Wędkarskie wspomnienia

/ 6 komentarzy

Moja przygoda z wędkarstwem zaczęła się bardzo dawno. W zasadzie nawet nie pamiętam, kiedy mój Tato zabrał mnie po raz pierwszy na ryby. Mam zdjęcia na których stoję nad wodą, pilnując spławika w wieku może pięciu lat. W tamtych czasach było oczywiście inne łowienie, poczynając od ilości ryb w naszych wodach, a kończąc na sprzęcie. Miałem okazję łowić ryby jeszcze na bambusowe wędki i robione własnoręcznie przez ojca spławiki. Wiele wypraw i wyników, szczególnie na Wiśle w okolicach Trutnowy (odcinek nr 6) pamiętam do tej pory. Ojciec łowiąc z „główki” z prądem rzeki wyciągał leszcze i karpie o jakich dzisiaj wielu młodych wędkarzy może tylko pomarzyć, a ja siedząc pod „prąd”, trenowałem leszczyki, krąpie czy płoteczki. Niejednokrotnie wracaliśmy naszym motorem z plecakiem pełnym ryb.

W tamtych czasach ryba była pożądanym produktem żywnościowym. Naszymi rybami była obdzielana rodzina i sąsiedzi, ale i w domu ryby często gościły na stole. Były to czasy, w których trafienie dobrego, świeżego produktu w sklepie graniczyło z cudem.

Pamiętam również czasy, gdy w sklepach i na bazarach pokazały się pierwsze wędki teleskopowe, szczególnie produkcji ZSRR. Ciężkie, toporne, ale wygodniejsze do transportu i jak na tamte czasy nowoczesne. Pamiętam, jaką radość sprawiła Ojcu wędka odległościowa (teraz to wiem) firmy Garbolino. Długo była powodem jego dumy i zazdrości wielu jego kolegów. Wspominam też często kołowrotki, szczególnie czechosłowackie „Tokozy”. I wśród kołowrotków zdarzały się „mercedesy” tamtych czasów, niemieckie „Rexy”. Sprzęt tak legendarnie trwały, że używany przez kilkanaście lat potrafił „wiernie” służyć i nie psuć się. Tak samo było na przykład z blachami. Wielu wędkarzy w tamtych czasach robiło wahadłówki i obrotówki we własnym zakresie. I tutaj istniał niedościgniony jak na tamte czasy wzór, którym były obrotówki francuskiej firmy Mepps. Nikt w Polsce chyba nie wie, ile „klonów” błystek tej firmy powstało.

Wiele przy moim Ojcu się nauczyłem, jednak potem przyszła praca, małe dzieci i pasja została odłożona na lepsze czasy. Te czasy właśnie nadeszły, od około czterech lat odnawiam znajomość z wędkami i okolicznymi wodami i nie mogę się do tej pory nadziwić, jak ogromne zmiany zaszły w metodach łowienia, w sprzęcie a nawet w samym nęceniu. Do tej pory posiadam jednak kilka zabytków z „kolekcji użytkowej” mojego ojca. Muszę pogrzebać w piwnicy i wyciągnąć na światło dzienne niektóre rodzynki z tej kolekcji, może zrobię kilka fotek i pokażę światu wędkarskiemu sprzęt naszych ojców i dziadków.

 


5
Oceń
(10 głosów)

 

Wędkarskie wspomnienia - opinie i komentarze

rysiek38rysiek38
0
gratuluje textu poczatki mialem podobne-78rok i marzenie o wedce teleskopowej i ruskim delfinie-rex byl nie do zdobycia ale w koncu go dopadlem rok 83 przesiadka z syrenki do mercedesa;na zawodach wygralem zestaw ,wedka,zylka,kolowrotek firmy ABU -za tydzien kupilem 1go meppsa za 2 dolary-to byly czasy (2009-01-04 16:19)
robson1robson1
0
Witam.
Stare dobre czasy.
Oczywiście podpisuje sie pod tym co napisałeś "orda".Pamietam te bambusy i kołowrotki......a ryby przeciez sie na nie łapały...!,i to jakie.. niech teraz ktos spróbuje uzyc takiego sprzetu,.....przez młodych wedkarzy byłby chyba
okrzykniety dziwakiem.
Pozdrawiam Robert (2009-01-04 17:33)
hubihubi
0
Dobry text każdy z nas ma jakieś wspomnienia,lecz nie każdy dawniej mial sprzęt dobry,pamietam lata 70 wędki z bambusa żyłka na metry a spławiki z gęsiego pióra to był sprzęt już bardziej dla dorosłych ale my jako 10 15letni chłopcy to kombinowalismy na wszystkie sposoby rzeby złapac jakoms rybke ale to były chyba najpiękniejsze czasy jakie pamietam nie było tyle chamstwa i zawiści między ludzmi i oto chyba chodziło pozdrawiam serdecznie. (2009-01-04 19:41)
Prado30Prado30
0
Dobry temat... Każdy miał jakiś początek u mnie był kij bambusowy i kawałek żyłki z gęsim piórem a niemieckiego rex/a mam do tej pory i działa bez zarzutu nie wiem ile to sezonów ale nowe kołowrotki na pewno tyle nie wytrzymają. /Pozdrawiam. (2009-01-05 17:50)
janunio1janunio1
0
Koledzy, kije bambusowe w tamtych latach już były mercedesami,a ja z chłopakami łowiłem na zwykły kij leszczynowy,natomiast mój wujek miał samoróbkę z leszczyny składaną na złączki mosiężne a szczytówkę zrobioną z jałowca,kołowrotek ze szpulą ruchomą,spławik z kory topoli a mi się wydawało że posiada niewiadomo co,.pozdrawiam wszystkich wspominających. (2009-05-11 12:54)
MefokillerMefokiller
0
Czesc,a pamietasz jak jako nastolatki jezdzilismy z twoim ojcem na zawody wedkarskie.Teraz sprzet jest inny.Zajmuje sie wedkarstwem muchowym(szczupak,okon,troc a nawet te glupie dorsze lykaja ja az do zadka).No i spinning.Ostatnio mam mentalnosc do muplikatorow,szybko je pojalem i lepiej sie rzuca niz stacjonarna.Mojego Shimano"Stradic"rozwalily dorsze drogi byl walki dostaly luzow.Mam go juz z 10 lat.Ale pomimo tego dalej nim smigam na trocie.Moze znajde jakies czesci do niego.Ten rok nie byl urodzajny w rekordowe ryby.Moze przyszly bedzie lepszy.Dzisiaj musisz echolotem szukac ryb,kiedys staly kolo ciebie,czasy sie zmienily. (2010-12-04 18:50)

skomentuj ten artykuł