Wyprawa na leszcze, wzdręgi i płotki

/ 2 komentarzy



  • konto usunięte




Dnia 21 lipca wybraliśmy się z kolegą na stawy w Wilkanowie. Pogoda nie wyglądała za ciekawie. Wiał dosyć mocny wiatr i padał przelotny deszcz. Na łowisko dotarliśmy o godz 14:00. Zdecydowałem, że będę łowił wędką odległościową ze spławikiem 2,5g.

Od razu zabrałem się za przygotowanie zanęty. Do wiadra wsypałem 1,5kg zanęty leszczowej DRAGON oraz około 0,25kg mąki kukurydzianej. Gdy zostawiłem zanętę aby przeschła, to wziąłem gruntomierz i zacząłem sondować głębokość łowisko, a wynosiła ona około 1,5m. Domoczyłem jeszcze trochę zanętę i dosypałem trochę pinek. Zarzuciłem zestaw z przynętą i zacząłem nęcić. Na odległość około 15m.

Na początku brały głównie małe linki (niewymiarowe). Po około 1,5 godz. zorientowałem się, że ryby stacjonują około 2-3 m obok zanęty. Więc posłałem tam zestaw, i zacząłem łowić wzdręgi i krąpie. Ku mojemu zdziwieniu słabo brały okonie. Gdy zrobiło się ciemno, brania ustały, więc postanowiliśmy iść już rozkładać namiot. Wyciągnąłem wszystkie wymiarowe ryby z siatki i wypuściłem je na wolność. Miałem 8 wzdręg, 3 krąpie i 4 okonie.

Następnego dnia wstaliśmy około godziny 4:20. Gdy wyszliśmy z namiotu, to na dworze było dosyć zimno. Mimo to poszliśmy na łowisko w tym samym miejscu co dzień wcześniej. Tym razem rozrobiłem 0,75kg zanęty leszczowej DRAGON i 1kg zanęty płociowej Chocolate LORPIO. Tak jak wtedy wsypałem do niej pinki, lecz dodałem także trochę białych robaków. Kule zanętowe poszły do wody. Zacząłem łowić. Na początku ryby brały dosyć opornie. Pierwszą złowioną rybą był lin około 18cm. Potem złowiłem około 10 linów i 5 okoni. Nagle około godz. 10:00 brania ustały, więc położyłem przynętę na dnie. Śledzę spławik i nic. Pomyślałem że pewnie jakaś drobnica obgryzła przynętę, wieć trzeba będzie ją zmienić. Podnoszę wędzisko do góry i zaczynam zwijać żyłkę. Nagle czuję opór. Na początku nasuwa mi się myśl 'pewnie jakiś lin 20cm'owy', ale po pewnym czasie myślę, że to coś większego. Mam już rybę około 5 m od brzegu. Jeszcze jej nie widziałem. Nagle wynurza się płetwa grzbietowa. Oho pewnie jakiś mały leszczyk. Po 30 sekundach walki ryba ląduje w podbieraku. Ku mojemu zdziwieniu była to spora wzdręga. Po odhaczeniu ryby przykładam ją do miarki. Ryba mierzy 27 cm. Jak na tamto łowisko to już okaz wzdręgi. Do godziny 14:00 złapałem jeszcze około 30 ryb, w tym 5 wymiarowych. O godzinie 14:00 zakończyłem wędkowanie. W siatce miałem 16 ryb (wzdręgi, krąpie i okonie).

Mimo tego że nie złowiłem żadnego dużego leszcza, to wyprawę uznaję za udaną, bo w przeciągu 2 dni na słabo zarybionym zbiorniku złowiłem około 70 ryb.

 


4.1
Oceń
(10 głosów)

 

Wyprawa na leszcze, wzdręgi i płotki - opinie i komentarze

adasa14adasa14
0
Byłem z nim wtedy i muszę się pochwalić że mimo iż nie miałem zanęty złapałem również dużo ryb choć żadnej większej. Na tym stawie naprawdę trudno o duża ryba , nie mówiąc już o medalowych okazach. Musze pochwalić kolega to był nie zły wypad!!! POZDRO!!! (2008-07-24 21:23)
dawidaoldawidaol
0
Dzień dobry .... ja ntez jak ostatnio byłem na rybach to nic dużego nie złowiłem najwiekszy był lin 95 dag.... miarki nie mialem to nie zmierzylem..... a lin chwycil na wodzie mniejszej niż 1 m. ; ) (2009-05-21 19:06)

skomentuj ten artykuł