Zaloguj się do konta

Wyprawa wędkarska rzeka Elbląg, Nowakowo 28.03.2009

Była to piękna sobota. Celowo piszę piękna, gdyż od dłuższego czasu pogoda była przeciwko nam. Dopiero trafił się cud, i wyprawa na rzeke Elbląg przebiegała w iście wiosennej aurze. Temteratura wynosiła zaledwie kilka stopni, lecz przy bezwietrznej pogodzie dość mocno czuło się promyki słońca, którego było pod dostatkiem. Zapowiadało się nieźle. Po przybyciu na miejsce, wędkarzy 'miejscowych' nie było zbyt wielu. Można było wcisnąć się gdzieś na wał i spokojnie unosić się na fali tegorocznej pierwszej przygody (przynajmniej mojej) wędkarskiej.

Pierwsze co zrobiłem to rozłożyłem swojego wspaniałego, ważącego chyba 4 kilo bata (stary szklak 6 metrowy). Nic. Bryndza. Po 15 minutach stwierdziłem, że to jednak nie to czego od życia oczekuję. Rozłożyłem gruntówki, czyli to co lubię najbardziej. Na haczyk wędrowało niemalże wszystko: kukurydza, dzikuny, dzikuny kolorowe, pinki, pęczak i ich dowolne
wariacje/kombinacje/permutacje (niepotrzebne skreślić). Też bez szału.

Na pierwszą płotkę powyżej 15 musiałem czekać dobrą godzinę. Myślałem, że w końcu coś się ruszy. Kolejny raz wyszło, iż myślenie szkodzi! Cisza. Bryndza. Bida. Przez niespełna ponad 5 godzin wędkowania 'upolowałem' zaledwie 3 płoteczki (powyżej 15 cm), dwa skromne krąpiki i jednego jazgarza. Suma: 6 ryb o łącznej wadze 292 gram. Nie ma się czym chwalić, szczególnie, że w rzece jest naprawdę dużo ryb! Na zupę dla jednej osoby będzie :) Szkoda tylko, że woda jest bardzo zaniedbana.

Prócz kłósownictwa, biegają dzieciaki i łapią 'na szarpaka' co z wędkowaniem nie ma nic wspólnego. PZW okręg Elbląg, chyba nie do końca sobie radzi... no nic nie mnie tutaj oceniać, są to tylko moje własne przemyślenia, nie koniecznie trzeźwe i politycznie poprawne. Wróciłem zadowolony, zrelaksowany i porządnie dotleniony :) I właśnie o to także w tym hobby chodzi. Wyjazd zaliczony, i niezwykle udany. Pozdrawiam współtowarzyszy z naszego wędkarskiego kółka różańcowego i do zobaczenia nad wodą.

Opinie (3)

hubi

Najważniejsze to odpoczynek,połapałes troszke rybek a to już coś,a kłusownictwo to jest barbazyństwo niewiem co juz otym myslec trzeba szybko działać tylko jak?,niedługo to dojdzie to tego że syf i kłusole nas zeżrą odemnie5 pozdrawiam. [2009-03-31 09:54]

użytkownik

A ja jestem jeszcze dziewica tego roczna. Jak chcę to leje,jak nie chcę i nie mogę...to słoneczko! Czyli chroniczny brak okazji! [2009-03-31 12:13]

kwinto69

No niestety. Kłusownictwo to jest plaga. Płacimy roczne składki i na koła i na okręgi wędkarskie, ale nie łudźmy się, że coś w tym temacie się poprawi. Nie wiem, czy chodzi o kase czy może o brak chęci. Tak na prawdę, to każdy z nas we własnym zakresie może zwrócić innym uwagę, tylko narażać się samemu przeciwko kilkum aby w najlepszym wypadku usłyszeć tylko "spierd..." to ryzyko... [2009-03-31 17:45]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Marcowe pstrągi

Na ostatnim weekendowym wypadzie pstragowym, udało mi się złowić pstrag…

Leszcze nad Wisłą

Rok 2008 połowa czerwca , sandacze przestają reagować na moje woblery.Ma…