Wrześniowe spininngowanie
Wiesław Penczyński (wiechu1603)
2011-09-08
5 września, poniedziałek, dzień w którym zaczyna się długi i męczący tydzień. Akurat mam popołudniową zmianę.
Decyzja że jedziemy na ryby, a raczej porzucać trochę gumkami zapadła w niedzielę wieczorem. Szwagier powiedział że ma dwie godzinki luzu rano, a ja drugą zmianę więc możemy wyskoczyć. Umówiliśmy się rano na 4:30, ale gdy zajechaliśmy na miejsce parę minut po piątej to jeszcze było ciemno ( przecież to już wrzesień ). Ze spokojem rozłożyliśmy spiny, potem krótka debata jakie gumki będą najlepsze ( razem zdecydowaliśmy się na zieloną z czarnym grzbietem – nasze pewniaki ) no i poszliśmy szukać szczęścia nad wodą.
Pierwsze półtorej godzinki spędziliśmy bez jakiegokolwiek brania. Próbowaliśmy i daleko, i blisko, wzdłuż trzciny, blisko kapelonów …. nic, kompletnie zero.
Pomyślałem o zmianie przynęty, a raczej o jej kolorze. Założyłem białe kopyto z czarnym grzbietem i czerwonym akcentem. Pierwszy rzut i … jest pierwsze przytrzymanie, delikatne ale dobrze wyczuwalne. Pewnie okoń się zainteresował gumką. Ale rzuciłem jeszcze raz w to samo miejsce, poprowadziłem wolniej i znowu branie. Podciągiem rybę kilka metrów i puściła. Był to mały szczupaczek który złapał ogon kopyta i nie chciał puścić.
Później było chwile spokoju. Zmieniłem miejsce, szwagier także no i próbowaliśmy dalej.
Poszliśmy na trochę głębszą wodę, kilka rzutów bez efektu dały nam powód do zmiany miejsca ale wykonałem jeszcze jeden daleki rzut kopytem. Poczekałem aż przynęta spadnie na dno i zacząłem pomału zwijać. Przekręciłem kołowrotkiem może z trzy, cztery razy i nagle delikatne skubnięcie, zwolniłem, pozwoliłem przynęcie zejść głębiej i wtedy nastąpiło mocne przytrzymanie. Pierwsze wrażenie nie dawało poznać że ryba będzie duża ale gdy zrobiła pierwszy odjazd to i ja, i szwagier wiedzieliśmy że podbierak raczej się przyda.
Hol szczupaka nie trwał długo, może trzy, cztery minuty, ale na delikatnym sprzęcie jakiego używam ( spin c.w. do 15g, plecionka 0,10 ) dają taką adrenalinę że długo jeszcze trzęsły mi się ręce.
Szczupak mierzył 68 cm. i warzył 2,450 kg. Oczywiście w tym sezonie jest to największy okaz jakiego udało mi się złowić ale jesień się dopiero zaczyna i liczę „po cichu” że to nie koniec wrażeń.
Po sesji zdjęciowej szwagier wziął odemnie takie same kopyto z nadzieją na taki sam efekt. I dużo się nie pomylił bo po krótkiej chwili złowił okonia 34 cm. i o wadze 0,750 kg. W naszych czasach taki okoń to naprawdę jest rzadki okaz.
Ogólnie dzień podsumowaliśmy bardzo dobrze patrząc na nadchodzącą jesień. Wrzesień to dopiero rozgrzewka przed prawdziwym polowaniem na szczupaka i okonia ( myślę tu o dużych okazach ) i z dnia na dzień brania powinny być coraz bardziej intensywne.
Przed prawdziwą jesienią mam w planach odwiedzić kilka razy to nasze jeziorko tylko ze spinningiem żeby sprawdzić kilka nowych przynęt.
Dziękuję bardzo za przeczytanie mojej relacji z wyprawy.
Życzę wszystkim „połamania” w poszukiwaniu naszych drapieżników jesienią i może spotkamy się gdzieś nad wodą.
Pozdrawiam. Wiechu.