Wielkopolskie karpie
Paweł Stępień (pawel3126)
2012-10-21
Zdegustowany moimi ostatnimi wyjazdami na karpie i spędzeniu 12 dni na trzech zasiadkach bez usłyszenia sygnalizatora jestem pełen obaw co do kolejnej wyprawy. Nie wiem jak wy, ale ja zawsze podczas pakowania na kolejną zasiadkę przypominam sobie ostatnią i robię sobie nazwijmy to rachunek sumienia, rozliczam się z tego co zrobiłem źle, a co dobrze i ustalam wewnętrznie strategię na nadchodzącą wyprawę.
Cóż jestem już spakowany, pełen optymizmu z nową strategią kładę się na cztery godzinki spać.
Pi pi pi pi nie nie to jeszcze nie branie, to tylko budzik w telefonie, pora ruszać.
Po trzech godzinach jestem już na miejscu ,w połowie drogi dołączyłem do jadącego już Macieja. Po rozładunku wszelkich potrzebnych i niepotrzebnych klamotów karpiowych przychodzi pora na jak dla mnie najważniejszą część zasiadki - wybór miejsc gdzie położę zestawy.
Łowiąc głównie na dzikich wodach szukam chociaż jednego powalonego lub zatopionego drzewa, a tu na przestrzeni kilkuset metrów leży ich parędziesiąt, które wybrać, które będzie tym które da mi upragnionego karpia. Postanawiam jeden zestaw położyć w urokliwie zatopionym drzewie, a drugi wywożę na prawo od stanowiska blisko trzciny.
Po upływie kilku godzin mieliśmy wywiezione zestawy. Na jednym postawiłem na orzech Tygrysi Karla Nikla, delikatnie podniesiony 15mm pop-upem, hak zastosowałem Longshank Nailer nr 4 z czarnym Mouthsnaggerem dla lepszego zapięcia karpia podczas brania.
Drugi zestaw postawiłem na kulki własnej produkcji podniesione pop-upem 3XL. Jak się później okazało zestaw z orzechem tygrysim był strzałem w dziesiątkę, wyholowane ryby to 15.20kg, 7,5kg i 8,8kg, na drugi zestaw również udało się złowić ładnego karpika o wadze 12kg.
Nasza zasiadka dobiegła końca i w pełni zadowolony ze złowionych rybek wracam do domu a niebawem znów pakowanie i kolejny rachunek sumienia.
Z karpiowym pozdrowieniem
Paweł Stępień…