Weekend majowy, czyli coś co lubię.

/ 2 komentarzy / 8 zdjęć



W końcu nadszedł długi weekend majowy. Cały tydzień wolny od szkoły. Planowałem codziennie wybierać się na Krępnice w poszukiwaniu okoni. Jednak Już 1-go maja plan uległ zmianie. Dzień wcześniej zadzwonił wujek i powiedział, że jedzie do kolegi na staw na karpie, więc się zgodziłem. Pierwszy raz zastosowałem kulki proteinowe. Smak Rak i Homar sprawdził się w stu procentach. Karpie brały tak agresywnie, iż mimo dobrze wyregulowanego hamulca ryby wyrywały wędki z podpórek i posyłały nas na kolana, by dopaść wędkę tuż nad wodą. Ogółem wyjazd zakończył się dobrze 6 karpi w tym 3 powyżej 2kg do dobry wynik.
Następnego dnia umówiłem się na ryby z kolegą o 7.30 dotarliśmy na krępnice. Metoda połowu był spinning ja nastawiłem się na pasiaki a kolega na szczupaki. Tuż przy brzegu nieopodal traw pływały ogromne płocie prawdopodobnie odbywające tarło. Patrząc na to piękne zjawisko za kępą traw i zwisającym nad woda krzakiem dostrzegłem grupkę okoni posłałem tam małego żółtego paprocha na 2g główce. Poprowadziłem go agresywnymi szarpnięciami po dnie. Po kilku ruchach szczytówką miałem branie. Chwilę później w moich rękach zameldował się okonek. Po pamiątkowej fotce wrócił spokojnie do wody. Następny rzut oddałem w to samo miejsce jednak żyłka wpadła na drzewo. Podczas próby zerwania zestawu odpadła mi szczytowa przelotka. Jednak nie poddając się złożyłem kolejnego żółtego twisterka i poszedłem parę kroków dalej. Kiedy oddałem pierwszy rzut poprowadziłem przynętę wolnym opadem, poczułem branie ale chybiłem. Powtórzyłem próbę i po chwili w moich rękach zameldował się nie okoń lecz istny pistolecik. Szybko wrócił do wody nie zmieniając miejsca łowiłem dalej. Po około 2 minutach na wodę o głębokości około 30 centymetrów tuż przy brzegu za drobnicą wypłyną duży okoń szybko wprowadziłem przynętę w okolice ryby i wprawiłem ją w drgania. Okoń zaatakował pewnie chwilę potem był już na brzegu. Po zdjęciu wrócił do wody. Zmieniłem miejsce. Znalazłem kolejny krzak zwisający nad wodą i kolejne płocie. Prę rzutów i na haku kolejny okoń. Następny rzut tym razem pod krzak i agresywny opad i następny okoń w moich rękach. Po kilku podobnych rzutach jeden oddałem na głęboką wodę. Przynęta nie zdążyła opaść na dno a już miałem branie. Jak okazało się po chwili to kolejny okoń. Tak zakończył się 2-go majowy wypad nad wodę. Wszystkie ryby złowione zostały na żółtego twisterka i wróciły do wody.
3-go maja znów pojechałem z wujkiem nad staw karpie również brały agresywnie wynik 5 karpi jeden powyżej 3kg.
4 maj
Znów jestem na Krępnicy po półtorej godzinie nieudanego spinningowania na koniec zestawu powędrował łowny żółty twisterek. Udałem się w moje ,,okoniowe miejsce” pierwszy rzut i na mojej wędce melduje się szczupaczek. Później, po kilku rzutach przynętę wyrzuciłem na głęboką wodę i wprawiłem w szybki opad. Poczułem zdecydowane branie. Wędka nieco się wygięła pomyślałem sobie, że to może być spory okoń. Jednak myliłem się. U moich stóp wylądował karpik zapięty za pysk. Chyba był bardzo głodny lub mu się coś pomieszało. Na koniec żyłki założyłem dużą srebrną obrotówkę Jaxona. Pierwszy rzut i brawurowe branie, wędka wygięła się w pół. Serce zabiło mi mocniej to mógł być mój rekordowy szczupak. Nie mogłem zahamować odjazdu bałem się, że mogę go stracić bo nie miałem stalki. Nagle ryba zmieniła kierunek i popędziła do brzegu po skosie o de mnie. Rzuciłem się w pogoń po szczupak pędził w niebezpieczne zaczepy. Jednak było już za późno ryba wplątała się w trawy i wypięła się. Strasznie przeżywałem tą stratę ale po chwili uspokoiłem się i powróciłem do łowienia. Dalsze próby jednak nie przyniosły skutku i powróciłem do domu.
5 maj
Pobudka o 4.30, śniadanko i o piątej melduję się pod domem kolegi. Tym razem nastawiałem się na szczupaka. N agrafkę zapinam złotego Mepsa Aglię w rozmiarze 3. Miejsce to samo co 2 maja rzut koło krzaków i siedzi. Szczupaczek 35cm. Później spinningowaliśmy jeszcze w innych miejscach prze 3 godziny ale nie udało się mi nic już przechytrzyć. Około godziny 9 powróciliśmy w to miejsce i kolega założył zielonego 10 centymetrowego Lunatica. Po paru rzutach udało mu się złowić szczupaczka 46cm. Zadowoleni powróciliśmy do domu.
Podsumowując weekend był udany większość rybek uwieczniłem na zdjęciach, a wszystkie okazy z Krępnicy, czyli łącznie 4 szczupaki, 4 okonie i karpik powróciły do wody.





 


4.4
Oceń
(16 głosów)

 

Weekend majowy, czyli coś co lubię. - opinie i komentarze

fasolusfasolus
0
To był udany weekend dla kolegi gdyż ja nic nien złowiłem ;) h (2012-05-09 11:26)
chermaster19chermaster19
0
Zaje fajna historia super ,pozdrawiam i oby tak dalej. (2012-05-09 11:31)

skomentuj ten artykuł