Z Wartą warto
Mirosław Kusyk (wedrowiec)
2009-06-10
Wybieramy się razem z bratem Jerzykiem do Dębna koło promu.Na miejscu zaskakuje nas pomimo padającego wiecznie deszczu niski stan wody.Kilka rzutów nie przynosi żadnych bran.Jerzyk po około półgodzinie złapał szczupaczka wielkości papierosa.Myślę gdzie tu jechać.Przypominam sobie o główkach w Orzechowie ,gdzie na jesień zawsze pięknie biorą okonie.Decyzja jest natychmiastowa.Po dotarciu na miejsce i wykonaniu pierwszego rzutu następuje branie pierwszego pasiaka.A jednak latem tez tu są.
Kolejne rzut i na zmiane z bratem wyciągamy okonie w róznych rozmiarach.Jerzyk postanawia iść dalej a ja męcze jedną główke.Brania są coraz słabsze.Brat dzwoni ,że na płyciznie koło niego coś strasznie goni za rybkami.Postanawiam to sprawdzić ale po drodze zostawiam w samochodzie kijek szczupakowy bo tylko mi przeszkadza, a szczupły nie żeruje.Dochodze do miejsca,gdzie naprawde boleń grasuje za rybkami.Niestety woblery zostały w aucie a nie chce mi się wracać.Kilka rzutów na paprocha nic nie daje.
Idę dalej do brata na główke gdzie złapał dwa piękne pasiaki.Po półgodzinnym biczowani podejmujemy decyzje o powrocie do domu.Wracając w kierunku samochodu postanawiam jeszcze raz zejść na miejsce gdzie grasował boleń.Jednak rzucam za napływem z nadzieją na okonia.Kilka razy trafiam w zielsko.Kolejny rzut wygląda podobnie.Przynęta znów tafia w jakiś zaczep.Ale co to zaczep zaczyna mocno odjeżdżać.Rany to duża ryba.Mam delikatny kijek do 10 gram wyrzutu,0.12 żyłke i paproszka bez wolframu.Jezeli to szczupły to będe miał pecha.Myśli kotłują się w mojej głowie.Ryba na początku nie daje się podnieść do góry a ja z resztą nie rezykuje by nie zerwać żyłki.
Wreszcie się pokazuje piękny szczupak.Pierwsza moje spostrzezenie ,że jest zapięty idealnie w nozyczki.A wię jest szansa na wyholowanie ryby.Tylko czy żyłka wytrzyma.Ryba robi jeszcze kilka odejść i przymurowań.Wreście słabnie i pozwala się przyciagnąc do trawy gdzie stoimy z bratem.Łapie ją za kark i do góry.Szczupak sie wyrywa i spada do wody.Najgorsze jest to ,że wypiął się z przynęty.Spada jednak na trawe,gdzie jest bardzo płytko.Kolejny chwyt jest już pewny i perfekcyjny.Szczupaczek uderzył w marchewkowego paproszka na 2 gramowej główce,żyłka 0.12.Jest długi na 68 cm a do tego bardzo szeroki. Nie zapomniana frajda i wspaniały długi hol.Wyjazd bardzo udany i humory wspaniałe. I oto chodzi...