Wędkowanie na Odrze - Złe dobrego początki
Przemek Krzyśko (Haze 01)
2018-09-09
Jakby zacząć
Odrę mam dosłownie pod nosem, ale przez długi okres czasu nie mogłem przekonać się do tej wspaniałej rzeki. Jej wielkość, ostrogi, napływy, przelewy, warkocze, przykosy, łachy... To było za wiele dla młodego adepta, było kilka prób łowienia ale te zaczepy, nurt ciągle wszystko przesówa, gdzie tu w ogóle zarzucać?!
Zanim pierwsze, Odrzańskie sukcesy
Jeździłem po starorzeczach, jeziorach, kanałach, komercjach. Tam udawało mi się coś łowić, nie myślałem długi czas o zmiane łowiska. Coś się zmieniło, gdy zobaczyłem na facebooku zdjęcie wędkarza z kleniem, napisał, że złowiony w moim mieście. Od słowa do słowa i udało mi się złapać z nim kontakt (pozdro Adrian, wiem że to czytasz miszczu!), koleś łowił fajne ryby, miał pojęcie o tym co robi i złapałem zajawke :) Postanowiłem, że zaczne swoją przygodę z Odrą właśnie od kleni. Wziąłem spinning i pojechałem na opaskę, w kieszeni dosłownie woblerek i 2 obrotówki. Nie mogłem dać sobie z niczym rady, nic nie mogłem zrozumieć. Klenie się spławaiły, inni wędkarze coś łowili a ja przez kilkanaście wypadów na zero. Miałem co prawda ryby na kiju, pojedyńcze brania ale nie mogłem nic wyjąć. Wszystko się zmieniło gdy zobaczyłem jak łowią starsi wędkarze z naprawdę fajnymi wynikami.
Dwa bochenki poproszę!
Chleb z powierzchni, to był przełom. Pierwszy dzień nad Odrzańską "ścianą" z chlebem w plecaku to cała masa wyjść i nie zaciętych brań. Uczyłem się ustawaiania względem miejscówek, podejścia do łowiska, zacięć, wszystkiego. Poczatki były trochę nieudolne, ale w końcu udało się złowić upragnionego klenia, ależ to była radość... Po 3 tygodniach codziennego spędzania nad Odrą 5-10 godzin jest perwszy kleń, miał chyba 32 cm. Od kiedy złowiłem pierwszego nie przypominam sobie wypadu na zero. Było coraz więcej i coraz większych kleni. Czasem łowiłem 10 dziennie, zdarzały się bolenie i to nie małe. Próbowałem co jakiś czas spinningu ale ciągle nie mogłem nic złowić. Miałem brania ale nic nie zacinałem, pewnie ze względu na kij jakiego używałem, była to szybka, szczupakowa wędka do 30g. Najczęściej było tak, że bo 2-3 godzinach spinningowania puszczałem sobie chlebek z miejsca gdzie nawet spinem obrzucałem i siadała kluska, nic dziwnego że nie próbowałem łowić ich na spina. Dużo wyjaśnił mi też człowiek, którego spotkałem na brzegami Oderki (pozdro Pawełku!), pokazał co robię źle. Do łowenia na chleb z powierzchni zestaw był banalny. Szczupakowy spinning był idealny, ponieważ długość 2.75 i dosyć sztywna akcja pomagała w zacięciu z dużej odległości. Podpinałem kołowrotek z matchówki lub od okoniówki z osiemnastką lub szestnastką na szpuli. Ważnym elementem jest dobry haczyk. Nie może być zbyt gruby i ciężki aby nie zatapiał chleba, ale wystarczająco mocny żeby zaciąć i wycholować w ostrym nurcie sporego bolenia. Sprawdzały mi się modele do bocznego troka z długim trzonkiem i zadziorami trzymającymi przynęte. Używałem rozmiarów 2 i 4
Nie tylko klenie
Sporo czasu łowię też na Odrze okonie. Jest ich naprawde dużo na moich odcinkach, dają frajde gdy inne ryby zawodzą. Najwięcej okoni łowię w okolicach mostu i przy kamieniach główek, na spadach od strony napływu. Jak garbusy są aktywne to woblerek 2-4 cm, płytkochodzący o mocnej pracy. Jak nie widać ryb to technika o której pisałem w kwietniu daje efekty. A jakie miłe zaskoczenie jest gdy na kijku do 7 lub 12g melduje się boleń lub szczupak... Ale nie łowię tylko drapieżników, bardzo lubię łowienie batem w mocnym nurcie, w klatkach, na ujściu kanału. Przepływanka batem to bardzo skuteczna metoda. Walka z kleniem czy 30 centymetrową płocią to już jest frajda. Przed łowieniem zawsze gruntowałem sobie łowisko. Szukałem miejscą z jak najrówniejszym dnem oraz kamieniem lub dołkiem na końcu aby zanęta miała gdzie się zatrzymać. 3 kg i 2 paczki gliny zecznej wystarczały na 5-6 godzin łowienia, mieszanka uzupełniona martwymi (!!!) pinkami i melasą. Spławiki jakie używam mają 4-6 g, gruby węglowy kil, gruba plastikowa antenka i solidny korpus w kształcie gruszki lub odwróconej łezki. Ważne, aby żyłka przechodziła przez środek korpusu, ponieważ podczas holu dużej ryby w mocnym nurcie żyłka po kilku holach potrafi nieźle poziąć korpus. Zestawy buduję najczęściej na żyłce 0.14 lub 0.16 i haczyk 16-10. Bardzo sprawdziły mi się haki Drennana Red Maggot, Wide Gape oraz Sensasy 3311
Ciagle jednak chciałem klenia na spinning
W końcu podczas łowienia okoni udało mi się złowić klenika, potem było z górki. Tak bardzo polubiłem te ryby że zdecydowałem się na zakup nowego kija. Miałem okazję chwile pomachać u Adriana jego patykiem.Tak bardzo mi się spodobał, że nie było wyjścia, musiałem mieć ten sam, ale w delikatniejszej wersji, bo 2-12, długość 2.79. Znalazłem w swojej okolicy dzikie główki, dosyć płytkie gdzie nikt nie chodzi. Doszło do pudeka sporo przynęt, nowa wędka i na główkach można powiedzieć, że nauczyłem se łowić klenie na spinning. Najskuteczniejszy do obławiania szczyów główek i napływów byl woblerek 2.5 cm o dosyć mocnej pracy pod powierzchnią wody malowany na narybek. Skuteczne były również wobki Piotra Dziadury oraz Bromby i obrotówki 0-2. Gdy kleni nie było w typowych miejscach udawało się je łowić z piaszczystych płycizn
Co dalej, zakończenie, informacje dodatkowe
Sezon kleniowy i spławikowy uważam za zakończony, teraz zostały mi szczupaki i okonie. W przyszłym sezonie nad Odrą poświęce więcej czasu bolenią, oraz sandaczą. Jaki morał płynie z tego tekstu? Nie wolno się poddawać. Z biegiem czasu widzę, że warto było poświęcić sezon na poznanie Odry, ta rzeka wynagradza cierpliwych... :) Przed rozpoczęcem łowienia zawsze puszczam trochę kawałków lużnego chleba żeby zlokalizować klenie, jak daleko żerują oraz przezwyczaić je do pobierania pokarmu z powierzchni. Po zacięciu klenia szczytówkę ustawiam jak najniżej wody i staram się szybko wyjąć rybę aby nie spłoszyła innych. Pokochałem samotne spacery brzegami tej rzeki, wieczory nad wodą oraz jej mieszkańców. Oderka to dla mnie coś więcej niż łowisko... Pozdrawiam wszystkich!
Haze 01