Wędkarskie wspomnienia - zakamarki duszy

/ 26 komentarzy / 3 zdjęć


Witam Szanowne Grono Wędkarzy na wstępie chciałbym podkreślić fakt ,iż wysoki poziom dodawanych wpisów na „ Wędkuję .pl „ długo odstraszał mnie do napisania zamierzonego od dłuższego czasu tematu związanego oczywiście z wędkarstwem . Aż w końcu zdecydowałem się i w ten oto sposób troszkę zaniżę średnią wpisów. Jako ,że jest to mój pierwszy wpis proszę wszystkich o wyrozumiałość i dystans do poniższego tekstu. Jak na wstęp dużo usprawiedliwień z mojej strony, więc już przechodzę do głównego wątku.
Na pewno każdy z Nas początki wędkarstwa kojarzy z momentem ,gdy kontakt z tym wspaniałym hobby po raz pierwszy przerodził się w odczucie euforii i nie pozwalał o sobie zapomnieć do póki nie zaspokoimy głodu wiedzy na ten temat. Wielu z „ zarażonych „ wędkarstwem swoje początki zawdzięczają najbliższej rodzinie w postaci taty , wujka , starszego brata, czy mamy bądź cioci , bo nie oszukujmy się Panowie chyba każdy z Nas widuje coraz częściej obrazek z nad wody w postaci płci pięknej holujące piękne okazy.


Ja niestety tego szczęścia nie miałem, gdyż nikt z rodziny tej bliskiej , czy dalekiej nie został zaszczycony „ zarażeniem wędkarskim” . Nasuwa się pytanie jak to się stało ,że dziś każda wolna chwila prze ze mnie jest spędzona nad woda w towarzystwie otaczającej przyrody? Na pewno przyczyniły się do tego czasy w których nie mieliśmy tak dużych możliwości ze spędzaniem wolnego czasu i wyobraźnią trzeba było mocno pracować , żeby nie żałować żadnego jak, że długiego i ciepłego dnia wakacji . Drugim ważnym plusem jest miejsce zamieszkania w pobliżu dwóch pięknych rzek z dużymi obszarami mało dostępnymi dla ludzi, mowa tu o Sanie i Lubaczówce , które często odwiedzałem w celu ochłodzenia w letnie dni i zabicia jakże już wcześniej wspomnianego wolnego czasu. 


Gdy miałem 12-cie lat mój ojciec zmienił pracę i został przewoźnikiem promu na rzece San w mojej miejscowości , nie ukrywałem szczęścia z tego powodu , bo nie odkryty mechanizm tego obiektu był teraz w zasięgu ręki i zamierzałem to natychmiast wykorzystać . Tak też się stało szybkie opanowanie obiektu i zaczynam sam śmigać po rzece tam i z powrotem. Ojciec , który był otwarty na tego typu doświadczenia czerpał z tego powodu radość i zauważalną dumę. Przebywałem na „ statku” całe dnie co pozwalało poznawać nowych ludzi i tak oto zjawia się człowiek , który postanawia wakacje spędzić nad Sanem w pobliżu promu . Schodząc do mnie pierwsze jego słowa brzmiały: „ Dzień dobry młody człowieku jak rybka na Sanie , bierze , czy nie ?”. Jak się domyślacie nie wiedziałem co mu na to odpowiedzieć , ale po chwili namysłu : „ Nie wiem proszę Pana nie interesuję się rybami”. Co natychmiast zaowocowało odpowiedzią ze strony starszego Pana. „ Rozbijam tu namiot kolego z małżonką i obiecuję ci, że szybko twoja nie wiedza zamieni się w temacie ryb”.

 
Każdy następny dzień spędzałem w towarzystwie miłego starszego małżeństwa z wędką w dłoni , którą otrzymałem od Pana Zygmunta oraz miejscówki , którą wcześniej nie znałem z tej strony ,czyli owocną w różne gatunki ryb. W tych dniach udało mi się złowić mojego rekordowego okonia mierzącego 41cm i to zadecydowało o dalszym moim zainteresowaniu tym sportem.
Teraz ,gdy jestem nad Sanem zawsze odwiedzam to miejsce ,gdzie zaczęła się moja historia z wędkarstwem amatorskim i ku mojemu zdziwieniu, gdy patrzę na tą miejscówkę wcale nie myślę o rybie w tym przypadku rekordowej –(oczywiście dla mnie) tylko o Panie Zygmuncie o jego małżonce i zakodowanym w głowie obrazku tej ,że miejscówki, którą natura nie oszczędza i dziś trzeba użyć sporo wyobraźni ,żeby przypomnieć sobie jej pierwotny wygląd.


Do czego dążę pisząc to wszystko? Otóż chciał bym zapytać Was drodzy Koledzy i Koleżanki co tak naprawdę nurtuje nas w wędkarstwie , czemu ciągnie nas nad wodę bez względu na pogodę ? Siedząc w domu w zimowe dni marząc o lecie , czy myślimy wtedy o holu okazu swojego życia? A może mamy przed oczami swoje najlepsze miejscówki , które oczarowały nas swoją niepowtarzalną urodą i zawsze staramy się do nich wracać ? Czy aby na pewno nasze hobby stawia ryby na pierwszym miejscu ? Może są one tylko dodatkiem , uzupełnieniem pewnej całości , którą ciężko opisać słowami ?


Proszę Was teraz ,abyście zerknęli w zakamarki swojej duszy i odpowiedzieli sobie na powyższe pytania co tak naprawdę jest dla mnie najważniejsze w moim pasjonującym hobby? Mam nadzieję ,że każdy będzie umiał odpowiedzieć sobie na te nurtujące pytania i dzięki temu wędkarstwo zdobędzie nowe lepsze oblicze u wielu osób.

 


4.8
Oceń
(47 głosów)

 

Wędkarskie wspomnienia - zakamarki duszy - opinie i komentarze

ryukon1975ryukon1975
+1
Niepotrzebnie się wahałeś Marcinie wpis jest bardzo dobry. Biorąc zaś pod uwagę że to pierwszy kolejne będą jeszcze lepsze. 5 ***** (2014-03-22 04:47)
Jakub WośJakub Woś
0
Nie wiem czemu nas ciągnie, tak jak Ty nie miał mnie w rodzinie kto tym zarazić a jednak stało się. (2014-03-22 06:37)
Lin1992Lin1992
0
Bardzo fajny wpis.Nie miałeś się czego obawiać wyszło na prawdę super. Pozdrawiam i piątala zostawiam :) (2014-03-22 07:51)
ZanderHunterZanderHunter
0
Fajne wspomnienia i myślę że dużo z nas ma w swoich głowach takowe...czasy dzieciństwa z wędką w ręku nie zapomniane...:) i nie musi ten "sport" być przekazywany w rodzinie gdyż jest to bardzo "zarazliwa" choroba i można się nią zarazić w każdej chwili....:) po za tym dobry wpis Marcinie...P:) (2014-03-22 09:26)
barrakuda81barrakuda81
0
Mam podobne odczucia i myslę że tu wiele czynników sklada sie na całokształt mojego podejścia do wedkarstwa.Świetny osobisty tekst.Też czasem lubie myslami cofnąc sie w czasie do genezy mojego hobby.*****.Pozdrawiam. (2014-03-22 11:00)
marciin 2424marciin 2424
0
Fajnie, że doceniliście koledzy mój wpis obawiałem się ,że mogę być źle zrozumiany , nie stawiając ryb na pierwszym miejscu ,a tu proszę miła niespodzianka. Chwała Wam za to dzięki i serdecznie pozdrawiam:) (2014-03-22 11:27)
TomekooTomekoo
0
Piękny wpis , nie ma nic lepszego niż obudzić wspomnienia ;-) ***** Pozdro Marcinie ;-) (2014-03-22 18:39)
niutek40niutek40
0
Marcinie jak to się mówi "pierwsze koty za płoty ";) Sam też tego do końca nie rozumiem, u mnie, również nikt kompletnie nikt, z rodziny nie wędkował. A mi się jakimś cudem ta "choroba" udzieliła. Dodam tylko, że nie dość, że mi nikt nie pomagał w wędkarstwie, to bywało wręcz przeciwnie. Ja jako dzieciak miałem sporo obowiązków ( kto pochodzi z gospodarstwa rolnego, ten wie o czym piszę ) A jednak, z niewytłumaczalnych przyczyn, to coś się ma i zawsze ciągnie człowieka nad wodę. (2014-03-22 20:08)
marciin 2424marciin 2424
0
Henryku doskonale wiem, też mam to szczęście wychowania się na wsi . Powiem nawet więcej cieszę się, że mogłem rodzicom pomagać, bo chyba nic tak nie łączy jak wspólna praca w jednym celu i wzajemny szacunek. (2014-03-22 20:27)
pawel75pawel75
0
Świetny wpis ! I to o czym piszesz jest arcy ważne dla prawdziwego miłośnika wędkarstwa i przyrody.... Najważniejsze to być nad wodą, podziwiając to piękno odpocząć.... a rybki... nieraz wrócimy wszyscy z wyprawy o tarczy i to też piękne w tym hobby. Pozdrawiam i oczywiście ***** zostawiam (2014-03-22 21:00)
niutek40niutek40
0
Ja nadal mieszkam na wsi i nie ma takiej opcji, bym do miasta się wybierał. Tu masz całkowita rację, wspólna praca i wielki szacunek, to była niepodważalna część mojego dzieciństwa. Kurcze jak ja innym zazdrościłem, tego wolnego czasu, którego ja nie miałem. Ale zawsze te czasy bardzo miło wspominać. (2014-03-22 21:01)
grisza-78grisza-78
0
Jest jakaś siła, nie wiem jaka, nie wiem skąd. Coś, co ciągnie nas nad wodę. Jedni mają to we krwi od pokoleń, zaś inni zarażają się przez przypadek. Dla mnie każda spędzona nad wodą godzina jest bezcenna. Najlepiej jeszcze z dala od ludzi, bez hałasu, tylko woda, zieleń i spokój. Wtedy można psychicznie odpocząć od codzienności, cieszyć się samym pobytem nad wodą. Ryby często schodzą na drugi plan... Pozdro Marcin! (2014-03-23 10:18)
rysiek38rysiek38
0
Wbrew pozorom dla wielu z nas nie ryba na rybach się liczy a właśnie ta cała reszta i niewiem czy też tak macie ale będąc nawet dokładnie w tym samym miejscu nawet za kilka dni to zawsze jest inaczej i niema prawa się znudzić. P.S. ja jak mam gdzieś las w zasięgu wody to wolę nadłozyć drogi i go zaliczyc. Pozdrawiam z kompletem * (2014-03-23 15:16)
marciin 2424marciin 2424
0
I to jest to Panowie trzeba czerpać z przyrody to co jest najważniejsze czyli przyjemność obcowania z nią i obdarzać ją należytym szacunkiem ,bo to My jesteśmy w tej sytuacji gośćmi ,więc trzeba umieć się zachować . Cieszę się bardzo ,że tyle osób podziela moje zdanie. Pozdrawiam Was wszystkich i życzę wielu ciekawych wrażeń na łonie natury:) (2014-03-23 16:19)
Zibi60Zibi60
0
Szczere, prawdziwe wyznania nie mogą być niedocenione. Co do Twojego pytania, to wraz z wiekiem i nabywaniem doświadczenia, moje parytety się zmieniały. Zaczynałem od zapełniania lodówki, a dziś cenię wypady z kolegami, gdzie możemy wspólnie nad wodą ...pomilczeć. 5* (2014-03-23 18:44)
edyta35edyta35
0
Fajny wpis Marcinie, ważne aby wydobyć z siebie ,to co ma się do powiedzenia i przekazania innym. Ja wędkarstwem zaraziłam się od męża z czego jestem ogromnie zadowolona i możemy razem spędzać każdy wolny czas razem i nie chodzi tu koniecznie o rybki tylko o spędzony mile czas na łonie natury. Oczywiście zostawiam 5 i pozdrawiam:))) (2014-03-23 19:57)
marciin 2424marciin 2424
0
Zbigniewie bardzo doceniam takich ludzi , którzy potrafią przyznać się do wcześniej popełnionych błędów, bo takie przypadki to ogromna rzadkość w dzisiejszych trudnych czasach. Pozdrawiam i gratuluję odważnej osobowości. (2014-03-23 20:40)
blutublutu
0
Ciekawy wpis i daję pięć. Ja też sam zaczynałem wędkować . Mając sześć lat zmarł mi ojciec. W wieku dziesięciu lat po raz pierwszy zabrałem kij z leszczyny i poszedłem nad rzekę Drwęcę wędkować. I tak do tej pory zostało. Pozdrawiam. (2014-03-24 07:45)
Kowal73Kowal73
0
Marcin, taki sam prom jak u mnie na rzece Warcie, w miejscowości Dzierlin:), tam wędkuję, a czemu wędkuje ?, cisza, szum wody, śpiew ptaków, a i wzdychnąć sobie można patrząc na te żywą naturę :)***** (2014-03-24 19:06)
marciin 2424marciin 2424
0
Marcin, taki sam prom jak u mnie na rzece Warcie, w miejscowości Dzierlin:), tam wędkuję, a czemu wędkuje ?, cisza, szum wody, śpiew ptaków, a i wzdychnąć sobie można patrząc na te żywą naturę :)***** A jaki fajny podeścik z tego promu Zbyszku. Można całą szerokość rzeki opanować bez żadnego wysiłku. Niestety u mnie w tym roku likwidują prom ,a taki fajny obiekt turystyczny zawsze się ktoś zatrzymał i fotkę sobie strzelił. (2014-03-24 20:20)
marciin 2424marciin 2424
0
Chciałbym serdecznie podziękować za docenienie mojego wpisu wszystkim ,którzy głosowali i komentowali,jako że był to mój pierwszy tego typu wybryk:) tym bardziej DZIĘKUJĘ. Życzę Wam Koledzy i Koleżanki połamania kija nad swoimi urokliwymi i dzikimi wodami. Marcin Ciurko. (2014-03-25 18:49)
u?ytkownik177770u?ytkownik177770
0
Dałem Ci 1.Jesteś zbieracem punktów. (2014-04-30 23:21)
u?ytkownik177770u?ytkownik177770
0
Jeżeeli ujżę ,iż masz na selu wpisy,to może kiedyś dam 5.Narazie nie zasłużyłeś na 5 (2014-04-30 23:24)
slawekkiel17slawekkiel17
0
... super, super i jeszcze raz SUPER !!!. Fajnie sie czyta. oczywiscie *****5-ka. Ja tez nialem swojego "Zygmunta" i gdyby nie on, to pewnie nigdy bym nie lowil. Pozdrawiam Slawek (2014-05-13 16:46)
aldentealdente
0
...moje wspomnienia sięgają 50 lat wstecz. Zawsze prosiłem Tatę, by w sklepie wędkarskim kupił mi takie drewniane zwijadełko z żyłką i małym splawikiem z kory.Górna jego część była polakierowana na czerwono! Pamiętam jak wczoraj! W końcu poszli ze mną do parku nad stawek. Na haczyk założyłem kuleczkę z chleba i złapałem małego karasia. Zacinałem ruchem ramienia zwijadełkem i bez kijaszka :-) Przyszło z nikąd i pozostało do dziś! :-) (2014-06-10 16:16)
marciin 2424marciin 2424
0
To się Fajnie składa Kolego aldente , bo Ja też chodziłem za ojcem żeby mi kupił coś co przypominało wędkę , lecz nigdy się nie doczekałem , a wędka od Pana Zygmunta służyła bardzo długo zanim sam coś mogłem zakupić . Pozdrawiam i połamania kija w sezonie 2014 :) (2014-06-10 21:02)

skomentuj ten artykuł