Wędkarski kompan.
Piotr Koleczko (kolocarp)
2011-01-12
Mówi że to żona wysłała go aby utopił te małe stworzenia ponieważ suczka miała duży miot i nie może tylu piesków wykarmic.Po krótkim namyśle biore reklamówke z piszczącymi pieskami zwijam cały majdan i udaje się do żony która pracowała w pabie po opowiedzeniu całej histori żona wybiera jednego i mówi to będzie nasz a pozostałe zas dwa daje znajomym.po powrocie do domu zaczyna się karmienie z butelki ze smoczkiem praktycznie co cztery godziny dzien i noc.Maluch rośnie jak na drożdżach jest bardzo wesoły- do zabawy daje mu plastikowe zakrętki korki z butelki, które podrzuca łapie znowu od nowa podrzuca i to się nazywa beztroskie dzieciństwo.Nadajemy mu imie KOREK z racji jego zabawy z korkami .
Mijają miesiące zabieram Korka na pierwszą wyprawę wędkarską od razu połyka wędkarskiego bakcyla interesuje go wszystko nad wodą jak żaby no i wszystko co się rusza.Tak oto mam wędkarskiego kompana na dobre i na złe.Gdy zaś w przedpokoju stawiam wędki lub coś ze sprzętu wędkarskiego to Korek nie odstępuje mnie już ani na krok doskonale wie że szykuje się kolejna wyprawa.Korek z racji już wędkarskiego doświadczenia siada koło kija i pilnuje bombek gdy tylko drgnie daje znak szczeknięciem, gdy natomiast gra sygnalizator to Korek zawsze pierwszy jest koło wędek.Po wyciągnięciu zaś ryby to Korek musi pierwszy ja powitac na brzegu liżąc ją uczestniczy również w sesji jej wypuszczania.Czasami gdy robi coś na przekór to mówię do niego Korek gdyby nie ja to byłbyś dawno w Szczecinie oczywiście droga wodną albo połknał by cie jakis sum.Teraz razem z Korkiem czekamy wiosny aby wyjechac po kolejną wędkarska przygodę.