Zaloguj się do konta

Wychodzić majowego szczupaka

1.05.19  No i w końcu nastał ten dzień na który wielu z nas czekało , mianowicie 1 maja otwarcie sezonu szczupakowego pewnie wielu z nas w tym dniu ugania się za tym drapieżcą ja również , w końcu mogę pochodzić i wypracować sobie jeśli się uda jakiegoś ładnego szczupaka , uwielbiam to rzeczne szczupakowanie na lekko, przynęty blaszki obrotowe do nr 3 , woblerki do 11 cm , cienka żyłka i tylko ja i szczupak walka w której jeden okaże się lepszy , a rybka potem i tak trafi do wody . Od dziecka lubiłem łowienie szczupaków na lekki spinning te odjazdy ryby na lekkim sprzęcie i hol który daję dużo radości i satysfakcji z wyholowanej ryby ale przejdźmy do samych wypraw .


Na łowisku melduję się o godzinie 6 :30 dziś wytypowałem sobie górny odcinek rzeki Bzury czyli odcinek na zakrzewie , szybkie montowane zestawu na końcu linki ląduję blaszka obrotowa w rozmiarze 3 kolor złoty z chwościkiem na kotwiczce , atakuję pierwszą miejscówkę spokojny dołek po wyjściu z przelewu rzucam pod brzeg blisko pod trawkę jeden rzut drugi trzeci i czuję lekkie branie najpierw jedno i zaraz drugie zacinam siedzi czuję jak coś chodzi pomyślałem super jest dobrze , no było dobrze dopóki rybka nie wyjechała z wody bo potem wielkie rozczarowanie niestety złowiłem szczupaczka 30 cm niestety to nie miał być taki no ale przede mną jeszcze troszkę łowienia , ryba odhaczona wraca do wody niech przyprowadzi teraz swoją mamę .
W tym miejscu porzucałem jeszcze troszkę niestety już bez większego wyniku , więc postanowiłem isć  dalej a dalej piekna miejscówka piękne spokojne zakole w którym na dnie rosły jakieś podwodne kapelony pomyślałem tu coś może stać , a więc zacząłem łowienie najpierw obławiałem brzeg po długości rzucałem pod trawę i wolno zwijałem ale po kilku rzutach nie miałem nawet brania więc postanowiłem porzucać pod drugi brzeg , pod drugim brzegiem rosnący jaśmin a pod nim nawet głębokawy zaciemniony dołek ,teraz tylko trzeba się wrzucać pod gałęzie tak aby nie wisieć blaszką na gałęziach póki co jest dobrze i wszystko ląduję w wybrane miejsce niestety nie ma żadnych brań ale się nie poddaję i biczuję miejsce konsekwentnie raz rzucam przynętę pod drugi brzeg a raz po długości linii brzegowej pod trawę niestety żadna z wybranych opcji nie przynosi mi mojego drapieżnika , zmieniam przynętę na mepsa srebrną w czerwone kropki  rozmiar 2 i idę w następne miejsce , na zakręt po nurcie wody widać że jest to głębokie miejsce , staram się wrzucać pod krzaczek obrotówką i wolno zwijać widzę aktywność uciekającej drobnicy tak jak by jakiś drapieżnik żerował w tym miejscu , pomyślałem pomacham tu dłużej i zobaczymy i tak rzut po rzucie zwijam swoją obrotówkę od czasu do czasu rzucając pod drugi brzeg i zwijając po wachlarzu póki co bez brania , kolejny rzut pod trawkę bardzo wolne zwijanie i nagle ucieka drobnica a ja czuję delikatne branie zacinam coś tam siedzi i się trzepoczę w wodzie na haku , ale ja już wiem że jest to mała ryba wyciągam szczupaczka 20 cm to są jakieś jaja pomyślałem nic większego nie ma w tej rzece czy co ryba odhaczona wraca do wody a ja pomaszerowałem dalej.
Kolejne miejscówki nie przynosiły mi żadnych wyników , biczowałem wodę aż do skutku którego nie było prze 2 godzinny od mojego zaczęcia łowienia i wyciągnięcia drugiego małego szczupaczka więc postanowiłem ruszyć w kolejne miejsca ,ale przed tym zrobić sobie przerwę na jakieś śniadanko i kawkę a do tego posprawdzać pracę nowych woblerów i tak zrobiłem sobie krótką chwilę na odpoczynek . Odpoczynek odpoczynkiem śniadanko zjedzona kawa wypita a woblery posprawdzane więc wymaszerowałem dalej , z nieba zaczyna coraz to mocniej grzać słoneczko i robi się coraz to cieplej ale ja próbuję dalej mam swój cel na maj a tym celem jest wymiarowy szczupak i trzeba go jakoś złowić , zmieniam przynętę na obrotówkę złotą longa mepsa rozmiar 2 i oddaję rzuty pod drugi brzeg rzeki wolno zwijając i czekając na jakieś efekty , czekam czekam a efektów jak nie było tak nie ma więc obieram kierunek rzutu w zdłuż linii brzegowej pod zwalone drzewo do wody może tam stoi jakaś bestyjka i czeka na swoją ofiarę no zobaczymy ale już wiem że po kilku dziesięciu oddanych rzutach nie miałem nawet styczności ze szczupaczkiem nie wiem tak jak by przestały kompletnie żerować ryby , przemieściłem się kawałek dalej w kolejne miejsce i tam próbuję swoich sił , no miejscówka bajeczna zaciemniona miejscówka po długości głębokie dołki i leniwie płynąca woda do tego porośnięte wszystko trawą nad brzegami  no aż się prosi o  jakiegoś szczupaka w tym miejscu  może się uda  przecież jak to mówią nadzieja umiera ostatnia to zaczynam łowić i dość długo postać i pomachać w tym odcinku , do tego obrałem taki trop by co któryś rzut zmieniać przynęty a może któraś podpasuję i szczupak uderzy , także long zostaję zmieniony na obrotówkę w rozmiarze nr 2 mepsa w kolorze czerwonymi teraz kilkanaście rzutów właśnie tą obrotówką i zobaczymy co się będzie dziać , no ale dziać to się raczej nic nie zadziało prócz mojego machania i biczowania wody nic zero spławu zero brania kompletna cisza na wodzie .Następne blaszki poszły w ruch tym razem złota blaszka rozmiar 3 od savega  i znów to samo rzut wolne ściąganie przynęty , rzut zwijanie i tak do skutku którego nie widać w dniu dzisiejszym , ale za to widać  pierwszą porcję pierwszych kajakarzy czyli zaczyna robić się tłok na rzece wrrr jak ja nie lubię tych kajaków chyba nikt z nas nie lubi spływających kajakarzy całą rzeką gdy łowimy lub staramy się złowić jakąś fajną rybkę no ale niestety.


Pierwsze kajaki za mną woda nachlapana ryba przepłoszona, więc jest w normie jak co roku na tej rzece pytanie tylko ile jeszcze przede mną tych kajakarzy na to pytanie odpowiedzi pewnie dowiem się niebawem , a tym czasem usiadłem na chwilę na drzewie by się napić bo duchota zrobiła się straszna a do tego by poczekać aż woda się uspokoi po tych kajakach i potem w dalszą drogę .
Dalsza droga już za mną a kolejne kilometry przede mną docieram do 2 wysypek na rzece i postanawiam wejść do wody porzucać troszkę z wody a nóż widelec się coś trafi , z racji takiej że póki co miejscówki mogą sprzyjać bytowaniu bolenia spróbowałem troszkę go sprowokować i z obrotówki  zmieniłem na woblera imitacja uklei od mojego kolegi , oddaję mocne dalekie rzuty na koniec przelewu i zwijam jak zwykle z nadzieją na branie i jakaś fajną rybkę , gdy tak polowałem za boleniem  przyglądałem się w dno rzeki tam gdzie dało radę coś zobaczyć i co widziałem kilka czatujących na swoją ofiarę małych szczupaczków które gdy tylko poruszyłem nogą od razu gdzieś odpłynęły , a ja po kilkudziesięciu próbach za boleniem wróciłem do obrotówki nr 2 kolor srebro , wyszedłem z wody na brzeg przeszedłem kawałek i trafiłem w bardzo fajne miejsce , rosnące  drzewo a pod nim głęboki dołek zadałem sobie sam pytanie czy tu może stać w końcu szczupak ? odpowiedzi nie znam w dniu dzisiejszym i zacząłem próbować go złowić po prostu , niestety już pierwsze próby pokazały że z ryby w tym miejscu będą nici lecz ja próbowałem dalej chociaż jakieś branie to już będzie nadzieja że z kolejnym rzutem będzie siedzieć ryba na końcu zestawu , lecz tylko na nadziejach się skończyło brania żadnego nie było a do tego rzeka i mój odcinek dostał kolejną porcję wioseł co jeszcze bardziej mnie podrażniło , zrobiłem jeszcze kilka miejscówek i zakończyłem swoje łowienie na dziś po 10 godzinach łowienia zwijam kijaszek i udaję się brzegiem w stronę domu bo jutro też jest dzień i nowe perspektywy wędkarskie niestety miał być wymiarowy szczupak a były dwa pistolety że tak je nazwę oby kolejne dni przyniosły lepsze wyniki .
 
2.05.19 Kolejne podejście za rzeczną mamuśkom  esox tym razem atakuję ze mną mój kolega ruszamy we 2, na rzece jesteśmy o godzinie 7 niestety wczorajsza pogoda a dzisiejsza to jak porównanie pięści do oka , wczoraj cieplutko bez wietrznie a dziś zimno pochmurno i do tego silny porywisty zimny wiatr który już od samego początku przeszkadzał w komfortowym rzucaniu przynęt .  Dzisiejsza wyprawa to odcinek naszej domowej wody może tu się coś zadzieje zaczynam z odcinka Dachowa i schodzimy miejsce po miejscu w dół rzeki z nadziejami na jakieś rybki , póki co nasze nadzieje rozwiewa porywisty wiatr no ale trzeba próbować póki co poranna kawka chwila rozmowy i zabieramy się do łowienia , jak to mówią nie ma złej pogody dla wędkarza ale są źle ubrani wędkarze i ja na tą pogodę która była , byłem właśnie takim źle ubranym wędkarzem no ale nie ma co płakać trzeba łowić .Zaczynamy pierwsze fajne miejsca przed nami , głębokie zatoczki porośnięte trawą przybrzeżną więc tu zostaniemy na trochę i przebiczujemy to miejsce , ja na końcu zestawu założyłem obrotówkę w rozmiarze 2 od mepsa , oddaję dalekie rzuty pod drugi brzeg i wolniutko zwijam obrotkę z nadzieją na jakiegoś szczupaka i z każdym podmuchem wiatru jest mi coraz zimniej ale wytrzymam i łowię dalej , niestety bez rezultatu ale my próbujemy dalej i oddajemy następne rzuty niestety ryby nie ma a my przemieszczamy się dalej , kolejne miejsca to kolejne rozwiane nadzieje ponieważ i jeden i drugi jest nawet bez żadnego dotknięcia a to nie napaja dobrym nastawieniem na kolejne miejsca ale jeden nakręca drugiego i idziemy do przodu.


Dotarliśmy do bardzo fajnych miejsc tak zwana nasza zatoczka , bystrze wody rozlewa się tworząc głęboką dużą zatokę z której już nie raz wyjeżdżały naprawdę konkretne rybki zobaczymy jak będzie tym razem , zmieniłem przynętę na obrotówkę mepsa w kolorze czerwonym rozmiar 3 i zaczynam próbować coś zdziałać a nóż widelec coś siądzie przy tej nie korzystnej pogodzie , widzę kolega zaczął uganiać się za kleniami w nieco szybszym nurcie a może mu strzeli jakiś no oby coś wyjechało pomyślałem i zacząłem machać dalej póki co kilku wyjętych glonów i zaczepów nie miałem nic a nic stwierdziłem że przynęty nie zmieniam niech zostanie ta obrotka , przecież gdyby była ryba na żerowaniu to na pewno by zaatakowała tak sobie mówiłem i rzucałem dalej , kilkadziesiąt kolejnych rzutów oddanych na zero i maszerujemy dalej , jesteśmy w kolejnych miejscach a ja widzę pierwszą aktywność drapieżnika pod drugim brzegiem zmieniam przynętę na obrotówkę od savega kolor złoty w rozmiarze 3 i zaczynam próby schwytania drapieżnika , oddaję mocne dalekie rzuty w drugi brzeg i bardzo wolno zwijam wiaterek co i róż powiewa to mocniej aż robi się naprawdę nie fajnie nad wodą a do tego nie zawsze mogę oddać celny rzut w punkt tak jak bym chciał ale cały czas próbuję , no cóż kilkanaście rzutów pod drugi brzeg oddanych i bez kontaktu więc po próbuję sobie teraz równolegle pod mój brzeg , oddaję pierwszy rzut dosyć bliski obrotówka wpada do wody kilka przekręceń korbką czuję delikatne branie , zacinam siedzi cos nie dużego jak zwykle chwila holu i na brzegu zamiast szczupaka melduję się okonek całe 20 cm , w tym miejscu jeszcze porzucałem troszkę niestety nic już nie brało więc ruszyliśmy dalej.


Ryby może nie biorą ale bobrów to nad naszą rzeką jest pełno praktycznie każde miejsce to obcowanie z bobrem lub z jego działalnością , wszędzie pościnane drzewa przez siekacze bobrów i domki bobrze w które nie raz wpadł każdy z nas , no cóż widać że ryby są wybredne a bobry nie koniecznie i żyją sobie po całej rzece budując swoje autostrady .Przechodzimy kilkanaście miejscówek bez wyników tylko pościnane drzewa przez bobry, zachodzimy do kolejnego miejsca ale póki co robimy sobie przerwę na kolejną porcję porannej kawy i rozmowę dotyczącą przynęt że może kiedyś nie było tylu przynęt co dziś i mieliśmy mniej w swoich pudełkach ale się łowiło te ryby , a teraz przynęt w brud pudełka powypychane a i tak łowimy 4 przynętami na krzyż no i tej ryby jak by mniej , po kawie i takich naszych rannych rozkminach bierzemy się za dalsze łowienie , miejsce też niczego sobie fajne przelewiki a za nimi spokój na wodzie a my zaczynamy biczowanie raz drugi trzeci oddajemy rzuty ale bez wyników , nagle moją uwagę przyciąga płynąca  świeża puszka po energetyku a za nią kępy trawy , mówię do kolegi że to źle wróży popatrzył na mnie i zaczął się śmiać jak mu powiedziałem że to wróży tylko jedno niestety pewnie spływają jacyś kajakarze , a wiem to z doświadczenia że nie raz jak takie coś przepływało koło mnie to za jakiś czas moim oczom ukazywały się te nieszczęsne kajaki , w tym miejscu posiedzieliśmy jeszcze troszkę i ruszyliśmy dalej.


Następne miejsca również były bez wyników więc kawałek przemaszerowaliśmy bez łowienia by dostać się do teoretycznie  lepszych miejsc , zachodzimy na miejsce postanowiłem zmienić kolor i rozmiar blaszki tym razem zmieniam na mepsa w rozmiarze 1 a kolor to jak ja to nazywam kolor rege  hehe , nie zdążyłem nawet oddać rzutu i kolega mówi Damian odwróć  się , gdy się odwróciłem zobaczyłem to o czym wspominałem wcześniej kajaki a więc się nie myliłem niestety znów pochlapali wodę pływając po całej rzece i przepłoszyli ryby ech szkoda . Po spływie kajaków to już na pewno ryba nie weźmie ale jeszcze popróbowaliśmy do końca naszej wędrówki zostało dosłownie kilka miejsc więc je obrzucaliśmy niestety bez większych wyników czyli nawet brania , i tu kończymy naszą wędrówkę czyli moją pogoń za majowym drapieżcą cóż muszę go jeszcze wychodzić.


5.06.19 I nastało kolejne podejście za rzecznym szczupakiem na lekko , pobudka godzina 5 czas wstawać zaparzyć i wypić poranną kawę a potem w drogę . Dziś uderzamy w 3 osobowym składzie cel to góra rzeki Bzury w miejscowości Patoki , kolejny mój cel majowy szczupak na lekko, na miejscu meldujemy się o godzinie 6 najpierw dawka gorącej kawy na bardzo to słabą i zimną pogodę , powiem szczerze że w tym roku maj to póki co jak by jesień była zimny i bardzo wietrzny niestety. Przygotowanie zestawów i w drogę , schodzimy w dół rzeki do ujścia Rawki a potem nawrót i maszerujemy próbując w górze rzeki , każdy z nas ma inny cel jeden Okonie , drugi Bolenie a ja no to wiadomo szczupak i jeszcze raz szczupak , zaczynam mepsem longiem rozmiar nr 2 kolor złoty i obławiam pierwsze miejscówki , powiem tak na tak zimną pogodę to ubrałem się tak że było mi ciepło ale póki co z każdym rzutem coraz bardziej sztywnieją mi dłonie przez zimny zacinający wiatr a rękawiczek brak ale jakoś sobie poradzę . Pierwsze piękne rzekł bym szczupakowe miejsce więc muszę je przebiczować dokładnie , ale widzimy po drugiej stronie kolejnych spinningistów również uganiających się za szczupakami ale oni też póki co na zero , ja cały czas próbuję ale bez zmian i nagle słyszę jak kolega uganiający się za Boleniami krzyczy że ma coś małego okazało się że to mały szczupaczek mu zaatakował przynętę , ja przesuwam się w kolejne miejsce , kolejna miejscówka więc postanawiam zmienić sobie przynętę z longa zmieniam na obrotkę od savega w rozmiarze nr 3 , zazwyczaj nie łowię na gumy ponieważ postanowiłem odbić od gum a bardziej łowić obrotówkami , woblerami i lekkim wahadłami od których wielu z nas odbiło. 
Kolejne miejsca to kolejne puste rzuty  całej naszej trójki , wchodzę w fajne miejsce głęboki dołek z jednej i z drugiej strony a obok powalone drzewo w wodzie , zmieniłem na 12 gramowego spinmada i oddaję rzuty najpierw pod moim brzegiem staram się obłowić miejsca i dołki koło drzewa w wodzie ale póki co bez brań , teraz kilka rzutów pod wodę może w ten sposób uda mi się coś wyłowić ale niestety było to zgubne myślenie i w ten sposób nic nie złowiłem , to teraz rzuty pod drugi brzeg pierwszy rzut idealnie wrzuciłem przynętę pod krzaczek spinmad zdążył opaść na dno i czuję strzał zacinam coś siedzi coś dużego , pięknie zaczęło robić odjazdy po całej rzece i w końcu słychać dźwięk hamulca jedyny problem jest taki że tej ryby mogę już powiedzieć nie wyjętej ryby nie mogłem w ogóle oderwać od dna , i nagle czuję jeszcze silniejszy rajd ryby przy dnie która płynęła w kierunku zatopionego drzewa w wodzie , gdy próbowałem ją odprowadzić od drzewa nagle nie miły luz poczułem ech pech strzelił mi przypon niestety tak się kończy łowienie na lekki spinning no cóż może innym razem co do rybki były dwie opcje albo sumek połakomił się na mój zestaw albo już naprawdę ładny szczupak ale tego się już nie dowiemy , a ja niestety przewiązałem zestaw i ruszyłem dalej. 

Dalej kolejne miejsca to powtórka z rozrywki czyli jedno wielkie zero, docieramy do ujścia rzeki Rawki i tu rzucamy , oddajemy swoje jedne z ostatnich rzutów i potem ruszamy w górę rzeki pogoda nas niestety nie rozpieszcza cały czas wieje mocny zimny wiatr ale nie poddajemy się i łowimy , ja rzucam mepsem nr 2 kolor czerwony ale nie zdaje on egzaminu , oddałem jeszcze trochę rzutów i nic więc postanowiłem zrobić już odwrót i poczekać na kolegów aż skończą swoje rzuty , a w tym czasie napiję się kawki gorącej .Cała nasza trójka już w gotowości kawa wypita ruszamy w górę rzeki na razie maszerujemy beż rzucania docieramy do wytypowanego miejsca i tam zaczniemy rzuty a więc w drogę.


Dotarliśmy już w punkt w górnym odcinku rzeki , powiem szczerze na górnym odcinku rzeki w miejscowości Patoki jestem pierwszy raz ale już mi się podoba fajne miejsca zatoczki , dołki , powalone konary w wodzie , nic tylko szukać ryby drapieżnej i tak postanowiłem na pierwsze rzuty leci 8 g spinmad i muce nim wodę pod drugim brzegiem obławiam każdy krzaczek ale póki nic a nic.  Woda fajna ale tak jak by ryb nie było , próbujemy dalej następne miejsca przede mną może one mi przyniosą jakąś rybkę pomyślałem i zacząłem łowić , tym razem nie wielkie wahadełko i nim oddaję rzuty moje nadzieje na złowienie jakiej kolwiek ryby pomału zostają rozwiewane przez ten zimny porywisty wiatr no cóż najwyżej wrócę po raz kolejny na zero będę próbował aż w końcu wychodzę mojego majowego szczupaka , nagle słyszę głos jednego z kolegów że coś ma docieram do niego przez te knieje przybrzeżne i rzeczywiście złowił okonka taki ze 20 cm ale ważne że wyjechał z wody nie wracamy na pusto chociaż , a ja postanowiłem odejść kawałek dalej i w tych głębszych dziurach popróbować a to spinmadami , wahadełkami , i większymi obrotówkami rozmiar 3 . Niestety nic mi nie zdaje egzaminu jakiś ten mój sezon póki co jest zaklęty , nawet zimorodki które co i róż przelatują obok mnie łowią ryby hehe a ja nic , ja tylko próbuję i próbuję.


Jestem już w ostatnim miejscu w dniu dzisiejszym już nigdzie dalej nie idę siadam na brzegu , i sobie rzucam już z mieszanymi uczuciami do jakichkolwiek brań w dniu dzisiejszym, obrotka rozmiar 3 i macham nią pod 2 brzeg pod krzaczki i skręcam wolniutko raz drugi trzeci i tak kilkadziesiąt rzutów i bez brań , a więc teraz rzuty pod mój brzeg równolegle pod trawy , rzuty i wolne zwijanie i tak do skutku którego nie widać siedzę sobie i się relaksuję łowiąc trenując celne rzuty bo o rybkach mogę zapomnieć słyszę dzwoni telefon odbieram kolega dzwoni że czas wracać , więc składam kijaszek i udaję się w stronę samochodu niestety dziś na zero po raz kolejny , niestety majówka u mnie nie wypalił tak jak w tamtym roku ale jeszcze wychodzę tego szczupaka. 

Kolejne moje wyprawy w miesiącu maju za dopadnięciem , wymiarowego szczupaka kończyły się tak samo czyli albo wędrówki bez ryby , albo jakieś nie wymiarowe szczupaczki lub okonki nic godnego uwagi ale ja próbuję dalej schwytać jakiegoś zębacza trzeba próbować aż coś się trafi najróżniejsze odcinki rzeki mnóstwo zmienionych przynęt i póki co wszystko na zero nie dobrze.

18.05.19 Po deszczowym tygodniu , deszczowym to mało powiedziane po ulewnym tygodniu  który był w województwie Mazowieckim, w końcu troszkę normalnej pogody do tego wolne od  pracy więc plany są tylko jedne , spakowany sprzęt kijek naszykowany i w drogę nad rzekę , pogoń za majowym szczupakiem ciąg dalszy .Niestety gdy dotarłem nad samą wodę to troszkę się zdziwiłem ,ponieważ po tych ulewach który się ciągły tydzień czasu woda strasznie podskoczyła do góry a to już nie napajało optymistycznie , brzegi pozalewane trawy tak samo no cóż pomyślałem będę łowił na pamięć i tak też robiłem , mniej więcej pamiętałem gdzie są jakieś zaczepy ale to był pierwszy problem drugi to taki że ryba nie koniecznie musi być chętna do współpracy przy tak wezbranej wodzie , jedyny plus dzisiejszej wyprawy jest taki że nie leje deszcz . No to zaczynamy tą zabawę na pierwszy ogień ruszyły nieco cięższe spinmady 10 -12 g , tak by jako  tako to schodziło na dno nie koniecznie tak szybko . Rozpoczynam rzuty pod drugi brzeg i wolno zwijam  ale już widzę że to będzie trudne łowienie pędząca woda strasznie szybko w niektórych miejscach ściągała przynętę no ale ja próbuję dalej mimo tego że woda nie należy do takich na których by przyjemnie połowił , niestety na razie jestem na zero kilka miejsc już przeszedłem obrzucałem i nic a nic nawet brania , dobra pomyślałem czas zmienić spinamada założyć obrotówkę rozmiar 2 i iść w kolejne miejsca , niektóre miejscówki pozalewane tak że dojście do nich jedynie w jakiś woderach lub spodniobutach ale mi na szczęście udaję się dotrzeć póki co do tych miejsc tak że nie jest źle, oddaję kolejne rzuty w dniu dzisiejszym raz drugi trzeci i tak dalej i nawet brania na wodzie nie widać aktywności ryb w sumie to nie widać nic prócz płynących patyków. 


Zaczynam marsz prze pola w dalszą część odcinka który mam dziś do przejścia i tak myślę że ta woda może dziś popsuć wędkowanie co do ryb , bo ja potrafię się cieszyć z każdego wyjścia nad wodę nawet takiego najgorszego wyjścia gdzie ryba nie bierze , bo nie zawsze chodzi o łowienie okazów lub ogólnie ryb , nawet najgorsze wyjście nad wodę uczy nas czegoś nowego uczy nas pokory ważne by czytać tą wodę bynajmniej takie jest moje zdanie na ten temat , ale wróćmy do samego łowienia kolejne miejsce ładne miejsce powalone drzewo w wodzie w tej chwili zalane drzewo przez wodę ale ja tam spróbowałem oddałem kilkanaście rzutów na obrotówkę później zmieniłem na spinmada 12 g i próbowałem swoich sił w tym miejscu ale niestety Bzura nie chciała mnie w dniu dzisiejszym obdarzyć jaką kolwiek rybką no cóż , pomaszerowałem w kolejne miejsca tym razem wyjmuję pudło z woblerami i szukam jakiegoś ciekawego wobka w średnim rozmiarze , i już mam zakładam wobka imitacja okonka rękodzieło od mojego kolegi po kiju można było by powiedzieć pomysły na te wobki powstawały właśnie tu nad brzegami Bzury.


Raczej to już będą moje ostatnie miejsca pomyślałem bo i tak docieram do końcowych miejscówek , mojej wędrówki , także nie długo trzeba kończyć tą nierówną walkę ale póki co łowimy , macham wobkiem pod drugi brzeg i zwijam tak by był prowadzony przy samej trawie , może tam czai się jakiś drapieżca na swoją ofiarę ale póki co nie bierze nic , obłowiłem jeszcze kilka miejscówek przez godzinkę ale nic a nic nie brało kompletnie wydaję mi się że w dniu dzisiejszym wędkowanie wypaczyła duża woda no ale cóż po 5 h wędkowania pora wracać do domu i myśleć na jutrzejszymi połowami jeszcze kilka fotek i w drogę.

 
Niestety kolejne wyprawy póki co nie dojdą do skutku szykując się przed niedzielną wyprawą za szczupakiem źle stanąłem i pech chciał że uszkodziłem kolano ,niestety teraz trzeba odcierpieć swoje i liczyć że jak najszybciej będę mógł chodzić i wrócić nad brzegi rzek . Także niestety w tym sezonie połów majowego szczupaka był bardzo nie udany , żadnego wymiarowego szczupaka nie udało mi się przechytrzyć niestety , tamten sezon a ten co do połowów szczupaków mogę podsumować tylko tak niebo a ziemia .

Opinie (7)

barrakuda81

W Polsce trzeba być niesmiertelnym żeby wychodzić szczupaka na PZW:-) Jak mnie to bawi kiedy nieraz słyszę od wędkarzy - Tu są piękne ryby tylko nie biorą dzisiaj...Od razu ciśnie mi się na usta kiedy ostatnio jakieś tu złowił lub widział? Wieczna jazda na legendach sprzed 40 lat...Klasyczne wyparcie bo facet nie dopuszcza myśli że umoczył cały weekend przyjeżdzając na gównianą wodę gdzie złowi drapieżnika zaraz po tym jak zostaniemy mistrzami świata w piłce nożnej:-) Ludzie jak widze to lubią - musza mieć twarde głowy żeby tak mur nimi rozbijać...Nawet gdybym na tej wodzie dawał 100 tys za metrowego szczupaka nic by to nie zmieniło a w innych jest podobnie.Nie że nie biorą - szczupaków prawie nie ma.Proponuję poszukaj innego obiektu westchnień wędkarskich albo wędkuj tam gdzie jest szansa coś złowić.Chociaż nad wodą ,zwłaszcza tak piękną zawsze warto być i podziwiać przyrodę tylko że nie do konca o to w tym chodzi.***** [2019-05-27 17:33]

Jakub Woś

Powrót do obrotówek u Ciebie a ja od nich nigdy nie odszedłem. Dla mnie to wciąż nr 1 zwłaszcza na klenie okonie i szczupaki. [2019-05-27 18:08]

wyprawy brzegiem

barrakuda dokładnie trzeba być nieśmiertelnym i zawziętym , wiadomo że w naszych wodach jest lipa z dużym drapieżnikiem nie jesteśmy Szwecją czy Finlandią że tam jest tej ryby bo u nas wiekszość ryb niestety dostaje w łeb i do wora a potem jest jak jest czyli szara Polska bezrybna rzeczywiśtość a czykolwiek warto próbować bo są jeszcze jakieś rodzynki w postaci konkretnej ryby ale o nią trudno [2019-05-27 19:25]

wyprawy brzegiem

zgadza się Kuba jak to mówią dobra obrotówka nie jest zła , rozmiar 1 zawsze się sprawdzi pozdro kolego ;) [2019-05-27 19:27]

Smolik

Ach, jak człowiek co roku czeka na ten maj, aby w pełni rozpocząć sezon spinningowy! Za każdym razem czlowiek żyje nadzieją, a tu realia są takie, że szczupaka coraz mniej jak wspomniał kolega barrakuda81. Z kolei inna sprawa to fakt, że szczupak i inne drapieżniki opychają się złożoną ikrą i wylęgiem tych ryb, które niedawno miały tarło. My tu na niego zapamiętale polujemy, a on zajada się smakołykami, które znacznie łatwiej mu zdobyć, niż żwawo uciekająca rybka, czy też jego imitacja. Jednak my wędkarze zwykle żyjemy tą nadzieją, że już za kilka rzutów uderzy, albo za następnym zakolem. Jeśli nie teraz, to może gdy dojdziemy do znanego nam dołka lub też za tym zwalonym w nurt rzeki drzewem, gdzie oczami wyobraźni widzimy zaczajone drapieżniki... Do zobaczenia nad wodą i połamania kija koledzy wędkarze, pozdrawiam! [2019-05-27 21:33]

ergie1

U mnie wychodzenie pierwszomajowego szczupaka wyglądało tak : Idę na Odrę, patrzę sześciu sieka spiningiem, co główka - jeden, albo dwóch żywcowców. Dość ! Idę na Piaski ( stawik 5 ha), patrzę czterech sieka, kiklu żywcowców  siedzi. Idę do domu ! Dziękuję ?!    [2019-05-28 13:15]

barrakuda81

Ja mam podobnie.Wolę bolenie ale co wyprawia Wisła wszyscy wiecie...Nikt nie mówił że będzie lekko:-) [2019-05-28 17:08]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…