Wielka niespodzianka przy łowieniu karasi
Rafał Filipowski (zag666)
2011-06-03
W dzisiejszym wpisie chciałbym wam opisać moją przygodę na rybach.
26.05.2011r po południu postanowiłem wybrać się na rybki. Pomysł przeszedł z nudów ponieważ była to niedziela i nie za bardzo chciało mi się słuchać jak mama mówiła „ idź się trochę poucz, koniec roku, powalcz o oceny!”.
Na ryby wyszedłem z domu o 14:15 a że od domu nad staw mam 15 minut rowerem o 14:40 miałem już zarzucone zestawy. Na pierwsze branie musiałem trochę poczekać bo ryba wzięła dopiero około 16:15 i niestety spięła się się przy wejściu do podbieraka :< (no cóż nie trzeba się załamywać czasami się tak zdarza, a poza tym to był to karaś około 20cm). Założyłem na haczyk czerwonego robaczka i zwiększyłem grunt aby przynęta leżała na dnie.
Koło godziny 18:00 zaczął się „armagedon” do godziny 19:30 nałowiłem około 15 karasi (15-20cm) a na wędkę z czerwonym robaczkiem ani skubnięcia. Kilka minut po godzinie 20 mama dzwoni i mówi że mam już wracać do domu. Wyciągnąłem jedną wędkę z wody i spakowałem do pokrowca, odwracam się żeby wyciągnąć zestaw z czerwonym robaczkiem i widzę jak spławik ucieka w bok. Zaciąłem i czuje jakiś dziwny niekarasiowy opór. Po krótkiej chwili moim oczom ukazuje się czarna sylwetka. Na początku myślałem że to sumik karłowaty ale gdy przy moich nogach ukazał się rak nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
Raczek trzymał w kleszczykach robaczka i ani myślał go puścić. Wyciągnąłem my haczyk z kleszczyków, zrobiłem kilka zdjęć i wpuściłem z powrotem do wody. Gdy wróciłem do domu mama i tata nie chcieli mi uwierzyć że złowiłem raka dopóki nie pokazałem im zdjęć.
Taka małe stworzenie a tak cieszy :)
No to na dziś to by było na tyle. Dzięki za przeczytanie mojego artykułu i życzę połamania kija.
_______________________
zag666