Zalew Koszyce Piła - zdjęcia, foto - 6 zdjęć
Dzisiaj opisze Moją jedna z pierwszych wypraw wędkarskich tego sezonu.Była sobota( na moje szczęście weekend wolny od pracy). Co mogło przyjść mi innego do głowy jak wypad nad wodę.Oczywiście telefon w rękę i wydzwanianie po znajomych z pytaniem kto ma chęć się wybrać na rybki.Jest...kolega o kiju Mariusz przystał na moją propozycje i wyraził ochotę na wyjazd, dodatkowo załatwiając transport.Umówiliśmy się na godzinę 6:00 pod moim blokiem.Patrze na zegarek godzina 13:00 czas wybrać się do sklepu wędkarskiego oddalonego ode mnie o pół kilometra.Zanęta Leszcz-Płoć kupiona do tego pinka.Wracając okazało się ze razem z dziewczyna idziemy na resztę dnia na grilla więc pakowanie i szykowanie na ryby pozostawiłem na później.Godzina 22:00 jestem w domu czas się spakować biorę z szafy mój sprzęt, 3 wędki (jedna dla kolegi), podpórki,podbierak,siedzonko,czujniki brań i inne pierdółki.Było bezchmurne niebo więc szykował się chłodny ranek więc przygotowałem sobie także ciepły polar i spodnie.
Sprzęt gotowy, zapakowany.Kupiłem tylko kilogram zanęty wiec wpadłem na pomysł ze zagotuje do tego trochę makaronu.Zbliża się północ wiec kładę się spać aby za 5 godzin wstać.Dzwoni budzik pora wstać, przyszykować kanapki, wypić kawkę,przejść się z 'Kudłatym'na spacer aby punkt 6:00 czekać pod blokiem na kumpla.Kilka minut po 6:00 podjeżdża samochód.Po drodze dyskusja czy jedziemy na Mały czy Duży Zalew Koszyce.Wiedzieliśmy że na Dużym Zalewie będą zawody'Mistrzostwa Okręgu'skręciliśmy więc na Mały zbiornik.Zabraliśmy z samochodu sprzęt i poszliśmy na miejscówkę przeze mnie zaproponowana znana z poprzedniego artykułu kiedy Locha dała w kość innemu koledze na nocce.Jesteśmy, rozkładamy sprzęt, rozrabiamy zanętę,wędki lądują w wodzie.Lustro wody spokojne, zero fali,niebo bezchmurne niby idealnie ale jak wiadomo leszcz woli pochmurno a nawet mały deszczyk.Miałem zarzuconą jedną wędkę na grunt drugą na spławik, kolega obydwie na grunt.Początkowo brania były tylko na spławik co chwile płoteczki, krąpiki, kilka niewymiarowych okoni wiedzieliśmy że to wina tego że posiadamy tylko pinki a brakowało białych robaków.Nagle telefon kolega odbiera i za chwile oznajmia ze kolejny kumpel o kiju się do nas wybiera.Okazało się ze miał ze sobą czerwone,białe,kukurydze i kolejny kilogram zanęty.Założyliśmy ładne grube białe i zaczęły się brania na grunt.Początkowo na 6 wędek w wodzie brania miałem tylko ja lecz po pewnym czasie już wszyscy.Brała płotka i okoń.Wyszło słonce zrobiło się ciepło...polary odeszły w zapomnienie.Nagle Kumpel siedzący stanowisko dalej krzyczy żeby do niego podejść z podbierakiem.Mariusz był ze swoją kobietą która z zaciekawieniem podleciała podebrać rybę.Pokazał się pierwszy leszczyk nie duży taki poniżej kilograma lecz to dało nam nadzieje ze mamy szanse w ten dzień na pięknego Leszcza.Po pewnym czasie drugi kumpel dostał leszczyka.Przez pewny czas brania ustały.Po 30 minutach i mi udało się złowić podleszczyka.Godzina 11:00 słonce grzeje, sporadyczne brania więc kolega Mariusz rozdał każdemu napój dobrze znany na rybach doceniany.I tak zleciało do godziny 15:00.Nagle podchodzi kolega i proponuje nam przeprowadzkę na Jezioro Czarne w Jeziorkach.Jakoś nie chętnie ale spakowaliśmy sie i pojechaliśmy nad to jezioro które z opowiadań kolegi jest naprawdę ładne i atrakcyjne wędkarsko niestety stwierdził to po tym jak jezioro
Czarne złapała przyducha i na brzegu znajdowały się dziesiątki Amurów 20-30 kg,ładnych Leszczy i Karpi.
Dojechaliśmy na miejsce i zaczęliśmy szukać miejscówki.Jezioro to jest ciężko dostępne dla wędkarzy można tam tylko łowić z pomostów zbudowanych przez miejscowych wędkarzy, które są w naprawdę dobrym stanie.Widać że o to łowisko troszczy sie wiele osób ponieważ po drodze nie spotkaliśmy żadnych smieci ,nawet jednego opakowania po zanęcie co nas naprawde zadowoliło i zadziwiło.Rozłożyliśmy się wszystkie wędki w wodzie.Mija godzina wszystkie przynęty wypróbowane i cisza.Kolega miał tylko jedno branie.Godzina 17:00 nadal ani brania więc kolega Mariusz zmienił zestaw na spławik.Okazało się ze na spławik tak jak na grunt nie miał nawet jednego brania.Godzina 18:00 stwierdziliśmy ze na dzisiaj starczy.Jezioro jest malowniczo położone w środku lasu, bardzo zadbane i tajemnicze lecz do teraz nie wiemy co było winą że nie mieliśmy w ogóle brań.Jestem pewien i już postanowiliśmy że nie przekreślimy tego jeziora po pierwszym wyjeździe i jeszcze prędko tam wrócimy .Spędziliśmy nad woda 12 godzin i byliśmy zadowoleni i wypoczęci.Brakowało nam takiego wyjazdu w toku ciągłego życia i pracy.Pozdrawiam wszystkich Wędkarzy.
Autor tekstu: Marcin Leszczewicz