Wyprawa na pstrągi
użytkownik 1117
2010-04-13
Przygotowałem się do tej wyprawy szczególnie dobrze, uzupełniłem zapas małych obrotówek, porobiłem kilka kogucików pstrągowych, wybrałem kilka moim zdaniem ciekawych riperów, oczywiście małych.
Celem naszej wyprawy miała być Biała Pszemsza (023), w okolicach Sławkowa.
Pada decyzja jedziemy 12 kwietnia, poniedziałek, po dotarciu na miejsce, zauważyliśmy podniesiony stan wody, co nie wróżyło nam sukcesów, oraz klarowność była bliska zeru.
Ale montujemy wędki i schodzimy w stronę rzeki, ustawiamy się na miejscu, rzeczywiście nurt jest bardzo szybki, puszczam obrotówkę z nurtem i kontroluję napięcie żyłki, popuszczam pozwalając by znalazła się w okolicach wypłycenia, gdzie zauważyłem stojące pstrągi, ale było to zbyt trudne, rosnące drzewa przy samym brzegu utrudniały mi własnie ten wyczyn.
W tym momencie Lopez sygnalizuje mi że złowił pstrąga, ale mały więc wędruje do wody.
Zmieniamy miejsca, ale bez efektu, nic szczególnego się nie dzieje, ale po chwili znajduję dość ładny odcinek brzegowy i przeczesuję wodę, często przytrzymuję obrotówkę, wyszukuję dołki, podciągam, popuszczam, zmieniam głębokość prowadzenia.
W tym momencie dzwoni mi telefon, przykucnąłem opierając się o pień drzewa, wędkę ułożyłem między nogami i odbieram tel i słyszę znajomy głos kolegi Grzeska, rozmawiamy przez chwilę i nagle pociągnęło mi wędką,. przytrzymuję ją ręką, czuję opór i nagle wszystko poluzowało się, kończę rozmowę i zwijam żyłkę, niestety tylko żyłkę, po obrotówce ani śladu.Jak się okazało powodem mojej straty obrotówki był szczupak, tak mi powiedział Lopez, który łowił już w tym miejscu piękne okazy.
Na tym odcinku nie mielismy już zadnych efektów, powodem tego mogło być to, że zauważyliśmy ogromną ilość małych żabek, dlatego ryba nie była na żerowaniu. Zmienialiśmy miejsca , ale bez sukcesów, więc postanowiliśmy zakończyć wedkowanie.