Zakończenie sezonu pstrągowego
Robert Kobylarz (kobikobi1)
2008-10-16
Na ostatnią w tym roku pstrągową wyprawę wybrałem Kaczawę w okolicach miejscowości Rzymówka, pewnie dlatego, że właśnie tam rozpoczynałem tegoroczny sezon i to z bardzo dobrym rezultatem. Złapałem wtedy, w ciągu niespełna godziny, dwa ładne potokwce. Pierwszy większy miał 48 cm, drugi był 6 cm krótszy i co prawda do dyspozycji mam jeszcze dwie inne rzeki, to jednak wybieram Kaczawę.
Z domu nad rzekę mam około 15 km, gdy przyjechałem na miejsce było jeszcze ciemno, więc
musiałem odczekać w samochodzie około pół godzinki, aż wreszcie zaczęło się rozwidniać. Montuję
wędkę, wskakuję w neopreny i do dzieła. Zaczynam w pobliżu miejsca, gdzie zaparkowałem samochód. Głęboka podmyta skarpa z dość wolno płynącym nurtem. Znam to miejsce bardzo dobrze, złowiłem tu kiedyś pięćdziesiątaka, a innym razem wypiął mi się znacznie większy.
Do agrafki przypinam czterocentymetrowego woblera (oczywiście własnej produkcji) brązowego z czarnym grzbietem. Po kilku rzutach mam pierwszego potokowca, nie jest duży, ale początek obiecujący. Po kilku minutach zmiana na mojego kilera (popielaty z czarną główką), rzucam pod przeciwległy brzeg i pozwalam spłynąć woblerowi pod zwisające gałęzie wierzby rosnącej na skarpie. Zamykam kabłąk kołowrotka, napinam żyłkę, wobek zaczyna merdać ogonkiem i po kilku sekundach gwałtowne uderzenie, czuję przyjemny opór na wędce i wiem już, że nie jest to mała rybka. Walczy bardzo widowiskowo, ale po kilkudziesięciu sekundach podbieram rybę ręką. Piękny wypasiony potokowiec, na oko około 40 cm, miarka pokazuje 4 cm więcej.
Bardzo udany początek dzisiejszej wyprawy. No dobra, łapiemy dalej. Wchodzę do wody i postanawiam wędkować z wody w górę rzeki, rzucam przynętę pod brzeg i ściągam ją z prądem w dół rzeki. Większość wędkarzy przy tej metodzie używa błystek obrotowych, ja jednak zakładam wobler z dużym sterem, który świetnie pracuje prowadzony z prądem. Do obłowienia mam około kilometrowy odcinek rzeki o bardzo zróżnicowanym charakterze. Na odcinku tym udaję mi się zapiąć kilka niedużych pstrągów i dwa lipienie, które też skusiły się na woblera.
Zrobiło się ciepło, więc wracam do samochodu, ale to jeszcze nie koniec wędkowania. Zrzucam neopreny, zakładam wodery i postanawiam przejść się brzegiem w dół rzeki. Po obłowieniu kilku miejscówek mam kolejna rybę na wędce, uderzyła w dołku ze środka rzeki. Był znacznie krótszy od poprzedniego, ale miałem więcej problemu z podebraniem ryby, gdyż łowiłem na zakrzaczonej skarpie i dostąp do koryta był ograniczony. Udało mi się jednak wejść do wody i znaleźć miejsce do wylądowania ryby na brzeg. I to był mój ostatni pstrąg w tym sezonie sezonie, który muszę zaliczyć za bardzo udany i oby przyszły okazał się równie dobry. Dla mnie jak i dla wszystkich kolegów po kiju.
POŁAMANIA KIJA!!!