Wędkowanie pod lodem - początki. FILM!
Rafał (Rafalpok)
2016-01-27
W tym roku rozpocząłem swój romans z wędkarstwem podlodowym. Co prawda, już dwa lata temu kupiłem bałałajkę, ale minione zimy byłe w moim regionie na tyle łagodne, że nie dało się wędkować bezpiecznie. Dopiero teraz lód utrzymywał się na tyle długo, że mogłem wybrać się na ryby kilka razy.
Żyłka 0,06 mm, spławik 0,2 g, haczyk 14. Odrobina zanęty dopalonej mączką rybą i czerwone pinki jako przynęta (były problemy z dostawą ochotki). Do tego pierzchnia, lina do asekuracji i kilka innych lodowych akcesoriów. Można było jechać. Zapowiadało się świetnie. Lód gruby na 20 cm, lekko na plusie więc łowi się przyjemnie. Wykułem kilka otworów i delikatnie je zanęciłem. Jednak w najgłębszych miejscach brań nie było. Dopiero gdy przeniosłem się na te płytsze, porośnięte roślinnością zanurzoną zaczęła się zabawa. Brania były zadziwiająco agresywne. Raz o mało nie wciągnęło mi wędeczkę do przerębla. Rabusiem okazała się niespełna 20 centymetrowa płotka. Drobnica, ale i tak większe niż wszystkie pozostałe. Z ilością też szału nie było, ale to nic. To dopiero moje początki. Nie chodziło o okazy, ale o naukę i sycenie się magią podlodowego wędkowania. Ten dreszczyk emocji, gdy stoisz na środku jeziora, kucie przerębli,widok spławika znikający pod lodem, holowanie ryby trzymając w palcach żyłkę cieniutką jak włos – dla mnie bajka. A pomyśleć,że kiedyś zastanawiałem się jak tak można marznąć dla małych płotek. Można bo to świetna zabawa, zupełnie inna od tradycyjnego łowienia.
Dużo muszę się jeszcze nauczyć, żeby zacząć łowić większe i więcej. Zauważyłem, że zanęta, którą stosowałem była zbyt jasna jak na ciemne dno mojego zbiornika. Żyłka 0,10 mm, którą początkowo stosowałem okazała się być zadziwiająco sztywna jak na delikatne łowienie na lodzie. Przekonałem się też, jak ważne jest namierzenie ryb. Wyciągnąłem wnioski i mam nadzieję, że kolejne zimy będą wystarczająco mroźne, żebym mógł zastosować je w praktyce.
www.wedkarstwobeztajemnic.blog.pl