Wiesiek 3 - zdjęcia, foto - 1 zdjęć
………………………………………………………………… C.D.
- No dobra, zanęta gotowa – powiedział sąsiad, który słuchając wywodu Wieśka cały czas szykował naszą zanętę do koszyczków – mam nadzieje że robaki nie słyszały tekstów o tej odnowie biologicznej, bo inaczej to pewnie nic nie złapiemy – dodał, a twarz jego do złudzenia przypominała banana.
Rozsiedliśmy się wygodnie i napawaliśmy się pięknem nadwiślanego krajobrazu, napawaliśmy się przy okazji również zimnym browarkiem który stanowił fantastyczne więc uzupełnienie. Normalnie, zapanował tak zwany błogostan.
- mam nadzieję że ryby dadzą troszkę spokojnie posiedzieć – rzuciłem leniwie sącząc piwo, przyznam że byłem lekko zmęczony wywodami Wiesława, nie przewidziałem jednak że to jeszcze nie koniec. Zamknąłem oczy starając się osiągnąć najwyższy stopień relaksacji i………………….. oczywiście dupa, rozległ się dzwonek.
- założę się że to wędka młodego – powiedziałem nie otwierając oczu
- masz jak zwykle rację – usłyszałem głos sąsiada – ta młoda zakała znów zaczyna – dodał
- panowie podbierak szybko, mam coś sporego na wędce – wyrecytował wyraźnie podniecony młody a w tle słychać było terkot hamulca, ryba odjeżdżała – co to kurde jest – mamrotał pod nosem – z kołowrotka znikały metry żyłki, młody delikatnie skręcił hamulec i zaczął pompować
- no nie, zaraz złamie mi wędkę – powiedział młody patrząc na wygięte do granic możliwości wędzisko
- a niech mnie, młody pewnie titanica ściąga – rzucił sąsiad
- eeee tam, to pewnie kanapa albo przynajmniej rower – dodałem
Nikt nie sprawdzał czasu trwania holu, ale wydawało się ze trwało to wieczność. W końcu oczom naszym ukazał się on, pan leszcz we własnej osobie, nie jakiś tam leszczyk ale naprawdę dorodny pan leszcz. Ledwie nam się w podbieraku zmieścił. A i tak nie można było podnieść go do góry (łapaliśmy z wysokiego brzegu). Po prostu praktycznie wciągnęliśmy go na górę szorując przynajmniej kilkadziesiąt centymetrów po nadbrzeżnej trawie. Młody wyglądał jak by go prąd popieścił. Był tak pobudzony że prawie musieliśmy go przytrzymywać żeby się uspokoił. Małolat przyklęknął przy okazałej rybie, wypiął haczyk, zmierzył rybsko (całe 70cm) i zakomunikował
- to teraz fotkę poproszę
Obaj z sąsiadem ruszyliśmy w poszukiwaniu ścierki ponieważ całe ręce mieliśmy upaćkane śluzem i raczej nie udało by nam się utrzymać aparatu w dłoniach. Młody po kilku próbach podniesienia ryby do zdjęcia zrezygnował (ciągle mu się wyślizgiwała) i podparł ją jedynie w pozycji pionowej. I nagle stało się ………………………………….. jak z pod ziemi wyrósł Wiesław i zakomunikował
- no panowie, zadatki na sadystów to już macie i to całkiem spore
- a tak dla słabszych, co masz na myśli – zapytałem
- obserwuję was od początku i kiepsko to wygląda, ot najzwyklejsze w świecie męczenie istoty żywej – powiedział nasz nowy kolega – jeszcze dużo musicie się uczyć
- że niby co takiego zrobiliśmy – wycedziłem przez zęby – i zaczynało mnie już to wkurzać
- posłuchajcie – kontynuował Wiesław - zacznę od początku, hol powinien być jak najkrótszy a widziałem że młody dość długo zmagał się ze swoim trofeum, to najzwyklejsze w świecie męczenie ryby. Jak nastawiacie się dużą rybę to i zestaw powinien być konkretny, gruba żyłka duży haczyk, odpowiednia wędka i kołowrotek
- tyle że młody jej nie męczył, na początek odjechała mu na hamulcu a po skręceniu hamulca zaczął ja stopniowo holować, wybacz ale takiej ryby nie ściągniesz jak uklejki – wtrącił sąsiad - a tak poza tym to jeżeli chodzi o nasze zestawy to nastawiamy się na ryby a nie tylko na ryby metrowej długości, w przeciwieństwie di Ciebie nie wiemy co weźmie – nie osłabiaj mnie – już i sąsiad był wyraźnie wzburzony
- no tak ale skoro wasz młody widział że zdjęło mu z kołowrotka ładnych parę metrów żyłki to mógł przewidzieć że zacięła mu się jakaś pokaźna sztuka i zamiast holować ja pompując, mógł po prostu odciąć żyłkę – dodał Wiesław – ja patrzyłem już na niego jak na wariata a moim kompani również wyglądali jak by przynajmniej diabła zobaczyli - kolejna sprawa to wyciąganie ryby – kontynuował – najpoważniejszym, największym problemem przy wyciąganiu jest to, że ściera się z ciała ryby mniej lub więcej śluzu, a śluz to naturalna warstwa ochronna blokująca dostęp pasożytom, chroniąca przed skokami temperatury wody, w miarę możliwości powinno się więc używać podbieraków z jak najmiększej siatki, bez supłów, ponadto ryba w podbieraku powinna przebywać jak najkrócej, a u was wyglądało to tak – ciągnął wypowiedź – czterometrowy podbierak z koszem żyłkowym, nie dający żadnej szansy na podniesienie żadnej większej ryby
- no dobra – wtrąciłem – tyle że, żeby podnieść kilku kilogramową rybę pionowo na długości 4 lub więcej metrów to musi być dźwig – jak ty to sobie wyobrażasz?
- a czy musicie wszystko wyciągać? – zapytał profesor Wiesław – widząc co macie na końcu zestawu zamiast na siłę ciągnąć rybę po brzegu, trzeba było ja po prostu odciąć
- Wiesiu – sąsiad postanowił wtrącić swoje trzy grosze – jak widzisz łowimy na bardzo popularnej miejscówce z ponad dwu metrowej, stromej burty bez dostępu do lustra wody i sam widzisz że ze względu na ukształtowanie linii brzegowej tu wyciągając podbierakiem praktycznie wszystko powyżej kilograma trzeba troszkę pociągnąć podbierakiem po trawie, to jedyny sposób, i jeszcze jedno jeżeli tak tniesz żyłkę za każdym razem w analogicznej sytuacji to w wodzie znajduje się sporo ryb ciągnących kilometry Twojej żyłki, wyluzuj trochę.
- no dobra może się zapędziłem trochę z tym odcinaniem – odpowiedział Wiesio – ale idźmy dalej, nie zauważyłem żeby któryś z was przed dotknięciem ryby zwilżył ręce, a przecież naturalne środowisko ryby to woda, każde dotknięcie suchymi dłońmi pozbawia rybę ochronnego śluzu, przez co ryba może zachorować, jeżeli nie macie specjalnej maty do ułożenia ryby to należało by polać wodą trawę na brzegu aby panowała jak największa wilgoć, tak by niepotrzebnie nie wysuszać ryby, fotka, pomiar i z powrotem do wody lub do siatki ale pamiętać musicie że miarka powinna być najlepiej z miękkiego materiału, metalowe miarki mogą poranić rybę, najlepiej jeżeli jest to metr krawiecki, a w siatce każda z ryb musi mieć trochę przestrzeni więc nie może ich być zbyt wiele, widziałem wasze podchody do zdjęcia – ciągnął wywód dalej – Panowie, aparat to powinien być przygotowany już w domu, odpowiednio ustawiony a na łowisku zawsze powinien być pod ręką, pal diabli że trochę się ubrudzi tu chodzi o żywe stworzenie, zdjęcie należy wykonać jak najszybciej, nawet samo trzymanie ryby w dłoniach ma bardzo duże znaczenie, trzeba maksymalnie unikać trzymania ryb w poziomie, kręgosłup ryby ma spore właściwości jeżeli chodzi o ruch na boki, ale już trzymanie i nie daj boże poruszanie rybą w poziomie może spowodować złamanie kręgosłupa
- zaraz, zaraz – wtrąciłem – czy chcesz przez to powiedzieć że wszyscy ci którzy fotografują się trzymając rybę w poziomie, a tak robią prawie wszyscy, są potencjalnym zabójcami ryb, chcesz powiedzieć ze każde zawody w których przecież przechowuje się wszystkie złowione okazy przez wiele godzin do momentu ich zważenia to rzeź ryb w białych rękawiczkach i do tego w majestacie prawa firmowane przez tych którzy powinni ryby chronić, czyli koła wędkarskie, być może należysz do osób – ciągnąłem dalej – które po przejechaniu żaby samochodem wstrzymują ruch i albo ją reanimują albo wiozą do weterynarza, wszak to żywe stworzenie
- nooooooooo nie – jakoś tak bez przekonania odezwał się Wiesław
- Wiesiu litości – wtrącił sąsiad – rozumiem, szanuj, nie męcz ale nie dajmy się zwariować, nie powinniśmy do tego dorabiać jakichś czasami wręcz nieziemskich ideologii, wyluzuj trochę bo nam tu zejdziesz ze zgryzoty, a tak swoja drogą to co mówi regulamin na temat nadzoru własnych wędzisk? – zapytał sąsiad
- wiecie co, troszkę się zasiedziałem, do zobaczenia – rzucił kolega W, po czym oddalił się dziarskim krokiem w kierunku swojej miejscówki
- kurde, niby gość dobrze mówi ale czy we wszystkim trzeba przeginać? – rzuciłem pytanie
- Panowie – odezwał się młody – cos mi się widzi że to nie jest nasze spotkanie z kolega Wiesławem ………………..
B.M.C.D.N.
opowiadania wędkarskie
Autor tekstu: Krzysztof Jankowski
dominik1998iou | |
---|---|
Panie Krzysiu, co wpis to ciekawszy, ale nawet w pouczających przypowieściach to i tak tylko najlepszy łapie ryby ;) (2015-01-15 16:44) | |
krisbeer | |
Młody nie filozuj, jeszcze ci pokażemy miejsce w szyku :) (2015-01-15 16:55) | |
beluczio | |
Ale to był ostatni taki sezon młodego. Ten sezon będzie nalezal do nas. (2015-01-15 20:26) | |
Jakub Woś | |
wydaje mi się, że w ostatnim zdaniu brakuje jednego słowa. 5 (2015-01-16 20:21) | |
krisbeer | |
,,koniec''? (2015-01-17 19:44) | |
Jakub Woś | |
"ostatnie" (2015-01-19 09:51) | |
krisbeer | |
O ja cię! ale ze mnie analfabeta. 100 razy czytałem to zdanie. Przeważyła widać projekcja w głowie autora która pokazywała zdanie prawidłowe. pozdrawiam (2015-01-19 11:20) | |
Jakub Woś | |
Mi też się to zdarza :) (2015-01-19 14:22) | |
vmaxer | |
Świetne ***** (2015-02-05 09:10) | |
wlodzimierz-bia | |
Super :) czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Oczywiście ***** . Pozdrawiam. (2015-03-10 21:30) | |
jarcyk18 | |
Bardzo pouczająca opowieść :) (2015-07-02 04:25) | |
jarcyk18 | |
Bardzo pouczająca opowieść :) (2015-07-02 04:25) | |