jak prawie co 2 tydzień wraz z tatą wybraliśmy się na zb.Przeczyce. Zazwyczaj kilka razy w tygodniu jesteśmy na porębie 2 ,ale że tam słabo to przyszła myśl ,aby wybrać się na jakiś większy zbiornik. Więc spakowaliśmy się i w drogę oczywiście rowerami i dotarliśmy. Nasz niedzielny wypad zaczęliśmy mniej więcej koło wyspy. Płytko tam to trzeba było wejść do wody i porzucać w końcu. Tam jeszcze nic nie wzięło potem poszliśmy w stronę Tuliszowa ,ale ludzi dość dużo. W końcu wolne około 20 metrów brzegu ,a dalej znowu siedzą. No to mówię tacie wiesz siądź sobie chwile odpocznij ,a ja sobie połowie. Założyłem taką czerwono-żółto-czarną blachę i rzucam. 6 rzutów i branie na początku myślałem ,że krzaki ,lecz nie to jednak rybka trochę uciekała ,ale chwila moment i była w moich rękach. Zmierzona miała 53 cm. Wiem ,że jakiś nie wiem jaki szczupak to nie jest ,ale zawsze to radość ,że jakiś drapieżnik wziął i go wyholowałem. Potem raz dwa trzy i pływa dalej za ławicami leszczy które tam pływały. potem hop przez tamę na Boguchwałowice. Później brzegiem kawałek do stanicy bytom i to domu. TU już brań nie było. Mimo ,że rano bolała mnie głowa i gardło do dla rybki opłacało się jechać.
Autor tekstu: Jakub Opikowski