Wędkarze i WOPR mówią nie kłusownikom
mariusz bajurski (mariusz1236543)
2012-06-24
W trakcie jednego ze spływów kajakowych, jakie są organizowane przez wcześniej wspomniane Stowarzyszenie, uzyskaliśmy informację, że w rejonie Mistrzewic na rzece Bzurze jest ustawiony w wodzie ŻAK – kłusowniczy. Jak wszystkim jest wiadomo, żaki mogą być jedynie stawiane przez zawodowych rybaków , a takowych na terenie rzeki Bzury nie ma.
Tak więc używanie tego typu sprzętu przez osoby nie trudniące się zawodowo rybactwem jest nielegalne i traktowane jako kłusownictwo. Mając na uwadze taką informację oraz będąc uczestnikami spływu udaliśmy się wraz z żoną Marylką ( członek PZW ) w miejsce wskazane przez zaprzyjaźnionego ratownika WOPR. Tym razem nie udało się nam namierzyć zatopionego żaka.
Po zakończonym spływie wspólnie z Prezesem WOPR Sochaczew umówiliśmy się, że w najbliższym czasie, gdy tylko będzie sprzyjająca pogoda, zrobimy dodatkowy spływ kontrolny tym razem łodzią wyposażoną w silnik spalinowy. Podczas spływu postaramy się odnaleźć postawiony żak , a jednocześnie wykonamy usunięcia zatorów jakie powstały na rzece z powalonych drzew które stwarzają poważne niebezpieczeństwo dla uczestników spływu oczywiście jak najmniej ingerując w przepiękną przyrodę naszej rzeki.
W dniu 21 czerwca 2012 roku po wcześniejszych ustaleniach z Policją ( by w razie jakiś nieprzewidzianych nieprzyjemnych sytuacji udzielili pomocy) około godz.18.00 wykorzystując przerwę w obfitych opadach deszczu jakie miały miejsce tego dnia wspólnie z Prezesem WOPR Jarosławem Flisem oraz Marylką po około godzinnym sprawdzaniu koryta rzeki w rejonie obecnie nieistniejącego dawnego mostu łączącego Mistrzewice z Brochowem (naprzeciwko kościoła, wszyscy wędkujący w tym rejonie znają to miejsce) zauważyłem wśród krzaków ledwie widoczną linkę uwiązaną do pniaka po ściętym drzewie .
Po dopłynięciu w to miejsce okazało się , że ty razem szczęście nam dopisało. Na końcu linki był uwiązany zatopiony w wodzie żak w którym w chwili obecnej ryb nie było . Jakie było nasze zdziwienie gdy został on wyjęty z wody i znalazł się na łodzi. Nie był to typowy, żak jaki można kupić w sklepach rybackich czy też na bazarze ( w Sochaczewie czasami bywają). Był on wykonany z wikliny misternie plecionej na szkielecie drucianym.
Widać , że osoba, która go wykonała znała się na tym co robiła. Zadowoleni ,że udało nam się uchronić choć kilka ryb w i tak już mocno przetrzebionej rzece wykonaliśmy wcześniej zaplanowane usunięcie kilku zatorów na rzece oraz gałęzi z powalonych drzew. Po około 4 godzinach gdy się już ściemniało powróciliśmy w miejsce, z którego wcześniej wypłynęliśmy. ŻAK został zabezpieczony przeze mnie osobiście , a następnie uległ umownej utylizacji przez spalenie w ognisku by już nigdy nikomu nie przyszło do głowy postawić go w wodzie na zgubę ryb w niej zamieszkałych.
Zapewne zapytacie gdzie jest nasza SSR . No cóż nie jestem w stanie udzielić takiej odpowiedzi tym bardziej że miejsce w którym żak ujawniono znajduje się niedaleko miejsca zamieszkania obecnie aktywnego strażnika SSR , a ten rejon rzeki jest dość często sprawdzany zarówno przez SSR i PSR. Sprawdza się tu stara zasada 'Najciemniej pod latarnią i niestety to kłusownik pilnuje strażnika'.
Stąd moja prośba do wszystkich wędkarzy którym dobro naszej rzeki i ryb w niej zamieszkałych nie jest obojętny „ ZGŁASZAJCIE KOŻDY PRZEJAW KŁUSOWNICTWA ORAZ NIELEGALNEGO POZYSKIWANIA RYB” czy to na Policję, PSR czy też do SSR( telefon jest na stronie internetowej Naszego Koła PZW Sochaczew-Miasto)lub działaczom związkowym którzy już powinni wiedzieć co z tym problemem zrobić.
Tym razem My wędkarze byliśmy szybsi od kłusownika i będziemy starali się częściej wspólnie z WOPR kontrolować nasze rodzime wody bez względu na koszta z tym związane jakie pokrywamy z własnej kieszeni.
Mariusz Bajurski