Wędkarze zezwalają na kłusownictwo
Wiesław Czort (Diablo)
2014-03-20
Kilka ostatnich dyskusji na portalu skłoniło mnie do przemyśleń na temat podejścia wędkarzy do kłusownictwa. Oczywiście pytając wędkarza co sądzi o kłusownikach usłyszymy: Plaga, złodziejstwo, barbarzyństwo, ucinać ręce i topić. Czy aby na pewno ta zapalczywość przeciw kłusownictwu jest zauważalna na co dzień na portalach i nad wodą?
Wędkujący kolega, kompan to nie kłusownik.
Nie wszyscy lubią na ryby jeździć w samotności. Czasami na ryby czy nad wodę na „piknik” jeździmy ze znajomymi. Czy nie zdarzyło się Wam, że podczas takiego pikniku kolega wyciąga wędkę i próbuje łowić? Kolega o którym wiecie że nie posiada karty. Czy w takich sytuacjach zwracacie uwagę i zmuszacie do wyjęcia wędek? Nie zdarzyło Wam się będąc na rybach widzieć jak kolega złowił rybę niewymiarową czy w okresie ochronnym. Byliście pewni że ją wypuści a tu pac kijem w łeb i do plecaka. Dzwonicie wtedy do PSR? A może macie to szczęście i nigdy w podobnej sytuacji nie byliście?
Szary wędkarz – kłusownik, łowca rekordów – bohater.
W niedalekiej przeszłości pojawiła się informacja o złowionym ogromnym sumie na Zalewie Rybnickim. Ileż to pochwał i gratulacji otrzymał łowca. W tym samym czasie na wędkuje wisi wątek o łowieniu szczupaka w okresie ochronnym. W tym wątku nie przeczytamy już pochwał dla autora. Czy cynizm wędkarzy ma swoje granice? Dzieciakowi można nawrzucać za samo zapytanie czy można tak zrobić. A człowiekowi który świadomie w okresie ochronnym bez wątpliwości i pytań łowi sumy biją brawo. Jakiś redaktor z podrzędnego dziennika czy portalu wrzuca informację o złowionym rekordzie w świat. Dobra, nie musi znać wszystkich wędkarskich przepisów. Ale po co to jeszcze rozprzestrzeniać dalej. Po co uczyć młodzież że takie łowienie jest dobre? Skoro i tak w sąsiednim wątku każdy święty będzie pouczał jakie to złe?
Znajomy, sąsiad, kolega z pracy – na nich się nie donosi.
Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach są sytuacje kiedy spotykamy nad wodą znajomego. Czy to sąsiad czy kolega z pracy. My z wędeczką nad wodę a ten akurat ściąga sieci. Ilu z Was w takiej sytuacji bez zastanowienia zadzwoni na policję? Ilu, nie bacząc na to że tego człowieka będzie musiało spotykać codziennie w pracy czy sklepie, na niego doniesie? Czy nie przymykamy oka na występki znajomych aby żyć z nimi w zgodzie? Czy nie żyjemy prowadzimy wewnętrznej kłótni sami ze sobą żeby nie pokłócić się z sąsiadem? Ilu z nas nie zapyta czy dziś coś złapał w te sieci nie poda ręki po czym odejdzie klnąc pod nosem?
Oczywiście wielu z Was pewnie się nie zgodzi. Część będzie nadal utrzymywać że jesteście czyści jak łza a kłusownictwo tępicie w zarodku. Jednak często jestem nad wodą. Obserwuje, rozmawiam i niestety rzeczywistość nie jest taka jak wielu opisuje na portalu. Takich i podobnych sytuacji jest mnóstwo. Wykrzykiwanie dumnych haseł na portalu typu „C&R” czy „tępić kłusowników” w rzeczywistości jest przymykaniem oka i spuszczaniem głowy żeby nie zauważyć tego czego nie chcemy widzieć. Dlatego cieszył się będe jeśli choć jedna osoba przeczyta to i w duchu przyzna rację.