
Wobler, blacha, guma, a może kogut?- część II - zdjęcia, foto - 4 zdjęć
Wobler, blacha, guma.......a może kogut? część II
Magiczna siła koguta
Do dobrze łownego okresu zaliczam także koniec lata i jesień, aż do dnia kiedy lód pokryje nasze zbiorniki. W tym okresie drapieżniki zwiększają swoją masę, są aktywne aż do bólu, lecz w tym czasie łowię bardzo dużo drapieżników niewymiarowych.
W moim przypadku to żaden problem , wypinam szczupaka czy sandacza i wpuszczam do wody. Zostawiam go we wspaniałej kondycji, gorzej jest natomiast, gdy taki maluch złowiony zostanie żywcówką. Wiadomo każdy odczekuje ten moment po zniknięciu spławika aż ryba połknie żywca i wówczas zacina. Skutek jaki jest wiemy, a że ryba niewymiarowa należy ją wypuścić trudno, ale naderwane wnętrzności dadzą o sobie znać, wiele takich maluchów traci swój żywot w taki sposób.
Wędkując z Lopezem nieraz mieliśmy takie okazje, że wpuszczamy do wody maluchy i nie tylko złowione przez nas , ale sprawia nam to wielką przyjemność i myśl, że jeszcze kiedyś tego zbója możemy złowić. Lopez nazywa je bandziorami zwał jak zwał wiemy o co chodzi.
Latem tego roku dałem Lopezowi kilka kogutów do przetestowania, wiem i widziałem ,że świetnie sobie radzi z prowadzeniem z opadu ( choć On jak dobrze pamiętam zawsze był zwolennikiem blach, dlatego nazywali Go złomiarzem). Po czasie gdy ponownie spotkaliśmy się nad wodą pokazał mi jednego z kogutów powiedział: „ten to jest killer na szczupaki mówię ci” cieszyłem się , że tak myśli. Zobaczymy co dzisiaj nawojujesz tym „killerem” powiedziałem i wypłynęliśmy łodzią na miejscówkę, mgła była taka, że w końcu zgubiliśmy się ale w końcu odnaleźliśmy nasze łowisko. I poszły w ruch wahadłówki, obrotówki, gumy, woblery i nic patrzę Lopez zapina koguta i po chwili ma branie, holuje rybkę do łodzi i ukazuje się śliczny okonek, jakiś ok 15 cm – niewiele większy od koguta, ale jest. W nagrodę zrobiliśmy zdjęcie i do wody, pięknie nam pozował.
Podpływamy pod drugą miejscówkę, ja mam kilka pobić na ripera, ale nic się nie dzieje. Lopez rzuca w to miejsce koguta i bingo znowu holuje rybę tym razem szczupak. Po wyjęciu go z wody okazuje się , że tak głęboko połknął przynętę, że potrzebne są szczypce, ale znowu kogut górą. Oczywiście szczupaczek po sesji zdjęciowej powrócił do wody. Następnym razem znów podpływamy pod miejscówki, uzbrajam trzy wędki: wahadłówka, riper, kogut. Jesteśmy na miejscu, kotwica do wody, łapiemy, obrzucam miejsce kilkakrotnie, wyczuwam delikatne pobicia, ale konkretnego ataku nie ma. Widzę , że Lopez ma zapiętego koguta mówię mu „rzuć w to miejsce miałem tam pobicia”, Lopez rzuca i jest! Holuje ładnego sandacza, mierzymy 56 cm, ładna sztuka, piękny prezent. W tym dniu dołączył do klubu 50-tek, miał urodziny .
Zmieniamy miejscówkę, kotwica w dół, kilka rzutów i wiemy, że pod nami jest duży korzeń, musimy podciągać szybciej przy łodzi, gdy Lopez wykonuje ten manewr jego kogut zostaje połknięty przez szczupaka, szedł on za przynętą pod samą łódź znowu sukces koguta!
Niestety wszystko co dobre wiecznie nie może trwać, Lopez traci tego łownego "killera” na kolejnym korzeniu.
Tego dnia złowiliśmy jeszcze kilka maluchów , ale duży zębaty już się nie pokazał.
Wszystko to działo się na zbiorniku Kozłowa Góra
pozdrawiam sandokan45
![]() | kaban |
---|---|
Dla mnie to kolejny dowód na to,że dobrze wybrana i właściwie użyta(danego dnia) przynęta może zdziałać cuda.Nie ma jednej,jedynej i doskonałej a cała reszta zależy tylko od jej właściciela.Pozdrawiam. (2010-11-06 15:01) | |
![]() | Lopez |
Serdeczne Pozdrowienia od " złomiarza ". (2010-11-08 16:50) | |
![]() | karol091 |
mam pytanie do kolegów łowiących na koguty jakiej gramatury używacie d czego ona zależy i jakiej Waszym zdaniem jest najlepsze wędzisko nie firma ale długość, ciężar wyrzutu i sztywność końcówki? (2010-11-18 12:55) | |