Wiosenne Karpie z Kanału Gliwickiego
Gliwice Zion Bell (Zionbel)
2014-05-03
Była środa wieczorem.
Wiedziałem ze mam w czwartek i piątek wolne w pracy, dlatego od razu w mojej
głowie uknuł się sprytny plan. W "bagolu" mojej skody było wszystko co potrzebne.
Decyzja zapadła w mgnieniu oka. Jadę z rana za karpiem.
Moja standardowa miejscówka do wędkowania jest Kanał Gliwicki, dlatego
wybór był oczywisty.Szybkim tempem udałem się tylko po kukurydze do sklepu.
Kiedy wróciłem do domu już tak mnie nosiło ze poszedłem do auta przygotować
mieszankę zanętową na rano.
Jako bazy użyłem bardzo reklamowanej przez znajomego ze sklepu wędkarskiego
zanęty Stilla o zapach Scopex.
FOTO 1.
Baze wzbogaciłem o :
- atraktor anyżowy
- atraktor śliwka
- płatki owsiane
- epiceine
- płatki leszczowe
- kukurydze
- micro pellet 2 mm
- pinki
Łamiąc stereotypy zanętę wiosenna zrobiłem "na bogato".
FOTO 2.
W nocy nie umiałem spać bo myślałem tylko o karpiku na którego się zasadzam.
Gdy tylko zadzwonił budzik od razu zerwałem się na proste nogi.
Szybkie "banglanie" kanapek i siedzę już w aucie.
Gdy tylko wyjeżdżam z centrum Gliwic dopada mnie nie lada mgła.
Na Kanale melduje się o 5.00, a moim oczom ukazuje się następujący widok.
FOTO 3.
Nie zrażając sie warunkami atmosferycznymi, szybko znoszę sprzęt z wału na
moja miejscówkę. Mieszam zanętę z wodą, rozkładam kijaszki, szybki wpis do rejestru
i już jestem gotowy do wędkowania.
Zakładam na feedera 5 madów i zestaw leci do wody.
Przez myśl przechodzi mi czy nie rozkładać podbieraka ???
Ta myśl kłębi mi się "pod kopułą" chwilkę, ale zaraz moje rozmyślania przerywa telefon.
Siema Grzesiu, Patryk z tej strony - (portalowy kolega Patryk Kociemba).
Gdzie siedzisz ???
Na Kanale odpowiadam.
To za 20 minut jestem, czekaj na mnie.
Biorę się za zarzucanie spławikówki, a tu nagle mój feeder dzwoni i gnie się w pałąk.
Podbiegam, zacinam i o kurde zaczep.
Tępy opór nie do ruszenia, a tu nagle dwa potężne szarpnięcia.
Zdążyłem lewa ręka odkręcić hamulec i zaczynam pompować.
Żyłka główna 0.20 a przyponówka 0.16, ta myśl nie napawała mnie optymizmem.
Ale po chwili holu wiedziałem ze sprzęt mu podoła.
Poderwałem go z dna i o dopada mnie najgorsza myśl - nie rozłożyłem podbieraka.
Gdy poderwałem rybę z dna i "łyknęła po raz pierwszy powietrza" wiedziałem już
kogo mam za przeciwnika.
Piękny duży sazan, a ja bez podbieraka.
Modliłem się aby Patryk zdążył dotrzeć.
Podciągnąłem byka pod brzeg, cofnąłem feederka do tyłu i przycisnąłem go do dna.
Jest wielki, największy jakiego złowiłem, na moje oko 7-8 kg.
Trzymając go tuz nad woda w rekach i cofając się do tyłu, straciłem piękna rybę.
Sazan poszedł z hakiem, ochlapując mi cala mordę na do widzenia.
Łapy trzasły mi się jeszcze przez chwilkę, a z tyłu słyszę - Siema Grzesiu.
Patryk dotarł chwilkę po tym jak straciłem piękna rybę :)
Co za ironia.
Chwila na przerzucenie sprzętu i wędkujemy już w dwójkę.
Mija jakiś czas i na brzegu melduje się taki o maluszek.
FOTO 4.
Nie jest to jedyna rybka gdyż Patryk jak i Ja cały czas nabijamy "punkty"
na leszczykach po 20 cm oraz pięknych Kanałowych dublach.
Czas uniemila nam RZGW pływające na łódce i usuwające gałęzie z dna.
Po około 2 godzinkach nagle feeder znowu gnie się w pałąk.
Wiem już po zacięciu ze mam ta sama rybę :)
Patryk stoi już z podbierakiem śmiejąc się ze mnie ze nic mnie ta sytuacja nie
nauczyła bo dalej nie rozłożyłem podbieraka.
Jedno podciągniecie, karp wywala nie na powierzchnie chlapnął ogonem o wodę i się spiął.
Moja ku...wica osiąga mega rozmiary.
Niestety do końca dnia nie udało mi się już "ustrzelić" tego sazana.
Kończymy wędkowanie i nawet fajnymi wynikami.
Gdy dotarłem do domu to już wiedziałem ze jutro rano jestem tam od nowa :)
Tak tez się stało. Na Kanale zameldowałem się o 4.30.
Rozłożyłem klamoty i wymieszałem dokładnie taka sama zanętę jak wczoraj.
Płem nadziei rozpoczynam wędkowanie.
Po godzinie 6 dołącza do mnie drugi portalowy kolega Grzegorz - Kwas1981.
Ja to na Kanale bywa na brzegu meldują się karasie, plocie, leszcze.
Po około 2 godzinkach odnotowuje na brzegu pierwszego karpika.
FOTO 5.
Pogoda zaczyna coraz bardziej dopisywać, wiec mamy nadzieje z Grzegorzem
że kapie się bardziej ruszą.
Po chwili na brzegu melduje się drugi karpik, tym razem u Grzegorza.
Mija kolejna chwila na spławik u mnie melduje się kolejny maluch.
Chwilka holu bo żyłkę mam dość delikatna na spławikówce nawinięta
i mały sazan jest już na brzegu.
FOTO 6.
Nie ukrywam radości bo to już drugi dzisiaj.
Ale pogoda naprawdę spowodowała ożywienie się ryby.
Coraz częściej meldują się leszczyki oraz karasie.
Wszystko wchodzi na mady.
Mija kolejna godzinka, może półtorej i na feederku mocne szarpniecie.
Zacinam i słyszę obok od Grzegorza :
No nie pie......l to już trzeci.
Chwilka holu i na brzegu odnotowuje trzeciego tego dnia sazana.
FOTO 7.
Na tych trzech sztukach tamten dzień się skończył.
Nie były to duże ryby, ale bardzo cieszyły.
Pojechałem za karpiem , i połapałem karpie :)
Do dzisiejszego dnia niestety tez nie spotkałem mojego dużego przeciwnika :)
Wiem od portalowych kolegów ze tamten tydzień wszystkim obrodził
w sazany na Kanale Gliwickim.
Dwie nauki wyniosłem z tych wypadów.
Pierwsza jest taka ze zanęta wcale nie musi być "Biedna" na wiosną.
Druga jest taka że zawsze już będę miał rozłożony podbierak :)
Pozdro
Grzegorz - Zion Bell