Zaloguj się do konta

Wspomnienia sprzed lat- taka mała polemika

Któż ze starszych wędkarzy nie wspomina czasów kiedy szczytem szczęścia było kupno na rynku kołowrotka marki Delfin czy też Rexa, kto pamięta żyłkę Stilon z Gorzowa, pierwsze kije spiningowe z włókna szklanego o akcji kija od szczotki, metalowe siatki do przechowywania złowionych ryb czy też załatwionych "spod lady" obrotówek Meepsa że nie wspomnę o zakupie porządnego wędziska? Kto z młodszych kolegów wie co to były klejonki- tym cenniejsze że zdobywane za niemałe pieniądze?
Swojego czasu (lata 70-80) kupno dobrego spławika graniczyło z cudem. Pozostawał "przemysł domowy" a więc wytwarzanie spławików z kory topoli, nie do zdobycia wtedy balsy czy też ze sprasowanego styropianu z kół ratunkowych oraz połączenia tych materiałów z np. stosiną pióra łabędzia lub innego dużego ptaszyska. O ile sama budowa spławika nie nastręczała trudności to problem zaczynał się "a czym pomalować"- no i znowu kombinatorka- w sklepie "Składnica Harcerska" (a były takowe) spod lady załatwiało się różnokolorowe lakiery oraz emalie wodoodporne do malowania modeli Humbrol- tanie toto nie było ale zdawało egzamin celująco. Szczytem ekstrawagancji było posiadanie spławika z kolca jeżozwierza- w sumie gotowy spławik- nie do zdobycia- załatwiało się poprzez zaprzyjaźnionego pracownika Ogrodu Zoologicznego, wystarczyło polakierować i założyć dwie gumki z wentylków (też były problemy żeby kupić) i można było łowić rybki. Jak to się ma do zadawanych na forach pytań typu "ilu łożyskowy kołowrotek na karpia" czy też pytań "zaczynam wędkować, czy bat np. za 600 zł będzie dobry?" Są to dosłowne cytaty- ręce opadają- wędkarstwo stało się rzemiosłem, wręcz przemysłem a nie hobby. Samozacinające spławiki, ciężarki- niedługo aby złowić rybę wędkarz będzie potrzebny do tego aby rozłożyć sprzęt na łowisku i na tym jego rola się zakończy. Rozumiem- postęp przenika wszędzie ale nie mogę zrozumieć co to za przyjemność z wędkowania gdy rozkładamy się ze sprzętem gdzie jak wyżej- samozacinający spławik i takiż ciężarek, echosonda itp. A gdzie przyjemność wynikająca z umiejętności czytania wody, poszukania tej ryby, przyjemność wynikająca z obcowania z naturą a wreszcie SATYSFAKCJA. Dla mnie satysfakcja tym mniejsza im więcej udogodnień. Nie jadę po ryby a na ryby. Zgoda, ktoś powie że kiedyś ryby były-a czy ktoś zadał sobie pytanie dlaczego dziś tak nie jest- kłusownicy albo sumy wyżarły? Przecież to wszystko zależy zgadnijcie od kogo? ano od nas samych! Zróbmy z tym coś bo naprawdę za lat kilka będziemy jeździli nad wodę aby powspominać jakie to kiedyś ryby były.

Opinie (9)

kaban

Jestem w posiadaniu kilku kręciołków,wędzisk (klejonkę tonkinową też),spławików,blaszek, mam nawet jeszcze szpulkę z gorzowską żyłeczką z tamtych wspaniałych lat.Fakt-niektóre pytania zadawane przez (nazwijmy ogólnie) początkujących zwalają czasami z nóg. Różnica w światopoglądzie pokoleń jest wydaje mi się w chwili obecnej największa. Dwadzieścia parę lat temu biegałem po łące za konikami polnymi, w bajorach szukałem pijawek, w strumieniach chruścików a nocą z latarką polowałem na rosówki.Nikt nie myślał o komputerze,komórce i zakupach w supermarketach-świat był prostszy i piękniejszy.Pozdrawiam z wiadomą oceną. [2011-08-23 18:38]

marek-debicki

Dużo w tym wszystkim prawdy i tak na dobrą stronę sam się zastanawiam, czy stopniowe zdobywanie sprzętu, często też i wiedzy wędkarskiej nie uczyło większego szacunku i do ryb i do wędek i kołowrotków i w końcu samej przyrody? Wiedzę pozyskiwało się z przekazywanych z ręki do ręki książek traktujących o wędkarstwie czytanych niejednokrotnie po kilka razy, aby tylko  nic nie umknęło. Jednak z drugiej strony świat idzie z postępem i nie można bazować tylko na tym co było. Za kilka lub kilkanaście lat nasze dzieci będą mówiły tak jak obecnie niejednokrotnie my. Ważne aby znależć w tym wszystkim równowagę i szacunek do przyrody i tego co nas otacza. Sami często dla siebie powinniśmy być strażnikami i kontrolerami etyki wędkarskiej, a nie powinno być żle. Pozdrawiam kolegę i *****pozostawiam. [2011-08-23 19:03]

camelot

Tak ... To były piękne czasy! Nawet składki członkowskie płaciło się z większą ochotą i przyjemnością niż dziś. Ja też posiadam trochę takich staroci i jakoś nigdy nie przeszło mi przez myśl by się tego pozbyć. Czasem nawet nachodzi mnie chęć, by naprawić starą poczciwą leszczynę i wybrać się nad wodę. Ciekawe, co by ryby na to powiedziały ? Niektóre starocie używam do dziś. Np. stary ruski spining ze szkła do przystawki na suma. Ciężki jak smok, ale za to nie do złamania.  Owszem - raz go złamałem na 10kg karpiu. Ale nie szkło ! Tylko metalowa rurka łącząca pękła ! ...Używam jeszcze haczyków węgorzowych, które udało mi się kupić w tzw. Sportowym Sklepie. Trzymam je jak relikwie ! Nie spotkałem nigdy lepszych do rosówki.                         Pozdrawiam serdecznie !   ***** [2011-08-24 23:04]

Zibi60

Świetnie odświeżyłeś pamięć drogi Ryszardzie. Przypomniałeś mi o pierwszym wędzisku - klejonka tonkinowa - jak ja ją dumnie nosiłem. Kilka lat temu dałem na wystawę do sklepu wędkarskiego. Do spinningu nie mogłem się przekonać z powodu ciężaru Germiny. Miałem także kije od towarzyszy z bliskiego (ZSRR) i dalekiego (Chiny) wschodu i czeskie Sony. Z żyłek pamiętam "tęczówkę", spiralowała okrutnie, ale kto na to zwracał uwagę. Haczyki japońskie ze sklepu sportowego też pewnie mam w swoim składziku. Słusznie prawisz kolego o maestrii przygotowywania, toż to wchodzi w skład każdego wypadu. Zaryzykuję twierdzenie, że przygotowania w wielu przypadkach wywołują więcej emocji niż samo wędkowanie.Pozdrawiam serdecznie zostawiając 5* [2011-08-25 09:11]

SiechMarek

No piękne to czasy były , a ja całkiem niedawno znalazłem w piwnicy nie wiem  skąd w zasadzie się tam wziął ale fakt faktem jest kij bambusowy łączony z 4 części , och to były czasy :) , pozdrawiam serdecznie [2011-08-25 18:46]

Samotnik

Jasne Kolego , szczera prawda!!. Szkoda że mineły bezpowrotnie.  Tamte czasy choć może trudne były piękne. Sprzęt zdobywany  / sztukami / cieszył i sprawdzał sie .  Lata 60- te kij z leszczyny , żyłka z tzw. druciaka do mycia garnków teraz śmiech  ale wtedy tak było !!   Piękne czasy!!!!!!!!. Teraz masa nienawiści nad wodą ,  brud, śmieci w pojedynkę strach wędkować nawet w dzień . A co do pytań o których wspominasz to mnie ręce już dawno opadły .  Pozdrawiam serdecznie . ***** +.  [2011-08-25 20:54]

blutu

Tak tamte czasy były wspaniałe.Żal że tak szybko minęły, żal do tych czystych wód pełnych ryb.Serdecznie pozdrawiam. [2011-08-26 07:43]

pstrag222

Ją dodam od siebie że właśnie kompletuje zestaw z delfinem i wedka kupiona przez mojego dziadka. Będzie fajny zestaw splawikowy [2011-09-30 19:25]

użytkownik

5 [2013-05-11 10:26]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

O mały wąs

Piątkowe popołudnie - ciepło, słonecznie, pochmurno, wietrznie, tak te…