Wzdręgi na parze - ocena, wrażenia


Wzdręg na pewno nie spodziewaliście się! Wczoraj złowiłem parę sztuk średniej wielkości i w domu później zrobiłem sobie kolację. Słyszałem gdzieś, że to tak jak płocie ale z trocinami. Nie do końca się z tym zgodzę :) jak zawsze zrobiłem w parowarze bez żadnych dodatków.

Wzdręga jest bardzo łatwa w skrobaniu i patroszeniu. W smaku jest według mnie trochę gorsza od płoci, ale jest całkiem niezła. Za to mięso jest trochę jakby gumowate, trochę jakby suche. Cięzko to dobrze opisać. Może faktycznie możnaby to porównać z żuciem czegoś pomiędzy mięsem a mokrymi trocinami (ale nie skaleczysz się jedząc wzdręgę, spokojnie). Wbrew pozorom, to nie jest odrzucające czy odrażające, bardziej dziwne. Ma dużo ości jak płoć, ale tutaj tych najmniejszych prawie w ogóle nie czuć i można spokojnie jeść.



Ten wpis jest kontynuacją serii ryby na parze w której chciałbym udokumentować moje kulinarne wrażenia z poławianych przeze mnie ryb. Jak zaczynałem wędkować byłem ciekaw jak smakują rożne polskie ryby ale nie mogłem znależć dużo informacji na ten temat.

Gotuję wszystkie ryby na parze (w parowarze), BEZ żadnych dodatków, przypraw, ziół, etc. żeby jak najlepiej móc opisać daną rybę. Swoją drogą, na parze jest o tyle ciekawie, że można się na prawdę delektować smakiem ryby i nie trzeba żadnych dodatków - sól wręcz zabija smak - a do tego jest to dużo zdrowsze od smażenia czy nawet pieczenia w jakimś sosie ;) Polecam!

 


0
Oceń
(0 głosów)

 

Wzdręgi na parze - ocena, wrażenia - opinie i komentarze

skomentuj ten artykuł