Wobler, blacha, guma, a może kogut?
użytkownik 1117
2010-11-04
Wobler, blacha, guma.......a może kogut?
W tym roku spiningowi poświęciłem więcej czasu niż kiedykolwiek, a wiązało to się z brakiem czasu. Niestety pracę jaką obecnie wykonuję pochłania mi cały dzień to raz dwa nie mam czasu na przygotowanie zanęty czy czegoś podobnego. W tej sytuacji chwytam pudełka, wędki i do samochodu. Wszystko ogółem trwa kilka minut ponieważ zbiornik na który najczęściej się wybieram to Kozłowa Góra.
Zbiornik ten dość często jest zarybiany drapieżnikiem takim jak: sandacz, szczupak czy okoń. A niejednemu wędkarzowi na tym zbiorniku dał się we znaki okazały sum, który z reguły wygrywa walkę z wędkarzem (choć w sierpniu złowiono około 35 kg osobnika) ale do rzeczy.......
Wielu młodych i nie tylko wędkarzy zadaje pytanie – która z przynęt jest dobra na szczupaka czy sandacza? Wymieniają tu gumy, obrotówki, wahadłówki, woblery, hmm według mnie wszystkie dobrze spełniają swoją rolę, tylko trzeba zaznaczyć, że nie ma szablonu na co dziś będą brały drapieżniki.
Wiele czynników składa się na dobre żerowanie drapieżnika a mianowicie: pora roku, pora dnia, zbiornik, pogoda, temperatura otoczenia. Pora roku – wiosna: jak wiemy początkiem sezonu na drapieżnika jest miesiąc maj (choć na niektórych zbiornikach śląskich takich jak Kozłowa Góra czy Przeczyce miesiącem tym jest czerwiec, tak samo wymiar ochronny podniesiony jest do 50 cm), ryby odbyły już tarło, więc czas na intensywne żerowanie. Następuje więc aktywna współpraca z wędkarzami, czy to żywcówka czy spining, wyniki są prawie jednakowe, ryba bierze.
Duże wygłodniałe drapieżniki potrzebują więcej pokarmu by nabić sobie puste żołądki i atakują wszystko co porusza się w wodzie, więc co by to nie było na pewno zostanie sprawdzone czy połknięte, dlatego złowienie w tym czasie szczupaka nie jest problemem. Drapieżnik w tym czasie bierze prawie na wszystko i cały dzień.
Natomiast gdy drapieżnik sobie dogodzi i wie , że głód ma już zaspokojony jego aktywność maleje. Zdarzają się jeszcze przypadki, że pogoni nam za blachą czy gumą, ale to już praktycznie z ciekawości odprowadza nam przynętę i nieraz widzieliśmy go przy samej łodzi lub brzegu.
Mój kolega Grześ opowiedział mi taki przypadek:
prowadził przynętę i już zbliżała się do łodzi gdy zaatakował ją szczupak, a że był tak rozpędzony walnął w łódź tym kaczym dziobem tak aż zadudniło. A wędkował w tym dniu ze swoim ojcem, który nie wiedział co się stało w tym momencie. Takich i podobnych przypadków można mnożyć, jak widać ciekawość i niezdecydowanie ryby prowadzi do takich sytuacji.
Natomiast są takie dni, że w żaden sposób nie potrafimy wzbudzić zainteresowania naszymi przynętami i nawet tak zwana „tajna broń” jest bezskuteczna. Na szczęście takich dni jest mało a wówczas zmieniam taktykę i przynętę, zakładam koguta – sam je zresztą robię i testuję. Oczywiście jeszcze kilku moich znajomych łowi na nie i to z powodzeniem. Kogut ma coś w sobie czym prowokuje drapieżniki do ataku. Już nieraz z Lopezem kolegą z portalu zastanawialiśmy się nad tym co jest w tym kogucie, że staje się taki łowny?
Tego do samego końca nie wiemy. Ale sposób w jaki się go prowadzi, kolor i ciężar główki, nie nastręcza nam problemu, mamy to już obcykane. Potwierdzeniem tego są nasze wyniki utrwalone na zdjęciach. To co opisałem sprawdzone i testowane było na zbiornikach Nakło - Chechło, Kozłowa Góra i Przeczyce.
Ale mam nadzieję, że z powodzeniem sprawdziłoby się na niejednym zbiorniku
z wędkarskim pozdrowieniem
sandokan45