Woblery na jazie i klenie - skaczące woblery
Wiesław Czort (Diablo)
2014-01-08
Za sprawą suchego lata i jeszcze bardziej suchej jesieni Rzeki odkryły nieznane dotąd miejscówki. Niski stan wody objawił liczne główki, przelewy, poprzerywane klatki i kamieniste opaski. Czas łowienia. Często po kilkudziesięciu może większej liczbie rzutów siadałem nad wodą i odpoczywałem. Siedząc w ciszy zauważyłem że ryby często żerują tuż przy samych kamienistych brzegach. Czasami nawet 10-20 cm od brzegu.
Postanowiłem obławiać wodę jak najbliżej kamieni. Rzucałem coraz to bliżej i bliżej brzegu. A im bliżej tym brania były lepsze. Co raz kleniki uwieszały sie na końcu zestawu. Ale było mi ciągle mało i mało. Chciałem większych ryb i częstszych brań. Rzucałem więc jeszcze bliżej brzegu. W pogoni za rzutem idealnym ( tak wtedy myślałem) czyli rzut na skraju wody i kamieni woblerki zaczęły lądować mi na kamieniach.
Woblery na jazie i klenie - skaczące woblery
Obieram cel i majt kijem. Widzę że wobler leci w kamienie. Wyczekuję dogodny moment i blokuję plecionkę cofając jednocześnie delikatnie szczytówkę. Wobler lekko muska kamieni i ląduje 20 cm od nich w wodzie. Ledwo plusnął w wodę pojawiło sie kolejne plum i wobler znika. Czuję w palcach, którymi blokowałem plecionkę że coś się zapięło, krótki hol i wymiarowy jaź już w moich rękach. Kolejny rzut i podobna historia. Wobler uderza w kamienie i energicznym ruchem cofam go z kamieni do wody. Ledwo wpadł plusk i wobler znika. Tym razem kleń ledwo ale wymiarowy. Od tej pory celowałem w kamienie. Kolejnych kilkanaście rzutów wygląda podobnie. Wobler - kamienie- hop do wody - branie. Na kilkanaście rzutów kilka ryb.
Zmieniałem miejsca, zmieniałem woblery ale sytuacja wyglądała zawsze podobnie. Blisko brzegu ryby brały gwałtownie na każdego woblera który z kamieni skakał do wody. Brania następowały tuż po zetknięciu woblera z wodą lub po kilku machnięciach korbą. Co miejsce to kilka ryb głownie kleni i jazi ale trafiały się też bolenie a nawet szczupaki.
Takie łowienie ma plusy i minusy.
Plusem niewątpliwie są częste i agresywne brania. Na płytkiej wodzie potrafią być widowiskowe.Ryby brały na każdy model woblera jaki stosowałem a były to woblery Kenart, Lovec, Bonito, Salmo i Dorado. Wszystkie nie dłuższe niż 3 cm. Tylko modele pływające.
Do minusów można zaliczyć:
Częste zaczepy woblera w kamieniach. Jeśli jest dojście do zaczepu wtedy płoszymy ryby, jeśli dojścia nie ma to strata wobka. Czasami po pierwszym rzucie wobler klinuje się w kamieniach i miejscówka spalona.
Kolejny minus to taki że woblery niszczą się od ciągłego pacania o kamienie.
W tym roku jeśli zdrowie i czas pozwoli będę nadal testował łowienie na woblery skaczące z kamieni.
Swoją drogą jak mało jeszcze wiemy o rybach i ich łowieniu chociażby to że kierunek z którego leci wobler ma znaczenie. Na woblery skaczące od kamieni było wiele więcej brań niż na te posyłane od strony wody. Mimo ze lądowały praktycznie w tym samym miejscu.