Zaloguj się do konta

Wyprawa na dorsza do Kołobrzegu

Dwa dni przed wyprawą na dorsza jest dobrze sprawdzić sprzęt wędkarski oraz ubranie ocieplane i nieprzemakalne dlatego, że noce w maj w tym roku są chłodne a w ciągu dnia są przeważnie opady deszczu. Sprzęt wędkarski też musi być dobrze przygotowany, bo na kutrze może być za późno, że czegoś zapomniało się zabrać. Dorsze łowić będziemy na różnych głębokości od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów. Dlatego nie ma mowy na żadne niedociągnięcia sprzętowe i ubraniowe , więc wszystko musi być przygotowane do końca i sprawdzone dwukrotnie.

Dobrze mieć swój sprzęt bo jest pewniejszy niż z kutra , które jest używane kilka krotnie. Ja zabieram dwa komplety zestawu wędkarskiego : wędki o dł.2,70m, wytrzymałości 200g. a drugą do 300g., oprócz tego kołowrotki mocne i odporne na wodę morską . Ja stosuję plecionkę o wytrzymałości od 10 kg do 20kg.Pilkery zabieram około dziesięciu szt. od 100 – 200g. i w różnych kolorach. O wyborze właściwej wagi pilkera będą decydować głębokość łowiska i prądy morskie. Dobrze mieć plecionkę z kolorową podziałką to umożliwia dokładnie ustalić głębokość, na której znajduje się nasza przynęta. Długość plecionki od 150 do 250m zapewni nam dalsze łowienie w przypadku urwania części zestawu.

Dobrze mieć w zapasie krętliki, agrafki, przywieszki, plecionkę lub żyłkę , różnego koloru gum do przywieszek i kleszczy do wyciągania kotwiczek rybom z pyszczka . Akcesoria wędkarskie pakujemy do pudełek, ubrania do plecaka, a ja jeszcze zabieram lodówkę turystyczną ona jest przeznaczona do złowionych wypatroszonych ryb, to podejrzałem u kolegów . I tak przygotowany czekam na dzień wyjazdu.


Do Kołobrzegu na dorsza zgłosiło się siedemnastu uczestników , podzieliliśmy się na pięć grup. Moja grupa spotkała się na parkingu głównym w szpitalu, w dniu 08.05.bieżącego roku o godz.2.20. Po przeniesieniu sprzętu do mojego samochodu o godz.2.30.wyruszamy do Kołobrzegu. Na trasie Wałcz- Kołobrzeg spotykamy dużo dzikiej różnej zwierzyny przebiegającej przez drogę w ostatniej chwili, musiałem zwolnić groziło zderzeniem z dużym dzikiem. Podczas trasy opowiadamy o swoich przygodach wędkarskich. Trasa minęła szybko, trzeba się wypakować i dotrzeć do kutra na miejsce zbiórki. Tam na nas już czekali koledzy, którzy wyjechali o pierwszej i drugiej rano.

Czekał właściciel z załogą kutra, która przyjęła nas serdecznie. Skład załogi : Kpt. Leszek Tomczak ,Mechanik Ryszard Kuryj i Kucharz (Cook) Edward Motoczyński . Po zapłaceniu za rejs dla właściciela zebrałem wszystkich uczestników w jedno miejsce i przed wyjściem w morze zostały odczytane warunki bezpieczeństwa podczas połowu amatorskiego ryb na kutrze, oraz zrobione zdjęcie uczestników wyprawy na dorsza. Wchodzimy na kuter każdy zajmuje sobie miejsce przez włożenie wędki do stojaka.Dla niektórych to jest pierwsza wyprawa na dorsza.Z portu wypłynęliśmy o godz. 5.00.

Podczas rejsu, który trwał 2.00 godz. niektórzy uczestnicy w messie spali, a inni rozmawiali o technice połowu dorsza i o zestawach przyczepianych do żyłki lub linki.W Kołobrzegu pogoda była pochmurna wiał wiatr, fala na otwartym morzu była od 0, 5m do 1.00M.Już na początku niektórzy zaczęli chorować na chorobę morską. Niektórym pomagałem dając tabletki. Najgorsze to, że po dwóch godzinach, ja zacząłem chorować i nie wiem dlaczego, pływaliśmy już w gorszych warunkach pogodowych i nic nam nie było. Niektórzy chorowali krócej, a inni dłużej , ja prawie do końca.Miałem robić zdjęcia i krótki film, nie byłem w stanie i tego mocno żałuję. Zdjęcia robił Kolega Marek , Krzysztof i ja kilka jak jeszcze byłem zdrowy .Bałem się napić lub zjeść. Po namowie mechanika zjadłem gorącą zupę i po jakimś czasie choroba minęła.

Chorowało może osiemdziesiąt procent uczestników wśród ich byli tacy, którzy nigdy nie chorowali jak ja, a dzisiaj nas pokonała choroba morska. Przed dopłynięciem na łowisko, każdy uzbroił wędki. Jest już pierwszy dzwonek dany przez szypra, jesteśmy nad ławicą ryb, możemy spinningować. Pierwsze pilkery rzucone do wody , każdy jest skupiony i czeka na swoją pierwszą dużą złowioną rybę. W tym czasie kucharz przygotował śniadanie. Uczestników podzielono na dwie grupy, żeby było można swobodnie zjeść. Śniadanie było smaczne ja nie jadłem z innej przyczyny wiadomo z jakiej. Szyper szuka innych ławic ryb .Są słabe brania, ryba nie żeruje, dalej szukamy dobrych ławic , niestety nic nie chce brać . Koledzy szypra na innych kutrach , przez radio tak samo narzekają i nie mogą znaleźć dobrych łowisk .

Razem z szyprem i z uczestnikami uzgodniliśmy zmienić łowisko i wrócić bliżej Kołobrzegu.Ta decyzja zaproponowana przez szypra była trafna. Dla niektórych kolegów udało się złowić na nowym łowisku po trzy dorsze. Najlepszy wynik to sześć, a najgorszy to jeden dorsz. Zbliżamy się do końca rejsu szyper daje znać sygnałem dźwiękowym do wyciągania wędek, koniec łowienia każdy zwija swój sprzęt. W tym samym czasie kucharz przygotował obiad . Po ciężkiej pracy ,podczas płynięcia do portu został podany obiad , tak samo był smaczny jak śniadanie. Jesteśmy w porcie o godz. 5.00. Koledzy zdecydowali kupić świeżą rybę , żeby nie wyśmiały ich żony . Właściciel kutra z kontaktował nas z hurtownią ryb.

Czekaliśmy około 30 minut za samochodem , który przywiózł świeże ryby kupione z kutra od rybaków. I tam kupiliśmy tą niby złowioną przez nas rybę. Z Kołobrzegu wyjechaliśmy o godz. 18.15. Podczas trasy rozmawialiśmy o wrażeniach, dla niektórych dobrych a dla innych raczej nie udanych , ale z tego wszystkiego jest nowa historyjka do opowiadania o wyprawie wędkarskiej na dorsza dla wnuków dzieci i innych osób. W Wałczu byliśmy o godz.20.30 .

Opinie (7)

użytkownik

to jest to o czym marze 5 [2010-05-11 09:46]

Piciu

Fajnie opisana wyprawa. Cóż raz na tarczy a raz z tarczą. Współczuje wszystkim chorującym podczas tego rejsu. Następnym razem będzie lepiej, bo pewnie zdrowie dopisze a i dorsze biedą skore do wyjścia na powierzchnię. Daje 5. [2010-05-11 12:21]

KIWI674

ja zapraszm na dorsza do władysławowa i tam kupować ryb napewno nie trzeba tylko samemu złowić wiem bo jeżdżę tam już nie pierwszy rok [2010-05-12 20:37]

bobus86

fajnie opisana wyprawa.ja polecam wladyslawowo,bylem tam juz kilka razy i nigdy nie wrocilem z pustymi rekoma,a raz wybralem sie do kolobrzegu i podobnie jak napisales,rybyu trzeba bylo kupic haha...pozdrawiam mi zostawiam5 [2010-11-03 18:15]

TECHNICZNY

wyprawa jak wyprawa,tylko z dorszem słabo.byłem parę razy na ORCE i chwalę sobie. [2011-02-01 12:02]

kamil11269

Fajna wyprawa!!!!!!!!!! [2011-06-14 13:14]

fikaj

Drodzy koledzy polecam  wyprawę do Władysławowa , tam ryb nie kupicie bo na pewno każdy z was będzie miał komplet i też dobrze zjecie śniadanie, jak i obiad,Kołobrzeg to dobre dla turystów latem, przewiozą was i kaska do wora , nie ważne ile kto złowił.Samo opowiadanie bardzo ładnie napisane ,tylko jeśli chcecie połowić to  DO Władysławowa obojętnie z jakim szyprem,byłem i polecam .Pozdrawiam i zostawiam 5 za opis [2012-01-31 18:32]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…