Zanęta na jesienne płocie
Wiktor (Roach Shop)
2017-10-21
Październikowe płocie i niespodziewane bonusy
Październik jak i cała jesień jest świetną porą do łowienia dużych płoci. Osobiście wybrałem się kilka dni przed Świętem Zmarłych nad pobliskie mojej miejscowości jezioro o powierzchni około 1,2 km2. Wybierając tą wodę raczej nie spodziewałem się dorodnych płoci, jednakże chciałem przetrenować selekcjonowanie płotki pośród leszczyków, które to dominują nad tym zbiornikiem.
Głębokość łowiska waha się od 1,2 m do około 3,5 m. Dostęp do łowienia z tyczką miałem z pomostu, w związku z tym głębokość po wygruntowaniu to około 1,5 m. Najgłębsze miejsca są mocno oddalone od brzegu i dostępne tylko z łódki. Taka głębokość jaką miałem pod 11-12 metrze od końca trzcinowisk jest podobna na wielu stanowiskach.
Nad wodą zjawiłem się około godziny 11, pogoda była zachęcająca do wędkowania. Jedynym „ale” był wiatr, który momentami skutecznie utrudniał wędkowanie. Po rozstawieniu się na stanowisku rozpocząłem przygotowanie zanęty. W tym celu zabrałem ze sobą zanętę GS Traper Magic. Jasno brązowa zanęta o przyjemnym zapachu i średnio drobnej frakcji z widocznymi konopiami. Nim przystąpiłem do nawilżenia zanęty odsiałem na drobnym sitku grubsze frakcje, których nie chciałem podczas łowienia drobnych płoci. Z całej 1 kg paczki użyłem zaledwie ok. 250 g.
Jeżeli chodzi o mieszankę ziem, użyłem 1 paczki ziemi torfowej tzw. bełchatowskiej oraz 1 paczkę gliny rozpraszającej w kolorze rdzawo czerwonym. Mieszanka ta miała być lekka, puszysta i dobrze smużąca.
Z racji braku jokersa, ze sobą miałem tylko „duszoną” pinkę do zanęty, oraz to samo na haczyk plus ewentualnie biały robak.
Całej mieszanki wyszło około 6 l. Zanęta w tej mieszance była jak widać śladowo i takie było moje założenie. Miała wabić pracą płotki, i zarazem nie przekarmiać jej. Do przytrzymania była jedynie pinka. Połowę mojej mieszanki zostawiłem na donęcanie, natomiast pozostałą część stopniowo doklejając bentonitem i dodając robaków podałem w całości punktowo kubkiem na jednej odległości.
Moim celem było częste donęcanie aby utrzymać zainteresowanie płoci w łowisku jak najdłużej.
Do wędkowania przygotowałem 3 zestawy 0,4 0,6 oraz 0,8 grama zbudowane ze spławików V-26 na żyłkach 0,94 i 20 cm przyponach 0,07 zakończonych haczykami w rozmiarach 20. Rozstaw śrucin był bardzo prosty, mianowicie obciążenie główne 7 cm śrucina 10 cm śrucina 10 cm śrucina. Z gruntem ustawionym około 5 cm nad dnem.
Pierwszy zestaw, który wylądował do wody to 0,6 grama z jedną czerwoną pinką na haczyku. I już od pierwszego wstawienia na haczyku meldowały się drobne płotki, z czego byłem zadowolony.
Pierwsze donęcenie kubkiem wykonałem po około 40-50 minutach, w między czasie równo odławiałem płotki, trafiając po drodze może 3 leszczyki.
Wiejący wiatr dawał się we znaki, w związku z czym zmieniłem zestaw na 0,8 g. Zauważyłem, że brania zawsze są przy stabilnym zestawie, wszelkie lekkie szarpnięcia w walce z wiatrem odstraszały potencjalną zdobycz.
Kolejne donęcenia wykonywałem co 15, dalej co 10 i później nawet częściej, ponieważ po każdym mogłem szybko odłowić kilka płotek. W między czasie łowiłem nie chciane leszczyki, których nie mogłem się „pozbyć”, pobierały przynętę nawet 10 cm nad dnem.
Podczas chwilowego przestoju w braniach, uznałem iż w łowisko wszedł drapieżnik lub większe egzemplarze białej ryby. W związku z tym przegruntowałem zestaw o 10-15 cm i założyłem jednego białego robaka. Branie niemalże natychmiastowe, a w podbieraku po kilku minutach ląduje 30-33 cm karpik. Z takimi zestawami jakie miałem mimo małej wagi karpi hol tych energicznych ryb był miłą odmianą pośród drobnych płoci i nie wiele większych leszczyków.
Uznawszy, że to był przypadek, donęciłem z chęcią powrotu i skupienia się na płotkach. Wracając tym razem gruntem na 0, ponownie zaciąłem karpika o tych samych wymiarach. Był to ostatni bonus tego dnia, a do końca wędkowania, które trwało jakieś 3h łowiłem po kilka płotek, które przedzielał co jakiś czas leszczyk.
Wędkowanie można uznać za udane, aczkolwiek osobiście nie byłem zadowolony, ponieważ nie udało mi się wyselekcjonować samej płoci. Wynik końcowy to około 4,5 kg.
Do wniosków jakich doszedłem po zakończeniu wędkowania są m.in:
Zbyt mocno sklejone ostatnie kule, które to właśnie mogły przytrzymywać w łowisku nie wielkie leszczyki.
Sądzę też, że można było użyć nawet o połowę mniej gliny rozpraszającej, i stworzyć dzięki temu bardziej puszystą i lekką mieszankę.
Nie będę miał okazji niestety tego sprawdzić, ale jest to nadal nowe doświadczenie, które warto zapamiętać.
Reasumując powyższy wpis chciałem pokazać prostą mieszankę na jesienne płocie. Zarówno zestawy i zanęta nie były skomplikowane. Również ich ilość jak widać była nie wielka. Jesienią zazwyczaj stosuje bardzo małe ilości zanęty spożywczej, a większe ilości robactwa zanętowego.
Pozdrawiam
Roach-Shop