Zaloguj się do konta

Zakończenie roku w szkółce Robinson

Zakończenie roku w szkółce wędkarskiej „Robinson”


Zbliżały się wakacje i co za tym idzie koniec spotkań w szkółce wędkarskiej Robinson prowadzonej przez mojego męża. Artur wraz z Panią Teresą, kierowniczką Świetlicy Środowiskowej „Gniazdo”, w której odbywały się spotkania, postanowili na zakończenie roku szkolnego, zorganizować dzieciom zawody wędkarskie połączone z piknikiem.
W pierwszej kolejności poinformowaliśmy przyjaciół z forum KILL&GRILL, którzy wspierali nas cały rok i oczywiście również teraz zadeklarowali pomoc. Kilka razy w tygodniu Artur odbierał telefony i odpowiadał na pytania, „ co potrzeba?” ,”w czym jeszcze mogą pomóc?”. Oprócz fantów jakie mogli przekazać na nagrody dla dzieciaków, bardzo zależało nam na ich obecności. Większość się zgodziła z wielką przyjemnością.
Tak więc zaczęło się przygotowanie szukanie odpowiedniego łowiska ponieważ jak naliczyliśmy dzieci ze szkółki i od przyjaciół, to się ich uzbierało sporo i łowisko u Fibica, na którym odbywały się dotychczas zawody, nie wchodziło już w grę bo za małe. Zostało prywatne łowisko w Zawadzie ale tam zaś remontują i z dziećmi troszkę strach. Długo się zastanawialiśmy gdzie będzie dobrze i z pomocą przyszli nam Panowie z koła nr.48 w Radlinie. Koło ma swoją wodę, ma również świetlicę w rybaczówce, gdzie w razie deszczu można by z dziećmi przesiedzieć. W ramach wdzięczności my zaprosiliśmy dzieci z ich szkółki na te zawody. Data pikniku, po konsultacjach, została ustalona na dzień 29.06.2013r.
W między czasie Artur udał się do Urzędu Miasta Pszowa z prośbą o ufundowanie pucharów i w rezultacie czego Burmistrz ufundował kilka pucharów. Pomocne okazało się również pismo ze świetlicy które dokończyło dzieła.
O nagrody dla dzieci oraz inne niezbędne pomoce do przeprowadzenia zawodów, postarali się nasi wspaniali przyjaciele. Również właściciele niektórych sklepów w których się zaopatrywali, zasponsorowali wędki, zanęty, haczyki, żyłki, i wszystko co niezbędne.
Został nam już tylko do uzgodnienia transport. Przepisy nie pozwalały nam dzieci wieść prywatnymi samochodami, więc musieliśmy wynająć autokar co się okazało, że nie była to taka prosta sprawa. Zaczęła walka z wiatrakami, kilkanaście telefonów, maili większość bez odzewu i dopiero na tydzień przed udało się załatwić autokar z PKS Racibórz. Można było na chwilkę odetchnąć. Prawdziwa nerwówka zaczęła się na kilka dni przez, bo niewiadomo czy aby na pewno wszystko jest załatwione, czy niczego nie braknie ?. Panie ze świetlicy przygotowały dyplomy dla wszystkich dzieci i certyfikaty ukończenia szkółki. Wszystko gotowe zapięte na ostatni guzik, pozostało tylko prosić niebiosa o ładną pogodę. I o dziwo niebiosa nas wysłuchały:)
Nadszedł wreszcie długo oczekiwany dzień 29.06.1013r.
O godzinie 3:30 zadzwonił do mnie pierwszy telefon, to Artur poinformował mnie, że wraz z Markiem wyjechali z Wrocławia (był w pracy na delegacji) i że za jakieś dwie godzinki powinni być w Pszowie. Następnie około 4:30 wiadomość z Częstochowy że już wyjechali. Tylko Bytom mnie zaniedbał i nie napisali czy jadą, ale ważne że dojechali.
O 6:00 rano większość zapowiedzianych gości już było pod domem. Nie dojechał tylko Roman z rodziną, ale dzień wcześniej zadzwonili by powiadomić nas i przeprosić, że problemy firmowe im nie pozwolą.
Autobus był umówiony na 7:30 na placu strażackim i tam też dzieci miały się zebrać wraz z opiekunami. O dziwo nikt się nie spóźnił. Lista pasażerów została powiększona, gdyż wszystkie dzieci chciały jechać autobusem, nawet te które mogły dotrzeć na miejsce autem. W autobusie atmosfera była super, bo w końcu to pierwszy dzień wakacji. Po wyjściu z autobusu czekał nas jeszcze spacer do rybaczówki, gdzie czekali już na nas Panowie z koła. Po przywitaniu Pan Maciej rozpoczął zapisy uczestników zawodów. Na listę wpisały się również dzieci z innej szkółki wędkarskiej z koła gospodarzy. Dzieci zostały podzielone na dwie grupy młodszą i starszą. Może nie wszystkim dzieciom się podobało do jakiej grupy trafili, no ale mówi się trudno. Każdy uczestnik otrzymał wędkę, wiaderko, zanętę, robaczki, siatkę i kiedy już wszyscy byli gotowi, większa część dorosłych udała się z grupą młodszych dzieci spacerkiem na łowisko. Uważnie obserwując dostępne miejsca próbowaliśmy dopasować dziecko do danego stanowiska tak, aby rosnące przy brzegu roślinność nie przeszkadzały w łowieniu rybek. W chwilę za nami ruszyli starsi wraz z Arturem i pozostałymi dorosłymi. Zważywszy że starsi mają więcej siły musieli iść dość dalej niż młodsza grupa, aby zająć odpowiednie dla siebie stanowisko. Nie obyło się oczywiście bez narzekań i marudzenia, że młodsi mają się dobrze bo mieli bliżej. No nie ma lekko ( hihi ). Na miejscu dorośli opiekunowie pomogli w przygotowaniach nawet tej starszej grupie. Jedna dziewczynka miała wędkę pierwszy raz w ręku więc ona jako jedyna dostała dorosłego opiekuna tylko dla siebie. Trzeba powiedzieć że Pan który się nią opiekował miał nie lada wyzwanie i gimnastykę robiąc uniki przed „złowieniem” na haczyk. Przyznam że dość zabawnie to wyglądało jak na poligonie. Tylko zamiast padnij było schyl się. Ja też pomagałam malcom w łowieniu ryb ale jak to zwykle bywa musiałam w pilnej sprawie odjechać do domu. W sumie nie sama odjechałam ale wraz z Markiem Bromarkiem gdyż to on zapomniał z torby od laptopa zabrać karty sd do kamerki, a jak wiadomo bez tego to raczej filmiku się nie nagra na pamiątkę.
Wróciliśmy na łowisko już po zakończeniu zawodów. Wszyscy byli na placu przed rybaczówką, gdzie odbywała się dalsza część przygotowanych atrakcji. Jedne dzieci rzucały piłeczką do wiaderka, drugie ciężarkiem na wędce musiały trafić do baseniku, jeszcze inne podawały nazwę ryby pokazanej na obrazku. Panie ze świetlicy zabrały specjalną chustę do zabawy, przyznam -super sprawa. Każde dziecko kończąc jedną konkurencje przechodziło do następnej, więc nikt się nie nudził. Jeśli chodzi o konkurencję rzutu do celu to dorośli chyba pozazdrościli dzieciom bo również ustawili się do rzucania. Śmiechu przy tym było co nie miara zwłaszcza jak któryś zwłaszcza Panów nie trafił. No Panie też nie chciały być gorsze i również próbowały swoich sił. W takich sytuacjach widać wyraźnie że w każdym dorosłym drzemie dziecko:)
W czasie gdy dzieci kończyły konkurencję, dorośli po zakończonej zabawie udali się do swoich zajęć. Pan Maciej z Panią Dominiką wypisywali dyplomy. Artur z kilkoma Panami szykowali nagrody i puchary, a Marek zajął się pieczeniem kiełbasek. Panie parzyły kawę, a Pani Teresa wraz z Anetą zabawiały najmłodszych uczestników pikniku wspomnianą wcześniej chustą. Czas mijał miło, ale już widać że dzieciom głód doskwierał bo maślanymi oczami zerkały w stronę Marka stojącego przy grillu. – „dzieciaczki można się ustawiać. Kto głodny to zapraszam po kiełbaskę”. Trochę roboty Pani Agnieszka z Panią Dorotą miały, bo kolejka ustawiła się dość spora i niecierpliwa. Panie podawały talerzyki z kiełbaską i dodatkami a ja rozdawałam sok. Kiedy już wszystkie brzuszki były zapełnione, nadszedł długo oczekiwany czas wręczenia nagród. Pomimo że dzieci było sporo to trzeba przyznać wszystkie grzecznie siedziały i czekały na wywołanie swojego nazwiska. Żadne dziecko nie odeszło z pustą ręką i każdy znalazł nagrodę dla siebie. Piski, śmiechy, gratulacje, pamiątkowe zdjęcia. Wszystkie dzieci nagrodzone. Nawet niespodziewanie i my z Arturem otrzymaliśmy puchar od dzieci ze szkółki, oraz przyjaciół z Kill&Grill w podziękowaniu za prowadzenie szkółki, choć ja nie mogłam go odebrać, gdyż akurat w tym momencie wręczana byłam odebrać spóźnionego gościa, więc puchar został przekazany w ręce Artura. My ze swej strony wręczyliśmy upominek Paniom ze świetlicy w podziękowaniu za umożliwienie prowadzenia szkółki w czasie ich pracy. Jeszcze fotka grupowa na pamiątkę też została zrobiona i można już troszkę odpocząć. Do autobusu zostało nam jeszcze sporo czasu, ale dzieci z innej szkółki już poszły. Nagle Pani Tereska oświadcza że dzieci przygotowały jeszcze jedna niespodziankę. Wszyscy zostaliśmy poproszeni na chustę aby wygodnie zająć miejsce, gdyż będzie czytane opowiadanie napisane przez dzieci dla dorosłych. Opowiadanie nosiło tytuł „Pan Artur i złota rybka” Dzieci się postarały i to trzeba przyznać, bo opowiadanie było super.
Jak to zwykle bywa wszystko co dobre się szybko kończy, tak też zakończył się nasz piknik. Dzieci wraz z opiekunkami zostały odprowadzone do autobusu. Lista pasażerów jadąca w drogę powrotną znacznie się zmniejszyła, ponieważ na miejscu zostały dzieci nasze i naszych przyjaciół. Korzystając z możliwości spędzenia czasu w gronie przyjaciół zostaliśmy na noc na rybach. Ale to co się działo już potem zostanie moją słodką tajemnicą. Najważniejsze że piknik się udał, wszyscy byli zadowoleni nagród i dla nikogo niczego nie brakło. Myślę że śmiało możemy powiedzieć iż ten dzień był jednym z piękniejszych dni zaczynających się wakacji.

Jeszcze raz serdecznie dziękuję wszystkim przyjaciołom, znajomym, sponsorom i dzieciom za wspaniałą zabawę. Pozdrawiam Róża

Opinie (4)

roman76

hmmmm co cóż napisać,pogratulować tobie Różo i Arturze organizacji dnia dziecka,przykro tylko że nie mogliśmy w tym wyjątkowym dniu uczestniczyć,mogę tylko i wyłącznie jeszcze raz przeprosić ,ale jak widzę impreza była super ,tak trzymać przyjaciele [2013-07-06 23:02]

spines21

Miałem tą przyjemność,ze byłem na tej imprezie i świetnie się bawiłem. Dzieciaków trochę było ale wszystko sprawnie się toczyło i była fajna zabawa. Bardzo dobrze się współpracowało Panami z koła Radlin 48-pozdrawiam i szacunek. Dzięki Róża i Artur. [2013-07-06 23:10]

JaroDaw

Super opowiadanie ***** Czułem jak bym tam znów był :) Atmosfera super, kupa uśmiechów, ale i zaangażowania i starań. Jeszcze raz gratki dla Róży i Artura, za super inicjatywę jak i wykonanie. Pozdrawiam Jarek [2013-07-07 10:43]

tomasz26552

Super Opowiadanie aż łezka się w oku zakręciła.Serce się raduje jak widzi się tyle uśmiechniętych dzieci.Artur i Róża wielkie dzięki za to co robicie. [2013-07-08 15:38]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej