Wyjazd na ryby to nie tylko przyjemność - zdjęcia, foto - 4 zdjęć
Wbrew temu, że rybek za bardzo nie złapałem, bo wyjątkowo miętusy w tej jesieni nie brały chcę się podzielić wyprawami na ryby.
Wyjazd planujemy zawsze wcześniej i jest to początek wolnego od pracy, czyli popołudnie w piątek. Łowiska docelowe wybieramy w zależności od pogody i pory. W jesieni a szczególne w tym roku miejscówki wypróbowane z poprzednich lat i pewne nie są tak pewne, a niektóre przestały istnieć z powodu niskich stanów wód.
Trzeba się rozejrzeć za innymi miejscami.
Przyznam się na rybkach byliśmy kilkanaście razy to branka były mizerne a co za tym idzie to i wyniki takie same.
Nie wiem co się zdarzyło albo my pechowi albo rybka cwana i nie bierze.
Przygód było co nie miara i to nawet takie, że o mało byśmy się rozstali z życiem. Opiszę dwie z nich. A było to tak:
Pewnego wieczoru wracaliśmy z wędkowania z nad naszej rzeczki San. W odległości jakieś 5 km od domu jadąc przez wiadukt sprawdziłem licznik jest około 100 km/h o trochę dużo, ale teren nie zabudowany jazda z wiaduktu w dół, można sobie pozwolić droga pusta z przeciwka tylko nadjeżdżają autka. Podczas wymijania między ciężarówkami zauważyłem wybiegającego jelenia, jedna myśl niema ratunku. W głowie migawka z Internetu z radą trzymać kierownicę i hamować bez ruchu kierownicą. Tak też zrobiłem- uderzenie niesamowite tak jak bym się zderzył ze ścianą. Czuję spowolnienie, auto toczy się coraz wolniej i wjeżdża do rowu. Stoimy, żyjemy, krzyk syna uciekajmy, bo się dymi. Wyskoczyliśmy z autka na szczęście to nie dym tylko para z uszkodzonej chłodnicy. Chwila i już biegną do nas ludzie – kierowcy, których się mnóstwo zatrzymało by nam pomóc. Jakie to mile aż mnie w piersiach ścisnęło tyle życzliwych ludzi. Pomagają doradzają pytają o zdrowie.
Patrzymy, gdzie jest sprawca całego zdarzenia, jest leżał z 5m od nas. Młody jelonek, jakieś 120- 150 kg. Powiadomiłem myśliwych i weterynarza.
Atko rozbite wezwaliśmy pomoc drogową i do warsztatu. Kuzyn przyjechał drugim autkiem przerzuciliśmy sprzęt i szczęśliwi, że żyjemy pojechaliśmy do domu. W domu dopiero zrozumiałem co się stało a tym bardziej gdy obejrzałem relacje ze zderzeń na Internecie z podobnych zdarzeń, to tragedia, mieliśmy mnóstwo szczęścia.
Wyłączyło to nas na ponad miesiąc z wędkowania nie licząc kosztów naprawy.
Po naprawie autka jeździliśmy dalej na nasze wypady na miękkiego. Pewnego pięknego wieczoru po zatankowaniu autka jedziemy i zamierzamy się dostać do naszej miejscówki. Wiadomo, że w dzisiejszych czasach tereny przy rzekach i zbiornikach wodnych są pozarastane i nie dostępne. Ja mając autko z napędem 4x4 jestem w świetnej sytuacji niema przeszkód z dojazdem nad wodę tak mi się przynajmniej wydawało do tej pory. W ten listopadowy wieczór jadąc nad rzeczkę pomyliłem drogi i na końcu trasy zastałem pień po wyciętym drzewie. Niema problemu wsteczny śmiało zakręt do tyłu i do przodu. Nagle zdziwiony co jest autko stoi i jakby lekko pochylone. Otwieram drzwi a tu dół o średnicy około 3 m i głęboki 1m. Koło w powietrzu drugie koło po przekątnej też niema oporu nie pomagają napędy. Wyjąłem podręczny składany rydel podkopałem koło od strony kierowcy by nie było oporu, ale autko pochyla się na bok.
Wsiadam próbuję ruszyć nic z tego trzeba iść po pomoc. Wystarczyło by podciągnąć pół metra do przodu, ale czym drzewa do około jest za co zahaczyć. Niema co gdybać poszedłem do wsi po pomoc. Na szczęście nie daleko. Przeszedłem kila numerów prosiłem, popytałem nic z tego nie maja samochodów terenowych ani ciągników. Co robić ode chciało mi się rybek. Dzwonię do kuzyna, który ma autko terenowe. Jest leśnikiem i ono mu jest niezbędne do pracy- może On pomorze. Niestety jest w Krakowie. Co robić dalej nagle ktoś dzwoni, okazuje się, że Kuzyn zorganizował mi pomoc przez telefon, miałem tylko się umówić z Panem i wskazać miejsce, gdzie jestem.
Zadzwoniłem do Pan zresztą też leśnika i chętnie mi pomógł przyjechał za jakieś pół godziny byłem już na łowisku. Szczęśliwy podziękowałem mojemu wybawicielowi i obiecałem wdzięczność. Prawdę mówiąc ode chciało mi się rybek po takiej akcji. Ale zew wędkarstwa i przygody zwyciężył. Tym razem dobrze trafiłem i posiedzieliśmy jeszcze trochę nad wodą chociaż nie tak zadowolony jak zwykle, bo po przeżyciach. Ta przygoda nauczyła mnie tego, że po terenie obcym a szczególnie nocą trzeba bacznie obserwować teren. Takie przygody mogą kończyć się nie tak jak moja, ale o wiele gorzej. Zamówiłam wyciągarkę i linkę i teraz będę pewny ze sam się wycisnę i pomogę innym. Mam nauczkę i będę uważał. Pisze to ku przestrodze kolegów, bo wystarczy chwila i nasza przygoda wędkarska może się zakończyć tym razem szczęśliwie, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Pozdrawiam życzę pięknych wędkarskich przygód bez takich zdarzeń jakie ja miałem.
Autor tekstu: stanisław kutyła
ryukon1975 | |
---|---|
Już w pierwszym słowie jest błąd ortograficzny. Później też ich nie brakuje. Następnie opis braku umiejętności w prowadzeniu samochodu. Jako kulminacja w słowie ostatnim zmiana płci. :) Mało o wędkarstwie ale wesoło. 5***** (2019-12-17 13:04) | |
groniar | |
Dziekuję za slowa krytyki.Piszę od siebie i nie sprawdziołem dokladnie błędow .Poprawię w wolnej chwili. Pozdrawiam. (2019-12-17 13:43) | |
ryukon1975 | |
Nie uważam się za krytyka. Zwróciłem tylko uwagę że warto poprawić błędy. Czasem coś piszę i też korzystam z edycji dlatego że przy pisananiu szczególnie szybkim literówki są nieuniknione. Błąd ortograficzny też mi się zdarzy dlatego że szkołę kończyłem dawno. Książek czytam też ostatnio niewiele a internet to festiwal błędów gdzie raczej trudno się czegoś nauczyć czy przynajmniej odświeżyć wiadomości z tematu pisowni. (2019-12-17 15:25) | |
groniar | |
Nic się nie dzieje.Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt (2019-12-17 16:20) | |
oldboy | |
Od lat już przed wyprawą na "miętowego" wcześniej (za dnia) rozpoznaję teren, bo za młodu jadąc "na wariata" nie raz byłem w tarapatach. Podobnie w trudno dostępnych miejscach, gdzie samochód muszę zostawić w pewnej odległości od miejscówki, oznaczam drogę powrotną, aby po ciemku trafić do pozostawionego autka. Raz już kiedyś mi się zdarzyło, że szukałem go prawie do świtu :) Pokazałem ten sposób na moim amatorskim filmiku:https://www.youtube.com/watch?v=UM9blqvOpXI&t=2s (2019-12-19 20:52) | |
groniar | |
Mnie sie wydawło że pamietam,ale tak jak mówisz pamęć ludzka jest taka jaka jest, w ciagu roku zmenia sie miejsce i teren wokół niego. (2019-12-19 21:37) | |
oldboy | |
Prawdę powiedziawszy dla mnie najtrudniejsze jest to, że nawet mając silną latarkę po ciemku WSZYSTKO wygląda zupełnie INACZEJ niż za dnia. Takie są przynajmniej moje wieloletnie doświadczenia (2019-12-20 21:25) | |
groniar | |
Dzień to dzień ale mietusika najlepiej podejść w nocy. (2019-12-20 23:41) | |
WARIAT 1974 | |
Umnie ten sezon też obfitował w parę przygód ale czym by była nasz pasja jak by nie było tych przygód NUDNO BY BYŁO KOLEDZY (2019-12-22 14:44) | |
groniar | |
Masz rację.Pozdrawiam. (2019-12-22 19:31) | |