Wyprawa za kleniem i jaziem
Andrzej Cecuła (legolas18)
2012-04-17
Zszedłem w dół szybka obserwacja łowiska i można łowić w pierwszy ruch poszedł mały woblerek 19mm, pierwszy rzut wolne zwijanie z przystankami jest siedzi pierwsza rybka jest to jaź szacuje go na ok 30 cm szybkie odczepienie i rybka wraca do wody, kolejne rzuty przynoszą mniejsze bolenie i jaźie gdzie te klenie myślę, ruszyłem 10m dalej pierwszy rzut nic nie przynosi rzucam dalej przy drugim rzucie jest siedzi czuję już inną walkę po krótkim holu mała kluska ok 24cm ląduje na brzegu moja pierwsza w tym roku ;> szybka fotka odczepienie i rybka wraca do wody, postanowiłem zmienić przynętę na nieco dłuższego bo 20mm i cięższego wobka 2.5gr pierwszy rzut i siedzi, na brzegu ląduje boleń ok 34cm odczepienie i do wody kolejny rzut przynosi mi kolejnego jaźia ok 28cm pan po drugiej stronie rzeczki spogląda na mnie z niedowierzaniem bo mu nic nie bierze rzucam dalej przynętę prowadzę nieco wyżej, wolniej i z krótkimi przystankami nagle czuje mocne uderzenie po niedługiej walce jaź ląduje na brzegu miarka wskazała 35,5cm no myślę sobie jutro będzie pewnie te miejsce zajęte hehe, ok godziny 10.30 postanawiam ustawić mojego woblerka boleniowego trochę zajęło mi czasu korygowanie go ale w końcu się udało wobler o delikatnej akcji który nie wystawia dużego oporu w wodzie długość 50mm waga 6gr plus jakieś 3-4gr dociążenia na kotwicy.
Po skończeniu nie zauważyłem już żadnego żerowania jaźi na wodzie, dalsze łapanie nie przynosiło żadnych efektów postanowiłem ruszyć nad odrę, po dotarciu na miejsce zauważyłem żerujące bolenie daleko od brzegu postanowiłem jeszcze nie ruszać wobka boleniowego, żeby klej się dobrze zsechł, machałem trochę za okonkiem ale nic się nie czepiło, postanowiłem ruszyć na zatokę famaby w poszukiwaniu okonia po niezbyt długim czesaniu wody zadzwonił do mnie brat że zaraz przyjedźie do mnie z psem po ok 10min przyszedł brat i powiedział żebyśmy poszli nad odrę więc się zgodziłem i ruszyliśmy po dotarciu na miejsce nie było już oznak żerowania bolenia ale i tak założyłem mojego woblerka i zacząłem czesać wodę za przelewami przed i nic postanowiłem obrzucać trochę spokojną wodę po drugim rzucie nagle czuję potężny opór pierwsza myśl to pewnie kołek nagle mój kołek wydziera z impetem i pruje pod prąd ja nie mogąc nic zrobić na żyłeczce 0,16mm postanawiam dokręcić hamulec nieco mocniej ryba po jakiś 5m staje próbuje ją pompować ale nic z tego rybę ledwo daje się ruszyć, rybka znów pruje tym razem z prądem dokręcam hamulec na skraj wytrzymałości ryba poszła już jakieś 40-50m w stronę główki wiedziałem że to już będzie koniec nagle poczułem luz i ryba życia odpłynęła, wkurzyłem się okropnie jedyne co mnie denerwuje to że nie wiem na 100% co to była za ryba obstawiam na ogromnego bolenia 6-7kg po stracie tak dużej ryby pomachałem jeszcze chwile bez żadnych skutków i razem z bratem i psem wróciliśmy do domu to koniec mojej dzisiejszej wyprawy mam nadzieję że się podobało bo mnie bardzo;> ryba też musi mieć szansę hehe :D
To mój pierwszy wpis pozdrawiam i połamania C&R.