Wrzesień z Rodzicami.

/ 6 komentarzy

Wrzesień z Rodzicami.
  I po wakacjach! Lato ma się ku końcowi. Po uganianiu się z wędkami nad wodami Polski, czas wrócić do domu i zacząć kolejny rok szkolny. Przygody wakacyjne będą nam się śnić w długie zimowe noce, a zerwane ryby będziemy wyciągać oczami wyobraźni.  Nad wodami nareszcie spokojnie, bez motorówek, biwakowców i przygodnych miłośników grilla. Można jechać w ciemno nad prawie każde łowisko i łowić w całkowitym spokoju. Kiedy przychodzi wrzesień to znak, że moi rodzice wyruszą na łowy okoni, szczupaków lub leszczy. Zajmijmy się tymi pierwszymi.
  Wrzesień z charakterystycznymi pożółkłymi liśćmi  na  drzewach, to znak rozpoznawczy zwiększonej aktywności okoniowych rozbójników. Najczęściej w tym okresie moi rodzice łowią okonie w zbiornikach zaporowych. Po upalnych dniach lata, to tam najszybciej woda dochodzi do właściwego dotlenienia i okoń żeruje w swoim przedzimowym amoku. Zbiorników zaporowych nie brakuje w całej Polsce, więc każdy znajdzie dla siebie coś blisko domu i będzie mógł złowić wymarzone pasiaste rybki. Od północy do południa Polska usiana jest tego typu zbiornikami, np. ( Rosnowo, Hajka, Krzynia, Rejowice,  Żur- Tleń, Sulejów, Otmuchów, Czorsztyn, Zemborzyce i wiele innych mniejszych lub większych akwenów).
By nałowić dużo dorodnych okoni nie musimy zaraz posługiwać się spiningiem. Możemy tak jak moi rodzice łowić na zwykłą wędkę z czerwonym robakiem jako przynętą.
Gwarancją sukcesu jest cierpliwość i dobra obserwacja wody. Okonie we wrześniu już skupiają się w stada. Mogą to być ławice jeszcze dość małe od 5 do 20 sztuk, ale jeśli takie znajdziemy to przy odrobinie wprawy wyłowimy wszystkie osobniki z danej grupy. Po wyłowieniu jednego stada zaczynamy poszukiwać drugiego. I tu potrzebna nam będzie cierpliwość. Czasem woda wydaje się całkiem bezrybna. Jeszcze w sierpniu i lipcu za każdym krzaczkiem czy kamieniem czai się okonek. We wrześniu jest już inaczej. Ryby w małych stadach patrolują przybrzeżne stoki tylko od czasu do czasu zapuszczając się pod co ciekawsze partie brzegu. I tu jest pole do popisu dla wędkarza. Musimy stale poruszać się brzegiem jeziora by na takie stanowiska natrafić. Najgorsze są pierwsze wyprawy, podczas których łowimy jakby w ciemno, potem jest łatwiej, ponieważ jak już znajdziemy takie miejsca  z okoniami  to możemy być na 99% pewni, że następnym razem też tam będą.
Wystarczy mieć na 1 km brzegu dziesięć takich miejscówek, a okonie w którejś z nich muszą się pojawić. Metoda ta wymaga ciągłego przemieszczania się, ale gwarantuje że okonie które są wiecznymi wędrowcami w końcu znajdą naszego robaczka. My im tylko troszkę w tym pomażemy.
Jak typować w zbiornikach zaporowych „miejsca postojowe” okoni ?
Na dnie muszą znajdować się kamienie ( dość duże), krzaki lub zatopione drzewa. Bardzo dobre są miejsca pod pochylającymi się nad wodą drzewami. Wtedy możemy być pewni, że przez lata spadło tam kilka gałęzi, a w nich okonie lubią szukać schronienia bądź pożywienia.
Bywa tak, że miejsce wydaje się całkiem puste, a mimo to okoń tam bierze. Wystarczy bowiem jedna mała gałązka by okonie trzymały się tego miejsca. ( Uwaga ! Nie łowimy okoni pod rosnącymi nad brzegiem olchami, wydzielają bowiem woń której okonie nie znoszą i w takich miejscach ich po prostu nie ma ). Okoń to wieczny tułacz, jeśli nie ma go w danym miejscu o godz. 8 .00 to spróbujmy tam za godzinę lub dwie, a możemy się miło zdziwić.
Inny sposób typowania miejsc to wszelkiego rodzaju zatoczki, cypelki i inne uskoki brzegu. Okonie je uwielbiają. Gdy jest ogromny wiatr to właśnie takie miejsca zapewniają dobre wyniki. A propos wiatru. Na okonie musi wiać. Okoń nie bierze przy pogodzie bezwietrznej ( oczywiście są wyjątki ) i bezpośrednio po deszczu.
Technika łowienia jest szalenie prosta dlatego skuteczna. Zarzucamy zestaw zaraz za roślinami przybrzeżnymi. Okoń krąży po stoku jeziora, ale na posiłek podchodzi pod sam brzeg. Może to być 5 –6 m od waszych nóg. Dlatego ważny jest wiatr, gdy jest bezwietrznie okonie nie będą podchodzić tak blisko brzegu i ich nie złowicie.
Moi rodzice łowią tradycyjnie. Lekki 5-6 m bat. Do tego żyłka główna 0.16 mm. Lekki spławik (jesienią sprawdzają się z czerwoną antenką ), ołów, haczyk od nr 8 nawet do nr 4. Zależy jakie okonie dominują w danym łowisku. Ważna jest odległość ołowiu od haczyka. Powinna być dość duża, nawet do 30- 35 cm. Jeśli woda troszkę płynie, a bywa tak często w zbiornikach zaporowych odległość ta może być ciut mniejsza nawet 15-20 cm.
Jak byłem bardzo małym chłopcem zazdrościłem ojcu, że łowi więcej ryb niż ja. Okazało się, że stosuje on bardzo prosty zabieg zwiększający liczbę brań okoni. Mianowicie co kilka chwil lekko podciąga zestaw po wodzie o 5-10 cm. Okoń krążący niezdecydowanie wokół robaka widząc, że znika mu on z oczu instynktownie atakuje. Takie pobudzenie do ataku jest bardzo skuteczne. Podciąganie zestawu ma jeszcze jedną zaletę. Kiedy zarzucamy zestaw nigdy nie wiemy w jakie miejsce pod wodą upadł robak. Czasem zostaje w mule lub przykryty liśćmi, wtedy po podciągnięciu ryby zaczynają go po prostu widzieć, a wzburzone obłoczki mułu wabią je dodatkowo do ataku. Takie to proste, a zarazem skuteczne.
Kilka rad końcowych, które pozwalają moim rodzicom łowić dużo okoni bez zbędnego zachodu.
 Gdy przy wyciąganiu okoń spadnie do wody, reszta stada najczęściej ucieka – czas zmienić miejsce.
Zakładamy całego dorodnego wijącego się robaka – lepiej wabi ryby.
Zacinamy pewnie, ale delikatnie – okoń ma kruche wargi.
Ustawiamy grunt po każdorazowym przemieszczeniu się, wszak każde miejsce jest innej głębokości – haczyk musi wisieć w toni jakieś 2 do 5 cm nad dnem.
Pamiętajcie że łowimy na płytkiej wodzie – zachowajmy więc spokój i ciszę.
Zarzucajmy zestaw dalej od miejsca połowu – na miejsce właściwe podciągamy zestaw delikatnie by nie płoszyć żerujących tam ryb.
Bez tych rad też można coś złowić, ale z nimi nałowi się znacznie więcej. Pamiętajcie warto wędkować z Rodzicami.
 

 


4.1
Oceń
(7 głosów)

 

Wrzesień z Rodzicami. - opinie i komentarze

SmolikSmolik
+1
Lubię wrześniowe wędkowanie i ten spokój nad wodą. Przypomniałeś mi lata osiemdziesiąte i moje połowy na rzece z bratem na spławikówkę z czerwonym robakiem. Główną naszą zdobyczą był wtedy okoń, a było go wtedy sporo, nie to co teraz. Również wielkość okonia wtedy i dzisiaj to jak dzień do nocy. Nie mogę wyjść z podziwu, gdyż obecnie zdarza się, że ktoś złowi okonia 20 cm, czy 22 cm i twierdzi, że złowił dużego "pasiaka"... (2019-10-07 21:40)
patagoniapatagonia
0
Kiedyś to ludzie okoniem gardzili. Nikt go nie brał. Chyba że na sprzedaz na Kamieniu Pomorskim. Całe tony niestety. (2019-10-07 22:51)
arasshaterarasshater
+1
Fajnie się czyta ten twój cykl. Wróciłem z pracy i widzę, że jest ciąg dalszy, więc od razu wziąłem się za niego i odpoczywam, a gęba mi się sama cieszy. Nie nastawiam się nigdy specjalnie na okonia, ale wiem że raczej go trafię. Na spławik zdarzają mi się zarówno maluchy jak i sztuki po 25-27 cm, za to na spinning, często na duże przynęty szupakowe, siadają piękne tłuściochy 30-32 cm. Dorodny okoń zawsze cieszy, a nierzadko ratuje wędkarski honor... (2019-10-07 23:06)
patagoniapatagonia
0
Dzięki, staram się jak mogę. Ja po prostu kocham łowić!! Okonie to moje ulubione ryby. Nic im się nie może równać , no może pstrągi i lipiebie na suchą muszkę. (2019-10-07 23:55)
arasshaterarasshater
+1
Okoń jest piewszą rybą jaką złowiłem z dziadkiem mająć 4 lata (oczywiście dziadek w znacznej mierze pomógł) i tak "płynie" ze mną przez całe wędkarskie życie, czy go szukam czy też nie. Moża chyba śmiało powiedzieć, że to odwzajemniona miłość. Szczupak jest dopiero na drugim miejscu, choć również zaszczytnym. (2019-10-08 02:57)
kabankaban
+1
Mimo wszystko okonie to dla mnie typowa spinningowa ryba i tak mi się kojarzy. Mam na swjej rzece sporo fajnych miescówek gdzie jesienią można naprawdę fajnie połowić. (2019-10-08 06:47)

skomentuj ten artykuł