Zaloguj się do konta

Wszystko się zmienia

Moje pierwsze wędkarskie kroki stawiałem jak jeszcze na dobrą sprawę nie potrafiłem pisać. Było to ze 12-13 lat temu, i moja rola bardziej skupiała się na plątaniu zestawów wiązanych przez ojca, kopaniu robaków, żeby ojciec nie miał wymówki, że nie ma przynęt i podziwianiu wyczynów dziadka, który niewątpliwie był wtedy dla mnie wędkarskim wzorem . Łowiłem wtedy wszystko co się dało- karasie, słonecznice, czebaczki amurskie i każda ryba dawała mi wiele, wiele radości. Co jakiś czas z ojcem jeździliśmy odwiedzić dziadka który co jakiś czas dawał mi jakiś niepotrzebny gadżet i tak w zasadzie minęły ze 3 lata. Dziadek zmarł, ojciec chyba zraził się do wędkarstwa i od tamtej pory na ryby wybraliśmy się wspólnie ze znajomymi na ryby dwa razy. Nad Narew w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego. Pierwszy raz był dla mnie szalenie szczęśliwy gdyż na żywca udało mi się złowić 2 szczupaki- odpowiednio 45 i 55 co w tamtym momencie odpowiadało długości mojej ręki! W holu oczywiście pomagali mi starsi, ale to ja tego dnia byłem zwycięzcą. Oni nie złowili nic.
Od tamtej zmieniło się wiele. Minęło z 10 lat, zamiast szkoły podstawowej chodzę na studia, ojciec postanowił być ojcem… kogoś innego i niewiele wskazywało na to żeby jeszcze kiedyś chwycił za wędkę. Pewnie nie chwyciłbym gdyby nie mój wujek który akurat w kwietniu tego roku przeżywał drobny kryzys ze swoją kobietą i wolny czas postanowił poświęcić właśnie wędkarstwu. Kupił sobie nowy kij, kołowrotek i cały sprzęt jaki wtedy kupił, przywiózł go do mnie i poprosił, żebym mu go przechował (żeby zapobiec pogłębieniu się kryzysu, naturalnie). I oczywiście przypomniało mi się, że przecież ja też mam sprzęt potrzebny do wędkowania! Rozmawialiśmy długo, planowaliśmy naszą pierwszą wyprawę i bardzo mi się to spodobało. Kije i kołowrotki odnalazłem następnego dnia. Były to dwa teleskopy kupione na targu długości 3,60 i 4,50 m- odpowiednio cormoran i daiwa, do tego dwa kołowrotki- golden i crocodile. Ich stan był lekko mówiąc niezadowalający, ale stwierdziłem że i tak dam radę. Wydawało mi się, że zbiornik znam jak własną kieszeń i na te drobne rybki na 100% wystarczy. Drobniejsze rzeczy dokupiłem w lokalnym sklepie wędkarskim i byłem gotowy. Nie mogłem doczekać się pierwszej wędkarskiej wyprawy. Wszystkie zestawy zmontowałem w domu. Oczywiście nie pamiętałem wielu rzeczy- w końcu kiedyś zestawy wiązał za mnie ojciec, ale całe szczęście w pokoju miałem jeszcze 3 segregatory „Przewodnika Wędkarskiego” które bardzo pomagały mi przez pierwsze miesiące i cały czas są moją mini-encyklopedią wędkarstwa.
Wreszcie przyszedł wujek, zabraliśmy sprzęt i wyruszyliśmy nad wodę. Zabraliśmy jeszcze młodszego brata i siostrę i pełni nadziei zarzuciliśmy wędki. Ja nie miałem z tym problemów, wujek po chwili też. Młodym trzeba było wytłumaczyć- oni mieli jedną wędkę na zmianę.
Pomyślałem sobie, że wiele się to zmieniło od tego czasu. Wtedy po stronie na której zdecydowaliśmy się wędkować był pomost i małe stanowisko wędkarskie- teraz nie było nic. Jak się okazało stanowisk nie było nigdzie, a kiedyś było ich pełno. Więcej nad wodą było też ludzi. Teraz były tylko 3 osoby- dwóch kolegów mojego młodszego brata i jedna starsza Pani. Koledzy mieli kilka małych karasi i ich staż był podobny do naszego na przestrzeni ostatnich kilku lat. Z Panią wędkarką ucięliśmy sobie dłuższą pogawędkę. Opowiedziała ona nam o zmianach jakie zaszły na tym zbiorniku odkąd właścicielem gruntów na którym leży została pewien zakład Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego. Nie napawało nas to optymizmem, ale w momencie gdy z bratem wróciliśmy od tej Pani wujek już miał rybę na haczyku! Był to mały, wychudzony karaś srebrzysty, ale radość była ogromna. Z bratem chwyciliśmy za wędki i po chwili my też mieliśmy ryby. Każda wyglądała tak samo- mały, chudy karaś ale nie to liczyło się dla nas. Dla nas najważniejsza była satysfakcja, która towarzyszyła nam przy każdej złowionej rybie. Takich ryb udało się nam przechytrzyć koło 10. Nie pamiętam dokładnie ale siły rozłożyły się mniej więcej po równo wśród mężczyzn i jedna ryba mojej siostry. Oczywiście wszystkie wróciły do wody bo były jakieś takie małe, suche i po wysłuchaniu babci Chrustnej i tego co wyżej wspomniany zakład robił z tą wodą jakoś odechciało nam się ich spożywać…
Mamy za to zdjęcia, z którymi chętnie się z wami podzielę. Całe szczęście wujek nie wybiera się nigdzie bez swojej lustrzanki i wszyscy mamy pamiątki.
Od tamtej pory na dobre zaraziłem się wędkarstwem. Z bratem w przeciągu tygodnia poznaliśmy zbiornik na tyle, że łapaliśmy takich rybek koło 100 sztuk na 3 godzinny wypad na ryby bez nęcenia a miesiąc później dołączyłem do PZW, stałem się użytkownikiem wedkuje.pl i na przestrzeni sezonu złowiłem bardzo wiele ryb różnych gatunków. Nigdy okazów, ale zawsze cieszyłem się tak jakbym miał co najmniej złoto w jakimś czasopiśmie.
Okazało się, że koledzy brata też zostali członkami PZW, do grupy dołączył jeszcze jeden kolega- wnuczek tamtej starszej wędkarki którą nazywaliśmy właśnie babcią Chrustną. Niestety babcia odeszła we wrześniu i w tym roku raczej już nie zobaczę jej okrągłych kołowrotków i karpiowego fotela. Wujek pogodził się z dziewczyną niespełna tydzień po naszej pierwszej wyprawie i nawet udało się nam ją namówić do wędkarstwa- pod warunkiem że będziemy jej zakładać robaka na haczyk i ewentualnie zdejmować z niego rybę.
Wszystko się zmienia… : )

'Materiał zgłoszony na konkurs wedkuje.pl'

Opinie (32)

użytkownik

Pięna historia.5 [2010-02-16 17:52]

użytkownik

potwierdzam-piękna historia [2010-02-16 17:57]

adamosa

Ja kolego też w tamtym roku na nowo powróciłem do wędkarstwa Żałuję troszkę tego czasu którego spędziłem przed komputerem a nie na rybkach Wędkarstwo to piękna sprawa Człowiek może być obrażony na cały świat a na rybkach cisza spokój no i wszystkie złości odchodzą Pozdrawiam [2010-02-16 18:02]

spines21

bardzo fajne,bo osobiste.wszystko się zmienia,ale pasja do łowienia zawsze ta sama:)ja zaczynałem z wujkiem jako młody szczawik,ale trochę wcześniej(rocznik 56):)i dopiero przy mnie łowić zaczął ojciec.zabieram się za opisanie swoich początków,ale oporne mi to idzie.ode mnie 5 [2010-02-16 18:18]

użytkownik

otóż to! :) właśnie dlatego uznałem, że taki tytuł będzie najwłaściwszy.w zasadzie to już powoli pracuje nad drugą częścią artykułu, sporo wątków pominąłem, napiszę też tak jakby ciąg dalszy i zobaczymy, pewnie zamieszczę go tutaj :)Dziękuje wszystkim za komentarze :) [2010-02-16 18:23]

Marcinj86

Witam Kolego:)

Świetny artykuł mnie taże do wędkarstwa wciągnął wujek (ojciec chrzestny),ponieważ zabieral mnie i swojego syna na wedkarskie przygody:) postaram sie także opisac swoje początki z wedkarstwem :) u mnie także zaczeło się od małego chłopca ponieważ dziadek miał mały staw w których mial dużo ryb,pamietam ze łowilismy tam karpie z kuzynem:)

[2010-02-16 18:30]

loli_83

Bardzo dobry wpis i fajne zdjęcia. Ja przygodę z wędkarstwem zaczynałem na początku lat 90-tych. Jest o czym pisać ale podobnie jak koledze spines21 ciężko mi to idzie ;). Może kiedyś się "zbiorę" i nabazgram coś ;). Za Twoje początki daję 5*. Pozdrawiam [2010-02-16 18:39]

radzion

Witam artykuł świetny,odemnie 5 oczywiscie.Pozdrawiam i życze sukcesów oraz rekordowych okazów. [2010-02-16 18:53]

użytkownik

Mój artykuł przy tym to pikuś. Mogę stwierdzić że mamy zwycięzce konkursu. [2010-02-16 19:04]

Irek

Dobry artykuł, czytając sam wracam wspomnieniami do początków związanych z wędkowaniem. Zabrana wędka przez kontrol, wstąpienie do PZW i zwrot bambusa. Daję ***** [2010-02-16 19:08]

karoltsu1

Świetnie,odważnie,refleksyjnie napisane.Daje 5*****-choć zdaje sobie sprawę,ze jest to zbyt niska ocena.Czekam niecierpliwie na kontynuacje wspomnień-już teraz jestem przekonany ze warto je czytać.Pozdrowienia.   [2010-02-16 19:20]

kazik

Przyznam że ciekawie to opisałeś . oczywiście piąteczka   .

 

[2010-02-16 19:23]

kazik

Przyznam że ciekawie to opisałeś . oczywiście piąteczka   .

 

[2010-02-16 19:23]

użytkownik

pięknie napisane , wiadomo piatka .......... [2010-02-16 19:29]

hubi

Kamil jak zwykle fajnie opisane no cóż tylko można dać 5 i czekać na następny wpis fotki też dobre ale mało pozdrawiam. [2010-02-16 19:43]

włóczykij

Przypomniała mi się moja przerwa w wędkarstwie, kilka bitych lat przerwy i w końcu sam postanowiłem iść na pobliski grajdołek w wakacje i tam złowiłem swojego pierwszego karpia miał może o,5kg ale nieźle pogruchotał mój zależały sprzęt. Warto dzielić sie takimi wrażeniami!!! 5* [2010-02-16 19:57]

spokojny

Bardzo fajna opowieść masz ode mnie piątaka Kamilu.

Trzymam kciuki za Ciebie w konkursie, ja niestety nie mam szans, :( swoją opowieść opublikowałem o tydzień za wcześnie.

Ale cieszę się że powstają takie opowieści przelane na portal, ważne jest to że przygoda jest osobista.

 

Pozdrawiam

Grzegorz

[2010-02-16 20:07]

hubi

Grzegorz widzisz problem za pióro i do dzieła a napewno będzie dobrze tylko proszę się nie wymigiwać oczywiscie zaczynasz od zaraz pozdrawiam. [2010-02-16 20:37]

tomaspl

Świetnie się czytało pozdrawiam :) [2010-02-16 21:29]

ponikwoda

Fajnie się czytało. Piąteczka i pozdrawiam.

[2010-02-16 21:49]

maksymilian 42

Piątal [2010-02-16 23:26]

emilrx

piątka!!!!! [2010-02-17 10:58]

Bartek87

Sympatycznie się czytało. Piąteczka!!!

Pozdrawiam!

[2010-02-17 12:55]

jurek

Ekstra się czytało .......................piątal z + ........pozdrawiam Jurek . [2010-02-17 14:08]

tomasow

Po przeczytaniu twojego artykułu, mogę powiedzieć, że jest bardzo ciekawy a wręcz bardzo osobisty... Fajnie się czytało , stawiam piątkę i życzę połamania kija. Pozdrawiam. [2010-02-17 17:01]

Chlebek59

Znam tę historię. Dokładnie samo mnie spotkało i takie samo zakończenie. Serdecznie pozdrawiam [2010-02-17 19:25]

Wago

Nie ma to jak łapać przynętę na przynętę, ale przecież najważniejsza jest zabawa.

Pozdrawiam i życzę Taaaaaaakiej ryby!

[2010-02-17 20:41]

Irkoni

Każdy z nas zaczynał prawie tak samo co ty.Sam mam trudności z opisaniem swoich początków związanych z wędkowaniem ale może wreszcie się zbiorę i coś wystukam.Za artykuł oczywiście *****...Pozdrawiam [2010-02-17 20:41]

Zielony80

Bardzo fajny artykół na 5, dzięki niemu i do mnie wróciły początki łowienia, a zaczynałem mając 6 lat. Pozdrawiam i życzę wielu sukcesów. [2010-02-17 22:34]

adler

Och Kamil , wrzuciłeś mnie w ramiona czasu . 

Po Twym artykule niesamowitym wyruszyłem w podróż w czasie .

Umiesz ruszyć , Brawo , zasłużyłeś na tę ocenę . ***** .

I czekamy na spełnienie danej obietnicy . 

Pozdrawiam.

[2010-02-18 12:22]

użytkownik

cześć konkurencie:) tez daję 5 mimo tego że uprzednio zweryfikowałem autora:) [2010-02-18 19:04]

golo

Dzięki Kamil ze o mnie trochę wspomniałeś i o wspanialej babci i jej kołowrotkach . Agrykuł MEGA. 5. i oczywiście (L)... [2010-03-14 09:36]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Wiślany kleń

5-ty września 2009. Tego dnia nie czułem się zbyt dobrze... Angina dawa�…