Wędkarskie wspomnienia - zakamarki duszy
marcin ciurko (marciin 2424)
2014-03-21
Witam Szanowne Grono Wędkarzy na wstępie chciałbym podkreślić fakt ,iż wysoki poziom dodawanych wpisów na „ Wędkuję .pl „ długo odstraszał mnie do napisania zamierzonego od dłuższego czasu tematu związanego oczywiście z wędkarstwem . Aż w końcu zdecydowałem się i w ten oto sposób troszkę zaniżę średnią wpisów. Jako ,że jest to mój pierwszy wpis proszę wszystkich o wyrozumiałość i dystans do poniższego tekstu. Jak na wstęp dużo usprawiedliwień z mojej strony, więc już przechodzę do głównego wątku.
Na pewno każdy z Nas początki wędkarstwa kojarzy z momentem ,gdy kontakt z tym wspaniałym hobby po raz pierwszy przerodził się w odczucie euforii i nie pozwalał o sobie zapomnieć do póki nie zaspokoimy głodu wiedzy na ten temat. Wielu z „ zarażonych „ wędkarstwem swoje początki zawdzięczają najbliższej rodzinie w postaci taty , wujka , starszego brata, czy mamy bądź cioci , bo nie oszukujmy się Panowie chyba każdy z Nas widuje coraz częściej obrazek z nad wody w postaci płci pięknej holujące piękne okazy.
Ja niestety tego szczęścia nie miałem, gdyż nikt z rodziny tej bliskiej , czy dalekiej nie został zaszczycony „ zarażeniem wędkarskim” . Nasuwa się pytanie jak to się stało ,że dziś każda wolna chwila prze ze mnie jest spędzona nad woda w towarzystwie otaczającej przyrody? Na pewno przyczyniły się do tego czasy w których nie mieliśmy tak dużych możliwości ze spędzaniem wolnego czasu i wyobraźnią trzeba było mocno pracować , żeby nie żałować żadnego jak, że długiego i ciepłego dnia wakacji . Drugim ważnym plusem jest miejsce zamieszkania w pobliżu dwóch pięknych rzek z dużymi obszarami mało dostępnymi dla ludzi, mowa tu o Sanie i Lubaczówce , które często odwiedzałem w celu ochłodzenia w letnie dni i zabicia jakże już wcześniej wspomnianego wolnego czasu.
Gdy miałem 12-cie lat mój ojciec zmienił pracę i został przewoźnikiem promu na rzece San w mojej miejscowości , nie ukrywałem szczęścia z tego powodu , bo nie odkryty mechanizm tego obiektu był teraz w zasięgu ręki i zamierzałem to natychmiast wykorzystać . Tak też się stało szybkie opanowanie obiektu i zaczynam sam śmigać po rzece tam i z powrotem. Ojciec , który był otwarty na tego typu doświadczenia czerpał z tego powodu radość i zauważalną dumę. Przebywałem na „ statku” całe dnie co pozwalało poznawać nowych ludzi i tak oto zjawia się człowiek , który postanawia wakacje spędzić nad Sanem w pobliżu promu . Schodząc do mnie pierwsze jego słowa brzmiały: „ Dzień dobry młody człowieku jak rybka na Sanie , bierze , czy nie ?”. Jak się domyślacie nie wiedziałem co mu na to odpowiedzieć , ale po chwili namysłu : „ Nie wiem proszę Pana nie interesuję się rybami”. Co natychmiast zaowocowało odpowiedzią ze strony starszego Pana. „ Rozbijam tu namiot kolego z małżonką i obiecuję ci, że szybko twoja nie wiedza zamieni się w temacie ryb”.
Każdy następny dzień spędzałem w towarzystwie miłego starszego małżeństwa z wędką w dłoni , którą otrzymałem od Pana Zygmunta oraz miejscówki , którą wcześniej nie znałem z tej strony ,czyli owocną w różne gatunki ryb. W tych dniach udało mi się złowić mojego rekordowego okonia mierzącego 41cm i to zadecydowało o dalszym moim zainteresowaniu tym sportem.
Teraz ,gdy jestem nad Sanem zawsze odwiedzam to miejsce ,gdzie zaczęła się moja historia z wędkarstwem amatorskim i ku mojemu zdziwieniu, gdy patrzę na tą miejscówkę wcale nie myślę o rybie w tym przypadku rekordowej –(oczywiście dla mnie) tylko o Panie Zygmuncie o jego małżonce i zakodowanym w głowie obrazku tej ,że miejscówki, którą natura nie oszczędza i dziś trzeba użyć sporo wyobraźni ,żeby przypomnieć sobie jej pierwotny wygląd.
Do czego dążę pisząc to wszystko? Otóż chciał bym zapytać Was drodzy Koledzy i Koleżanki co tak naprawdę nurtuje nas w wędkarstwie , czemu ciągnie nas nad wodę bez względu na pogodę ? Siedząc w domu w zimowe dni marząc o lecie , czy myślimy wtedy o holu okazu swojego życia? A może mamy przed oczami swoje najlepsze miejscówki , które oczarowały nas swoją niepowtarzalną urodą i zawsze staramy się do nich wracać ? Czy aby na pewno nasze hobby stawia ryby na pierwszym miejscu ? Może są one tylko dodatkiem , uzupełnieniem pewnej całości , którą ciężko opisać słowami ?
Proszę Was teraz ,abyście zerknęli w zakamarki swojej duszy i odpowiedzieli sobie na powyższe pytania co tak naprawdę jest dla mnie najważniejsze w moim pasjonującym hobby? Mam nadzieję ,że każdy będzie umiał odpowiedzieć sobie na te nurtujące pytania i dzięki temu wędkarstwo zdobędzie nowe lepsze oblicze u wielu osób.