Zaloguj się do konta

Woblery na jazie i klenie - skaczące woblery

Za sprawą suchego lata i jeszcze bardziej suchej jesieni Rzeki odkryły nieznane dotąd miejscówki. Niski stan wody objawił liczne główki, przelewy, poprzerywane klatki i kamieniste opaski. Czas łowienia. Często po kilkudziesięciu może większej liczbie rzutów siadałem nad wodą i odpoczywałem. Siedząc w ciszy zauważyłem że ryby często żerują tuż przy samych kamienistych brzegach. Czasami nawet 10-20 cm od brzegu.
Postanowiłem obławiać wodę jak najbliżej kamieni. Rzucałem coraz to bliżej i bliżej brzegu. A im bliżej tym brania były lepsze. Co raz kleniki uwieszały sie na końcu zestawu. Ale było mi ciągle mało i mało. Chciałem większych ryb i częstszych brań. Rzucałem więc jeszcze bliżej brzegu. W pogoni za rzutem idealnym ( tak wtedy myślałem) czyli rzut na skraju wody i kamieni woblerki zaczęły lądować mi na kamieniach.

Woblery na jazie i klenie - skaczące woblery

Obieram cel i majt kijem. Widzę że wobler leci w kamienie. Wyczekuję dogodny moment i blokuję plecionkę cofając jednocześnie delikatnie szczytówkę. Wobler lekko muska kamieni i ląduje 20 cm od nich w wodzie. Ledwo plusnął w wodę pojawiło sie kolejne plum i wobler znika. Czuję w palcach, którymi blokowałem plecionkę że coś się zapięło, krótki hol i wymiarowy jaź już w moich rękach. Kolejny rzut i podobna historia. Wobler uderza w kamienie i energicznym ruchem cofam go z kamieni do wody. Ledwo wpadł plusk i wobler znika. Tym razem kleń ledwo ale wymiarowy. Od tej pory celowałem w kamienie. Kolejnych kilkanaście rzutów wygląda podobnie. Wobler - kamienie- hop do wody - branie. Na kilkanaście rzutów kilka ryb.

Zmieniałem miejsca, zmieniałem woblery ale sytuacja wyglądała zawsze podobnie. Blisko brzegu ryby brały gwałtownie na każdego woblera który z kamieni skakał do wody. Brania następowały tuż po zetknięciu woblera z wodą lub po kilku machnięciach korbą. Co miejsce to kilka ryb głownie kleni i jazi ale trafiały się też bolenie a nawet szczupaki.

Takie łowienie ma plusy i minusy.
Plusem niewątpliwie są częste i agresywne brania. Na płytkiej wodzie potrafią być widowiskowe.Ryby brały na każdy model woblera jaki stosowałem a były to woblery Kenart, Lovec, Bonito, Salmo i Dorado. Wszystkie nie dłuższe niż 3 cm. Tylko modele pływające.

Do minusów można zaliczyć:
Częste zaczepy woblera w kamieniach. Jeśli jest dojście do zaczepu wtedy płoszymy ryby, jeśli dojścia nie ma to strata wobka. Czasami po pierwszym rzucie wobler klinuje się w kamieniach i miejscówka spalona.
Kolejny minus to taki że woblery niszczą się od ciągłego pacania o kamienie.

W tym roku jeśli zdrowie i czas pozwoli będę nadal testował łowienie na woblery skaczące z kamieni.

Swoją drogą jak mało jeszcze wiemy o rybach i ich łowieniu chociażby to że kierunek z którego leci wobler ma znaczenie. Na woblery skaczące od kamieni było wiele więcej brań niż na te posyłane od strony wody. Mimo ze lądowały praktycznie w tym samym miejscu.

Opinie (23)

użytkownik

Nawet się nie spodziewałem jak długie są ostrogi wiślane w rejonie w którym głównie wędkuję. Dzięki niżówkom możemy dostać się do miejscówek które przy normalnym stanie wody są dla nas niedostępne. ***** [2014-01-09 11:12]

użytkownik

No i witam w społeczności VIP!!! [2014-01-09 14:25]

ryukon1975

U mnie na rzece to standard że ryby żerują tak blisko brzegu. Można to zobaczyć szczególnie jak się łowi samemu i potrafi siedzieć w bezruchu. Patrzę w wodę a tu nagle z głębi na kamień znajdujący się 40 cm wychodzi piękny medalowy jaź, sprawdza trawę zwisającą z brzegu do wody - zdejmuje ślimaka i znika nie ruszam się wiem że zaraz pokaże się drugi bo przeważnie chodzą parami. Tak samo robią świnki, nawet jak się spóźnię i nie zobaczę to wiem że tu były po "wstążkach" na glonach które obrastają kamienie. Trzeba dużo czasu żeby choć w małym stopniu poznać rzekę. [2014-01-09 14:49]

Tomekoo

Fajny wpis , foty też super no i przygoda całkiem ciekawa ;-) A co do reszty podpiszę się pod komentarzem Krzycha ;-) Pozdro ***** [2014-01-09 16:01]

Iras1975

Ryby prawdopodobnie reagowały tak dlatego, że odbierały ten ruch jako żabę wskakującą do wody lub jakiegoś owada, który pomylił kierunki. Myślę, że można takie łowienie zaliczyć do nowych tricków i pewnie jest to w jakimś stopniu odkrycie. [2014-01-09 16:13]

ryukon1975

Dokładnie Irku w czasie rójek owadów lub okresowej aktywności żab wiosna albo latem po opadach można to śmiało wykorzystać. Ja tak łowiłem woblerem w kolorze "gold" który przypominał kolor żab jakie u mnie występują. W takie dni kiedy po suszy przyszły opady i żaby się uaktywniały było wręcz łatwo o klenie i to duże klenie. W kolejne dni gdy brzegi obeschły a żaby się schowały przed upałami klenie na ten sam wobler przestawały reagować. :( Kolejny deszcz i pierwsza złapana żaba powodowała że kleń już nie mógł się oprzeć przynęcie. [2014-01-09 16:37]

pstrag222

Łowiłem w podobny sposób na gumy i koguty z woblerami nigdy nie próbowałem. Więc czemu nie ***** pzdr.pstrag222 [2014-01-09 17:23]

Diablo

Będą musiał jeszcze trochę nad tym zjawiskiem popracować. Tak jak mówicie porównać z czasem kiedy roi się jętka albo z porą deszczową kiedy żaby są aktywniejsze. W przyszłym roku może moje spostrzeżenia będą już konkretniejsze [2014-01-09 17:46]

ryukon1975

W tym tkwi cała tajemnica wykorzystać aktualne warunki. Jeśli np. żaby są aktywne i kleń na nich żeruje wtedy podana mu imitacja jest zazwyczaj skuteczna a wręcz pewna. Jeśli tylko wędkarz nie popełni kardynalnych błędów w jej podaniu i prowadzeniu. Gdy żab przy brzegach nie ma kleń żeruje na czym innym i wtedy złowienie ryby na tą przynętę to raczej czysty przypadek a brania są pojedyncze i nie ma powtarzalności. Oczywiście dotyczy to i innych przynęt. [2014-01-10 07:21]

grisza-78

Ja łowię podobnie w rzece, zwłaszcza wiosną, kiedy rzucam gumową żabkę na piasek po drugiej stronie rzeczki i ściągam ją z prądem po łuku. Brania są nieraz błyskawiczne. Z woblerami jest tak samo, tyle tylko, że to dość drogi interes, kiedy traci się przynętę zakleszczoną pomiędzy kamieniami. Ciekawy wpis i bardzo trafne spostrzeżenia. ***** i pozdro! [2014-01-10 08:15]

kaban

Kilka lat temu przerobiłem podobne zjawisko na przełomie lipca i sierpnia- rzut pod przeciwległy brzeg a lepiej na brzeg,kamień,trawki itd i natychmiastowe branie przy kontakcie z powierzchnią wody. Wielkość kleni z tych kilku dni obfitości to z reguły do 35 cm (czterdziestki zaliczyłem może trzy) ,ale jeśli w ciągu dwu godzin holuję około pięćdziesięciu ryb to wielkość ma jak dla mnie drugorzędne znaczenie. Pozdrawiam. [2014-01-10 10:33]

marciin 2424

Łowię w ten sposób na średniej wielkości rzeczce i również się sprawdza biorą pięknie klenie a i okonki nie zostają w tyle. Fajny wpis zostawiam *****(: [2014-01-10 11:48]

pstrag222

A ciekawe jak by sie zachowywały wszelkie owado podobne gumy? Żaby to standard ne tylko na klenie ale i pstrągi,szczupaki. Zresztą na pstrąga to standard i zawsze mam w pudełku pare gumowych żabek [2014-01-10 12:19]

Sebastian Kowalczyk

Petent fajny, szkoda tylko, że ręcznie robione woblery są zazwyczaj dość kruche i źle znoszą kontakt z kamieniami. [2014-01-10 13:24]

barrakuda81

To prawie jak lowienie smużakiem.Mnie najlepiej sprawdza sie w takim łowieniu 2,5 cm woblerek wlasnej roboty w ksztalcie przypominającym spłaszczone jajo.Krótki ster wklejony pod małym katem.Idzie zawsze z dupka dotykajaca powierzchni a przod lekko zanurzony.Ostra praca,kolorystyka - zielen jasna ze srebrnym i złotym brokatem,pomaranczowy brzuszek a całośc stonowana specjalnym lekko tonujacym lakierem.Kiler,zwlaszcza wieczorami na opaskach.Najlepiej uzywac specjalistycznych wobków bo nie kazdy sie do tego nada a jak nie jest do takiego łowienia przystosowany to łowienie może sie okazac udreką.Sama w sobie metoda jest super,jak autor napisał.*****. [2014-01-10 17:17]

adamoso123

Ja złowiłem w identyczny sposób mojego pierwszego bolenia ,który miał 70 cm. Rzuciłem woblerem wpadł mi na kamienie pod drugim brzegiem , podskoczyłem nim ,żeby nie zaczepić i po naprężeniu żyłki przez kilka sekund było rozczarowanie ,że jednak zaczep. Ale to się zmieniło gdy zaczep ruszył :D [2014-01-10 18:22]

ryukon1975

Wniosek z wypowiedzi jest taki tak jak wędkarz czeka na brzegu na zdobycz z wody tak ryba czeka przy brzegu aż do wody wpadnie zdobycz z lądu. Niby nikt Eureka nie krzyknie ale warto o tym pamiętać. PS I nie rzucać sobie pod nogi metr od brzegu bo tam już ryb nie ma. :) [2014-01-10 18:35]

Diablo

Niestety woblery cierpią jak się nimi rzuca po kamieniach. Na szczęście im mniejsze woblery tym mniejsze uszkodzenia a na klenie i jazie wystarczają te maleństwa. Cięższe woblery gorzej to znoszą. [2014-01-10 18:46]

barrakuda81

Dobrze wyważony maleńki pływaczek własnej roboty poleci dalej niz sklepowe "piórka".Dobry lakier i mała masa woblera to minimum uszkodzeń a jak wyważysz go "na kuper" to śmiga az milo.Jedna uwaga: do takiego łowienia trzeba podejsc szczególnie tj. kamuflaz i zero hałasu.Sukces prawdopodobny. [2014-01-11 00:50]

unix

Bardzo ciekawa technika. Sam też się trochę bawiłem między kamieniami tylko gumami. Średnio co 5 rzut to strata. Zazwyczaj przynęta blokowała się między kamieniami. Lekkie woblery na pewno mają większą szansę dłużej wabić rybki. Watro próbować, bo technika jest bardzo ciekawa. Wiadomo, gdzie patyki i kamyki tam wyniki. [2014-01-11 21:31]

Jurant

Ciekaw jestem gdyby taki sposób zastosować do małych żabek  .Jaki odniosło by skutek? [2014-01-12 13:52]

aquaSpin

Ciekawy artykuł . chce powiedziec , że podobny efekt mozna osiągnąc gdy podczas wykonywania rzutu tuż przy brzegu zatrzymamy lecącą przynęte wtedy ona sie cofnie w strone wody i da taki sam efekt jak by leciała odbita od kamienia przy czym przynęty sie nie niszcza i nie zahaczają :D za artykuł ***** [2014-01-12 16:17]

marek-debicki

Jak zawsze podpatrzenie przyrody przynosi efekty. Piękna obserwacja i piękne wędkowanie. Pozdrawiam i *****pozostawiam. [2014-01-14 20:18]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Plany na 2014 rok

   Tak jak rok temu w zimie przyszedł czas i teraz na postanowie…