Wiosenny relaks ze spławikiem
paweł dąbrowski (paweldd)
2015-03-29
Ten tydzień nie zapowiadał się najlepiej. Gwałtowne ochłodzenie oraz opady atmosferyczne nie wróżyły najlepszej pogody na weekend. Zmiany ciśnienia oraz przysłowiowa pogoda ,,w marcu jak w garncu"" trochę mnie zniechęciły do dalekich wypraw. Dlatego postanowiłem wyruszyć na małą nizinną rzeczkę o nazwie Rządza w okolicy miejscowości Załbice. Wiosną akwen ten jest bardzo oblegany na odcinku łączącym się z zalewem. Ja jednak postanowiłem odpuścić sobie widok tłumu wędkarzy i wybrałem się w mniej atrakcyjny, ale bardziej zaciszny odcinek rzeki. Który cechuje się płytsza wodą oraz słabiej zróżnicowaną linią brzegową. Z domu wyruszyłem stosunkowo późno, ponieważ około 5,30. Podczas drogi na łowisko cały czas towarzyszyła mi gęsta mgła która ograniczała widoczność do minimum.
Na wypad postanowiłem zabrać minimum potrzebnego sprzętu wędkarskiego, czyli bata, pickera, bolonkę oraz matchówkę. Do tego wygodny fotel karpiowy, wyczynową siatkę, podbierak, wiadro no i oczywiście parasol ze względu na chimeryczną pogodę. Po wstępnym rozpatrzeniu sytuacji postanowiłem łowić na bata. Zestaw, na który się zdecydowałem skonstruowałem na żyłce głównej Dragon milenium 0,10mm z 15cm przyponem o średnicy 0,09mm. Ze względu na uciąg oraz podmuchy wiatru wybrałem 2g spławik cechujący się okrągłym korpusem, oraz metalowym kilem. Mój przypon został uzbrojony w mały haczykiem z cienkiego drutu o nr. 16.
Odcinek Rządzy, na którym zdecydowałem się łowić okazał się bardzo płytki dlatego miejscówka była jedną niewiadomą. Po prawie 30 min chodzie z batem i sondowania dna postanowiłem wybrać miejsce na przeciwległym brzegu. W której okolicy bobry prawdopodobnie zrobiły sobie wejście do wody. Co spowodowało lekkie wymycie dna cechującym się lekkim zagłębieniem. Miejsce te najbardziej mnie zaciekawiło, chociaż zdawałem sobie sprawę, że poprzez ,,zamieszanie"" spowodowane obecnością bobrów, ryby mogą je omijać.
Do łowienia przygotowałem mieszankę zanęt wyczynowych: 1kg mieszanki kanałowej z przeznaczeniem na płoć oraz 0,5kg mieszanki rzecznej. Z powodu rekreacyjnego wypadu zrezygnowałem z dużej ilości nośnika zanęty. Dlatego też moją mieszankę uzupełniłem zalegającą w garażu resztką gliny wiążącej. Całość oczywiście przetarłem przez 3mm sito oraz uzupełniłem pinką i zielonym pieczywem fluo. Zanętę podałem punktowo we wcześniej opisywane miejsce co przyniosło oczekiwany efekt. Przez prawie 4h łowienia wydłubałem z tego łowiska kilka płotek. Które pomimo swojego niewielkiego rozmiaru przyniosły mi wiele radości. Pomimo słabych wyników wypad można zaliczyć do udanych. Ponieważ złowienie kilka płoci, a raczej płoteczek przynosi mi więcej radości niż złapanie pięciu 2kg karpi złowionych po zarybieniu zbiornika. I o to w tym chodzi Ryby, Ryby, Ryby