Zaloguj się do konta

Wycieczka wędkarska - integracyjna

Wycieczka wędkarska dwóch zaprzyjaźnionych kół Szczerców i Zelów. Cel wycieczki łowienie itp….na Otmuchowie, to itp. to jak się domyślacie ma znaczyć wspólną integrację. Startujemy w piątek 21.08.2009r godz. 00.10 i co ciekawe gdy wszyscy się zebrali w umówionym miejscu , tzn. na podwórku u Prezesa Piotrka okazuje się, że z nami jedzie 11 Pań. Każdy popatrzył na drugiego co jest grane. Ale Panie szybko wyjaśniły, że zawsze w domu nie będą siedzieć i jadą z nami – bez dyskusji bo nie pojedziecie.

Jak tak sprawę postawiły no to trudno niech jadą zobaczą ciężki los wędkarza.Zbiornik Otmuchów nie zachęca do wypoczywania nad brzegiem na ostrych kamieniach. Nie można normalnie namiotu rozbić a wiadomo Pani lubi wygodę. Jak zobaczyły na miejscu co ich czeka w nocy to się zaczęło.
„My tu spać nie będziemy macie znaleźć nam jakieś kwatery”

No jasna cholera tu by łowić rybki a tym babą kwatery się zachciało. Po wielkich mocnych słowach w kierunku pięknej płci mus nie mus trzeba było odtransportować je na te kwatery. Jak już znaleźliśmy kwatery i pozbyli się zbędnego „balastu’ to się wtedy zaczęło. Każdy aż krzyknął z radości że ma wreszcie wolna rękę . Ale rozsądek podpowiadał żeby rzucić wędki i coś złowić bo to miał być taki konkurs między kołami. A po drugie jak byśmy mieli słabe wyniki to te mądre z kwater by się coś domyśliły.

Więc troszkę połowiliśmy, każdy miał po kilka leszczy, a niektórzy nawet złowili piękne bolenie na koszyczek, to dziwne, ale tak było zresztą zobaczycie na zdjęciach. No i jak troszkę każdy miał rybek zaczęła się integracja koleżeńska. Każdy co miał w torebkach plecakach i pokrowcach pochowane przed KGB wyciągnął . Ja poznałem świetnego kolegę Stefana z Zelowa / już się umówiliśmy na dorsze/ ja Stefan i jeszcze kilku kolegów integrowaliśmy się do zmroku. Aż tu nagle dzwoni do niego żona z kwatery „ Stefan co ty tak bełkoczesz pewnie jesteś pijany” a Stefan na to „ Nie kochanie razem z Waldkiem łowimy ale u nas jest wichura i tak słychać”. Dała nam wreszcie spokój.

Później stwierdziliśmy, że trzeba się troszkę zdrzemnąć i przygotować do nocnych połowów, i tak zrobiliśmy. W nocy ja złowiłem 4 leszcze a Stefan chyba przespał bo odwiedził mnie rano.
Rano zamoczyły mi się papieroski i bardzo cierpiałem ale Stefan przyniósł piwko i już było lepiej. Poszedłem do Piotrka i jego szwagra i mnie poratowali kilkoma sztukami trucizny. Gdy ich odwiedziłem zobaczyłem, że ich żony siedzą pod parasolem . Pytam kiedy przyszły a one, że siedzą całą noc i łowią razem. Potwierdził to Prezes Piotrek. Twarde zawodniczki z tych dwóch Pań. Poczęstowały mnie kawą i poszedłem znów łowić. Ale już brań nie było jakieś załamanie pogody czy coś diabli wiedzą. Powiem, że byłem tu pierwszy raz i dziwne to łowisko bolenie biorą na robaki i kukurydze, miejscowy wędkarz opowiadał, że kiedyś wyjął 6 sztuk na kukurydze.
My nie trafiliśmy z pogodą bo ponoć tu wszyscy łowią wielkie ilości leszczy a my słabo.
Ale uważam, że 4 sztuki mi wystarczą ważne, że się pobawiłem i nie utopiłem a tak naprawdę to ważne że weekend mile spędzony.

Gdy tak wszyscy siedzieli bez brania ktoś rzucił hasło żeby się zwijać i jechać do Czech na piwko. I długo nie trzeba było czekać raz trzas i wszyscy spakowani no prawie wszyscy, tym słabszym pomogli mocniejsi i byliśmy w autobusie.. I o mało byśmy nie zapomnieli o tych naszych Paniach na kwaterach - już jechaliśmy aż jeden młody wędkarz spytał „ Gdzie jest moja mamusia” jak wszystko ryknęło śmiechem. No jedziemy po kobitki.

Zabraliśmy je oczywiście niektóre buzie pruły „ Co tak tu śmierdzi w tym autobusie” odpowiedzi kolegi „ Jak to co ryby i skarpetki wypachnione Paniusie” My jesteśmy na rybach a nie bankiecie. No troszkę ucichły bo to one do nas dokooptowały a nie na odwrót. Dojechaliśmy do tego sklepiku w Czechach i dawaj na zakupy. Chłopy oczywiście po piwko młodzież po słodycze a nasze Połówki po jakieś kolorowe wineczka i koniaczki twe.

Jeden z kolegów kupił żonce kilo wegety na prezent. Nie wiem po co ale może do tych ryb co nie złowił . He He. Wszyscy się okupili więc wracamy do dumku. Po drodze tylko szybki obiadek w Opolu i prujemy bo każdy zmęczony. Fajnie nie- po wycieczce powinni wszyscy być wypoczęci a nie na odwrót. Ale koledzy i koleżanki co będziemy się oszukiwać chyba każdy z nas wie jak takie wycieczki wyglądają. Ważne aby zachować umiar, bezpieczeństwo i dobrze się bawić.


PS.
Serdeczna podziękowania dla Zarządu Koła w Szczercowie i Zelowie za zorganizowanie wspaniałej wycieczki. Tak trzymać Panowie i prosimy o jeszcze.


Opinie (2)

użytkownik

Gratuluje udanej wycieczki .Za artykuł 5:) "baby ,ach te baby":) [2009-08-25 19:17]

użytkownik

Działo sie tam działo mniam mniam z zazdrości * * * * * [2009-08-25 19:36]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej