryba wyskoczy z wody. A niektóre wyskoki robią olbrzymi plusk! Oj... co to muszą być za ryby!
3. Bartoszów - tylko raz spośród 6 wypadów na ten zbiornik wróciłem bez ryby na koncie. Zazwyczaj łowiłem tam karpie i karasie, rzadziej liny i inne mniejsze ryby (podczas XX Zawodów Rodzinnych w spławiku i podczas "treningów" do tych właśnie zawodów). Największy karp jakiego udało mi się tam złowić miał 50 cm długości, ale o rybach napiszę na koniec w podsumowaniu.
4. Rzeka Tabor w Rymanowie - z wędką byłem tam dwa razy i za każdym razem złowiłem po kilka małych kleni. Duże klenie tam są, było je widać, ale bardzo trudno się do nich "dobrać". Muszę udoskonalić swoją technikę skradania i zacząć łowić na smużaki, ponieważ sądzę, że jest to najlepsza przynęta na klenia. Można ją spuszczać z prądem i lekko nią poruszać lub powoli ściągać do siebie. Łowiłem nimi tylko parę razy, ale jak zauważyłem jak klenie za nimi płynęły, dziobały je.... po prostu przekonały mnie do siebie.


Teraz przyszedł czas na opisanie łowisk, a raczej łowiska, o którym słyszałem dużo dobrych słów, a zawiodłem się na nim. Mowa tutaj oczywiście o żwirowni w Trzcianie (Łowisko Specjalne "Kamieniec" w Trzcianie). Kilka początkowych wyjazdów było udanych (napiszę o tym co złowiłem pod koniec). Ale potem było już coraz gorzej. Ryby nie chciały w ogóle współpracować. Dało się rady tylko złowić drobnicę na spławik i tylko na białego robaka. Na nic innego drobnica nawet nie brała. Łowisko było zarybiane w tym roku dokładnie 6 razy. Pięć razy karpiem, a raz pstrągiem tęczowym. Ryby niby były wpuszczone. Ale te zarybienia mogły być chwytem mającym na celu ściągnięcie wędkarzy nad łowisko! Przed długim majowym weekendem zamknięto łowisko na tydzień. Powodem było "zarybienie". Muszę przyznać, to zarybienie ściągnęło mnie 3 maja. Wędkarzy było dużo. A ryby? Złowiłem tam jedynego (w ciągu około 30 wypadów nad ten akwen) karpia i jednego tęczaka. Czy to jest dobry wynik jak na tyle wyjazdów? Odpowiedzcie sobie koledzy sami? Czy było warto wykupować roczne pozwolenie na tę wodę? Sądzę, że nie. A i jeszcze nie wspomniałem o jednym. Na jesień (byłem tylko 4 razy) każdy robił sobie co chce. Nikt już nie pilnować regulaminu. Niektórzy łowili na trzy, a nawet na cztery wędki (regulamin dozwala wędkowanie na 2 kije), wyrzucali śmieci pod siebie i łowili w miejscu, gdzie nie można tego robić, na tak zwanym przez gospodarzy "tarlisku". Ten sezon dodał mi niestety niechęci do tego łowiska.


W ciągu ubiegłej zimy również ustaliłem sobie plany na sezon dotyczące ryb i nie tylko. Plany, których niestety się nie udało mi się wypełnić to:
1. Złowienie karpia powyżej 8 kg.
2. Złowienie medalowej płoci.
3. Złowienie pierwszego w życiu leszcza.
4. Miejsce "na pudle" podczas zawodów wędkarskich.
5. Złowienie pierwszego w życiu szczupaka.
6. Złowienie swojego pierwszego sandacza.
7. Złowienie klenia powyżej 45 cm.
8. Złowienie karpia na kulkę proteinową. Dotychczas łowiłem karpie tylko i wyłącznie na kukurydzę i tak też stało się w tym sezonie.
9. Złowienie medalowego karasia.
10. Rozpoczęcie łowienia na sztuczną muchę.


Trochę tych nie spełnionych marzeń się uzbierało. Pozostają one do spełnienia na następny - miejmy nadzieję, że lepszy od tego (chociaż wcale ten nie był taki zły) - rok.

A teraz ta milsza dla mnie lista, czyli lista tych punktów, które udało mi się wykonać:
1. Złowienie pstrąga powyżej 40 cm - podczas wędkowania na małego 3,5-cm ripperka na stawie nr.3 przy domkach w m. Hoczew udało mi się złowić pstrąga tęczowego o długości 41 cm. Jak na razie jest to mój największy złowiony pstrąg - ale jest to jak najbardziej do poprawki, liczę na złowienie większego.
2. "Okazały okoń" - okazały jak okazały. Okoń o długości 25 cm złowiony na rosówkę, położoną na dnie za pomocą koszyczka zanętowego (przyłów przy zasiadce na lina) może nie jest jakiś duży, ale jak na razie jest to mój największy pasiak. Wiadomo, że są większe i da się jeszcze większego złowić. To będzie jeden z punktów na kolejny sezon.
3. Złowienie brzany. Podczas jednego z wyjazdów na rzekę Jasiołkę złowiłem na czerwone robaczki małą brzanę, a raczej brzankę o długości około 15 cm. Mała, ale cieszyła jak każda złowiona ryba.
4. Złowienie lina powyżej 35-40 cm. 35 cm jest przeważającą długością łowionych przez nas linów. W tym roku w łowisku Kamieniec udało mi się złowić lina o długości 37 cm z pięknym, grubym brzuszkiem. Wziął on na dwa czerwone robaczki, przy łowieniu za pomocą spławika.
5. "Pierwszy amur" - nie myślałem nigdy o tym, że mój pierwszy amur będzie mierzył aż 80 cm! Ale udało się! Dobry początek przyjaźni z tymi rybami. Wziął on na ziarno kukurydzy i kawałek chleba. Złowiłem go na stawie nr. 2 przy domkach w m. Hoczew. Piękna - jak dla mnie - ryba. Jak na razie jest to moja największa, złowiona ryba.



Teraz, tak jak wcześniej wspominałem będę opisywał to jak udało mi się złowić (również gdzie zostały złowione) ryby - według mnie - warte uwagi.


Dnia 24 kwietnia 2013 roku wybrałem się na pierwszą w tym roku zasiadkę karpiową. Wybór padł na łowisko Bartoszów. Tego dnia łowiłem metodą gruntową z koszyczkiem zanętowym. Najczęściej stosowaną przynętą była kukurydza, na którą udało mi się złowić, małego niewymiarowego karpia. Branie nastąpiło około godziny po przyjeździe, czyli jak dobrze pamiętam to około godziny 10 albo 11. Potem długo nic się nie działo, aż zmieniłem kukurydzę na rosówkę. Z wielką chęcią z dna "zgarnął" ją 25-cm okoń. Później również zarzuciłem na robaka i udało mi się już tylko złowić jelca o długości około 10 cm. Więcej o tej wyprawie możecie przeczytać tutaj: "Pierwsza zasiadka 2013".

3 maja 2013 roku pojechałem powędkować na Łowisku Specjalnym "Kamieniec" w Trzcianie (żwirownia w Trzcianie). Efektem krótkiego, około czterogodzinnego wędkowania były dwie ryby złowione przeze mnie: pstrąg tęczowy (39 cm, czerwony robak) oraz karp (niewymiarowy, również złowiony na czerwonego robaka). Tego dnia podczas holu tego małego karpia, miałem branie na drugą wędkę. Kij przejęła siostra i złowiła lina (40 cm, czerwony robak). Co ciekawe lin wziął dosłownie metr, może 1,5 od brzegu! Tak blisko brzegu czół się pewnie, że postanowił coś przekąsić. Ryby zostały złowione za pomocą spławika. Więcej o wyprawie, którą nazwałem: "3 dni maja" uzyskacie klikając w nazwę.

Ja natomiast swojego pierwszego lina z tego łowiska wyholowałem 12 maja na czerwonego robaka. Ryba mierzyła 37 cm. Jak na razie jest to mój największy lin. Został złowiony metodą spławikową (spławik 3 gramowy). Więcej o wyprawie, którą nazwałem: "Kolejna historia ze żwirowni" uzyskacie klikając we wcześniej podany tytuł.

Dyrektorka mojej szkoły miała do dyspozycji jeszcze dwa dni, które mogła zrobić dla swoich uczniów wolne od nauki. Padło na dni 26 i 27 czerwca. Dnia 27 rodzice pojechali do ciotki w odwiedziny, a mnie "odstawili" nad Bartoszów. Dla mnie taka opcja była jak najbardziej do przyjęcia. Po przybyciu nad łowisko wybrałem swoje ulubione miejsce. Łowiłem oczywiście - jak zawsze na stawach komercyjnych nastawiając się na karpia - metodą gruntową z koszyczkiem zanętowym. Do boju poszła kukurydza - magiczna ilość. Po około 30 minutach od zarzucenia zestawu branie. Złowiłem karpia (43 cm). Potem przyjeżdża kuzyn. Rozmawiamy o zakończonym już sezonie piłkarskim. Mój zespół zajął 5 miejsce, a kuzyna 9 w lidze Okręgowej. Gramy w tej samej lidze, ale w innych klubach, więc jest o czym porozmawiać. "My tu gadu-gadu, a tu coś wyciąga żyłkę z kołowrotka". Zacinam, ryba naprawdę ładnie walczy. Hamulec ładnie działa. Na macie ląduje karp (50 cm. - jak na razie mój największy przedstawiciel tego gatunku). Udało się też złowić pod koniec wyprawy okonia (25 cm, na czerwonego robaka). Więcej o wyprawie znajdziecie we wpisie pt. "Karpie z Bartoszowa" (możecie kliknąć w tytuł i przekieruje Was na stronę z wpisem automatycznie wasza przeglądarka).

Kolejna wyprawa miała miejsce dnia 07 lipca nad górską rzekę Osławę w miejscowości Darów. Złowiłem tam małego klenia, który szybko wrócił do wody. Na oko miał koło 15 cm. Złowiony został na małą blaszkę obrotową. Pod wieczór wróciłem z kuzynem do domu (do jego domu w Rymanowie), skąd poszliśmy na pobliski Tabor. Tam również złowiłem bardzo małego klenia, również na oko 15 cm. O tej wyprawie opowiada wpis pt. "Trochę spinningu nie zaszkodzi".

Moją kolejną wyprawą tego roku, której długo, długo nie zapomnę był wyjazd na pięć dni na domki w m. Hoczew. Koło domków znajdowały się trzy stawy. O tym co można złowić w tych stawach możecie przeczytać we wpisie opisującym łowisko nazwane przeze mnie "Stawy przy domkach". Podczas tych dni spędzonych na łonie pięknej, bieszczadzkiej przyrody udało mi się złowić mojego pierwszego i największego amura (80 cm, na chleb i kukurydzę), dużo pstrągów tęczowych (lekko licząc koło 40 sztuk, zazwyczaj miały one wielkość 31 - 35 cm, największy złowiony tam przeze mnie mierzył 41 cm). Amura złowiłem 12 lipca, a tego największego pstrąga dzień później. 14 udało mi się złowić na pierwszym stawie płoć (17 cm, na białego robaka). Więcej o wyprawie możecie przeczytać we wpisie pt. "Wakacyjny wyjazd", gdzie również został dołączony filmik prezentujący ostatnią minutę holu amura. Więcej o tej pięknej i jak na razie mojej największej rybie można przeczytać w artykule pt. "Wakacyjna wyprawa - amur".

17 lipca złowiłem na rzece Wisłok w Iskrzynii krąpia o długości 20 cm (na czerwonego robaka), a dzień później w tym samym miejscu płoć o długości 18 cm (białe robaki). O tej wyprawie niestety nie napisałem dłuższej relacji.

Natomiast 24 lipca na łowisku Bartoszów udało mi się złowić metodą gruntową z koszyczkiem zanętowym karpia (38 cm, kukurydza). Był to zdrowy karp pochodzący z zarybienia, które niedawno miało tam miejsce.

Wakacje to również czas na wypad nad rzeczkę bardziej turystycznie (wiadomo, lato było gorąco, a więc czasami trzeba się ochłodzić) ale i tak zawsze zabieram ze sobą swoją wklejankę Cupido. I dobrze zrobiłem, bo 27 lipca na rzece Jasiołce (górski odcinek) złowiłem na blaszkę obrotową małego klenia (na oko 15 cm). To jest przykład, że na każdy wypad nad wodę warto zabrać ze sobą kij.

Klenie (2 sztuki) złowiłem również na następny dzień również na górskiej wodzie - na rzece Osławie w m. Darów. Wzięły one również na tą samą blaszkę i identycznie prowadzoną co kleń z powyższego opisu. Ryby były małe (około 10- 15 cm) ale cieszyły i z godnością wróciły do wody.

O tym, że w czasie wakacji w niedzielę na łowisku Bartoszów przesiaduje duża ilość wędkarzy wiedziałem. Ale w poniedziałek wybrałem się tam i dostałem nauczkę: karpie spławiały się dosłownie co pięć minut, lecz żaden nie chciał wziąć mojej kukurydzy z włosa do pyszczka. Tego dnia złowiłem tylko dwa karasie w wielkościach około 20 cm. O wyprawie opowiada wpis pt. "Wyjazd po niedzieli? Nie!". I tutaj powiem, że tytuł nie jest przypadkowy! Wędkowanie po niedzieli, w czasie wakacji kiedy do wody zostało wsypane sporo zanęty mija się z celem.

Ósmego dnia września wybrałem się z rodzinką nad Jasiołkę. Mieliśmy w planach około trzy godziny pobytu nad wodą. Wybór padł na stawy we Wrocance (link). Ale niestety po przyjeździe na łowisko okazało się to totalną klapą! Wody w stawach praktycznie nie było! A to przez susze, jaka nawiedziła Polskę. Trzeba było jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Niedaleko płynęła Jasiołka (nizinny odcinek). Może tam? Niestety wyprawa miała polegać na wędkowaniu gruntówką i spławikiem. Nie zabrałem spinningu jak to zazwyczaj robię, gdy jadę nad rzekę. A więc grunt zostawiłem w samochodzie, a wziąłem sam spławik i robaki z kukurydzą. Podczas wędkowania mogłem zwrócić wolność brzanie (ok. 20 cm, białe robaki - jak dobrze pamiętam), okoniowi (ok. 15 cm, czerwony robak), kiełbiowi (około 10 cm,czerwony robak) i bliźniakowi wcześniej złowionego okonia (ryba takiej samej wielkości i wzięła w tym samym miejscu również na czerwonego robaka). Dłuższa relacja z wyprawy, którą nazwałem "Na Jasiołkę też można" uzyskacie po kliknięciu w nazwę w cudzysłowiu.

11 października Bartoszów został zarybiony karpiem i linem. Przy dobrym przygotowaniu sprzętu można by tutaj trochę ryb połowić. A więc zacząłem przygotowania na krótką, czterogodzinną wyprawę i 13 października pojawiłem się nad wcześniej wspomnianym akwenem. Jeden z wędkarzy, który zajął "moją miejscówkę" karpie wyciągał dosłownie co pół godziny. A ja musiałem usiąść na moim drugim ulubionym miejscu. Gruntem rzucałem około 30 metrów od trzcin, a spławikiem łowiłem przy brzegu. Na grunt czepiła się tylko mała certa, której długości nie pamiętam. Tego dnia z "większych" ryb udało mi się złowić tylko lina (26 cm, dwa białe robaki), który pochodził prawdopodobnie z zarybień. Więcej o wyprawie napisałem we wpisie pt. "Łowienie karpi po zarybieniu".

I niestety ostatnią wyprawą w sezonie był wyjazd znów nad Bartoszów (27.10.2013) w poszukiwaniu karpi. Miałem nadzieję, że ryb z zarybień jeszcze trochę zostało w tym akwenie (dużo osób tam bierze ryby do domu, a gdy się jakąś wypuszcza patrzą dziwnym wzrokiem - ale to szczegół). I wybrałem dobry dzień, ponieważ moje stanowisko było wolne. "Moja miejscówka" nie była zajęta, ponieważ w jej okolicach wiał silny wiatr, a wszyscy "schowali" się za drzewa. Ale każda pogoda na ryby jest dobra. Kto nie ryzykuje ten nie łowi. Wędkarze, którzy łowili "za drzewami" nie mieli w ogóle efektów. A ja tego dnia złowiłem cztery karpie (po kolei: 32 cm, 34 cm, 34 cm, 34 cm, wszystkie na kukurydzę). Jakaś plaga trzydziestek czwórek! Widocznie ryby z zarybień. Dodam, że pośród bliźniaków (karpi o długości 34 cm) znajdował się jeden karp pełnołuski. Więcej przeczytacie w artykule: "Sposób na karpia - łowisko Bartoszów".


Które łowiska w tym roku były najlepsze? Co udało mi się na nich złowić? Tutaj podaję te ryby, które uważam, że warto podać (nie wymieniam wszystkich złowionych w niżej podanych akwenach).
1. Bartoszów: 9 karpi, 2 okonie, 1 jelec, 1 karaś, 1 lin,
2. Łowisko Specjalne "Kamieniec" w Trzcianie (żwirownia w Trzcianie): 1 pstrąg tęczowy, 1 karp, 1 lin,
3. Rz. Osława - m. Darów: 3 klenie,
4. Rz. Tabor - Rymanów: 1 kleń,
5. Dziórdziów w m. Hoczew (stawy przy domkach "El Coyote"): 1 amur, ok. 40 pstrągów tęczowych, 1 płoć,
6. Rz. Wisłok w m. Iskrzynia: 1 krąp, 1 płoć,
7. Zapora w m. Iskrzynia: kilka ukleji i płoci,
8. Rz. Jasiołka - Wrocanka/ Niżna Łąka: 1 brzana, 2 okonie, 1 kiełb,
9. Rz. Jasiołka - Nowa Wieś: 1 kleń.

A oto wybrane przeze mnie zdjęcia ryb z sezonu 2013:

Wędkarski sezon 2013

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

 


5
Oceń
(19 głosów)

 

Wędkarski sezon 2013 - opinie i komentarze

majapmajap
0
Zalew w Krempnej to zbiornik rekreacyjny na sezon letni i na maleńką elektrownię,nigdy nie było tam żadnej godnej uwagi ryby.Zalewik jest stale spuszczany przy większych opadach.To widzę od 8-miu lat jak (2013-12-09 15:36)
kamil11269kamil11269
0
Czyli Pana zdaniem można tam wędkować, ale zbytnio się to nie opłaca? Dobrze rozumiem? Pozdrawiam - Kamil. (2013-12-09 21:44)
majapmajap
0
Tak dobrze to Odebrałeś.Lepiej jest pochodzić poniżej zalewu na rzece może się trafić pstrąg a na pewno kleń.Serdecznie pozdrawiam. (2013-12-10 12:11)
marek-debickimarek-debicki
0
Ładna relacja i ciekawe zdjęcie. Następny sezon zapewne będzie jeszcze lepszy. Trzymam kciuki. Pozdrawiam i *****pozostawiam. (2013-12-11 20:49)
rysiek38rysiek38
0
Więc sezonik można powiedzieć że całkiem niezły a zwłaszcza ten amurek i linek a co do szczupłego to jest to jedna z najbardziej prostych do złowienia ryb tylko troszke wytrwałosci (2013-12-11 21:11)
okiem_sandaczaokiem_sandacza
0
najlepszy Twój wpis do tej pory gratuluje!;) I zasłużone ***** (2013-12-11 23:15)
roman55roman55
0
Kamil. Gratuję No wreszcie doczekałem się super artykułu. Zdecydowanie i zasłużenie nic innego jak ***** Pozdrawiam (2013-12-13 18:32)
alberttalbertt
0
ladny amurek (2013-12-14 17:13)
TomekooTomekoo
0
Jesteś młody wszystko przed Tobą , gratulacje dobrego w moim odczuciu sezonu ;-) Pozdrawiam (2013-12-21 17:55)

skomentuj ten artykuł