Wobler, blacha, guma, a może kogut?- część III
użytkownik 1117
2010-11-07
Wobler, blacha, guma.......a może kogut? Część III
Ryba roku.
Zachęcony sukcesami Lopeza postanowiłem nakręcić kilka nowych kogutów, ale z braku odpowiedniego materiału sytuacja nie przedstawiała się najlepiej, brakowało mi odpowiednich piór.
Ruszyłem więc do mojego znajomego, który hoduje kilkanaście ras i odmian kur, wozi je również na wystawy. Umówiliśmy się , że dam mu szczupaka, a on pozwoli mi poskubać swoje koguty. Tak mając już odpowiednie pióra dałem się ostro do roboty. Nakręciłem za jednym zamachem kilkanaście sztuk i z niecierpliwością czekałem na wolny dzień, aby je wypróbować.
Nadszedł oczekiwany dzień, z domu wyruszam wcześnie rano chcę o świcie być już na wodzie, wykupuję łódź i do wioseł, aby jak najszybciej znaleźć się na miejscówce. A tu ci mgła, wiem gdzie mniej więcej płynąć, ale mgła staje się jeszcze bardziej gęsta co utrudnia mi namierzenie miejscówki. Prawie, że po omacku trafiam wreszcie na miejsce, kotwica w dół i rzucam. Na jednej wędce kogut, a na drugiej riper. Kilka rzutów riperem i nic, odkładam więc wędkę i biorę drugą z kogutem. Kilka rzutów i jest pstryknięcie, ponawiam rzut w to samo miejsce i jest branie, zacinam – jest ryba! Po walce wiem, że to nie maluch, odprowadzam rybę w prawo bo wiem, że nie ma tam zaczepów i holuję, podbierak do wody i ryba ląduje do łodzi.
Patrzę na ładny szczupak mierzący 65 cm, ale piękny gruby na oko ok 2 kg, wkładam rybę do siatki i rzucam dalej. Nagle zaczep, pozbywam się koguta. Wyjmuję więc pudełko zakładam następnego koguta, niestety i tego po paru rzutach tracę na korzeniu. No trudno szkoda mi tych kogutów ale starty muszą być więc zakładam następnego w ciągu 10 minut holuję dwa szczupaki, maluchy 46 cm i 49 cm . Mgła się utrzymuje, ale w odległości 30 m obserwuję podpływającą łódkę i wędkarza , który próbuje dzwonić, po chwili mój telefon się odzywa, poznaję gościa to Lopez wybrał się na trzy godzinki ze swoim kolegą z pracy, pomachać trochę kijem, kiwam mu ręką , że wiem kto dzwoni, pyta się czy coś mam odpowiadam , że takiego mam szczupaczka. Po chwili tracę ich z pola widzenia , ja trzymam się swojego miejsca.
Wędkuję dalej w pewnym momencie czuję opór, zacinam, jest!, ale to nie jest to co zwykle, opór jest ale ten opór płynie i to spokojnie, co jakiś czas wysuwa mi plecionkę ze szpuli, takimi skokami ryba w ogóle nie szaleje, w tym momencie staram się być spokojny i kontroluję cały czas hol. Ryba nadal bardzo spokojnie odpływa, ale nie potrafię jej podciągnąć do góry. Ma zwyczaj postawić sobie nogę na burcie i w pewnym monecie widzę, że łódka jest mocno nachylona na tę burtę, a woda tuż tuż, zapieram się więc o burtę od środka i staram się podciągną rybę na powierzchnię. Podciągam raz, drugi i nagle luz wszystko wyjmuję o kurde co się stało? Myślałem, że plecionka się zerwała, ale wszystko jest, więc co się stało. Po chwili zauważam, że kogut nie ma haka, podczas tego podciągania pękł hak.
Szkoda bo być może miałem rybę roku, a na pewno dużo bym dał by się dowiedzieć co to była za ryba, ale to , że na koguty warto łowić już nikt nie musi mnie przekonywać. Doświadczyłem tego sam. Kogut bez haka został mi na pamiątkę. A po drugie wiem na jakie koguty gryzie tu ryba. STAWIAM NA KOGUTY pozdrawiam sandokan 45Ryba roku.