Zanęta Robinson Tench & Carassio
Jakub W (Jakub Woś)
2016-04-23
Wiosna w pełni. Zanim spinningiści zaczną majowe łowy szczupakowe i boleniowe często wiosną zmieniają metody połowu i zasiadają ze spławiczkiem. Ja wiosną staram się przechytrzyć karasie i liny. To już się stało tradycją. W moich karasiowo-linowych wypadach pomaga mi od kilku lat zanęta zanęta Robinson Tench & Carassio.
Nie jestem typem wędkarza, który zabiera ze sobą tony zanęt, klejów, ziemi, robactwa zanętowego i innych składników które mają wabić ryby. Szkoda mi pieniędzy, czasu, siły na dźwiganie tego wszystkiego. Łowię na mocno porośniętych zbiornikach więc szukałem zanęty drobno zmielonej, która będzie mocno pracowała a unosząca się chmura zanętowa obfitująca w atrakcyjne dla ryb zapachy ściągnie je z okolicy.
W końcu trafiłem na to czego szukałem. Robinson Tench & Carassio. Zanęty Robinson produkowane są w fabryce Marcela Van Den Eynde w Belgii, a to pierwszy punkt na ich korzyść. Tuż po otwarciu paczki wiedziałem, że będzie to coś dobrego. Zapach taki, że samemu chętnie by się spróbowało. Już po kilku minutach nauczyłem się, że tej zanęty nie można zostawiać otwartej bez nadzoru. Kury ciężko odgonić, pies a nawet kot pchał się jak zaczarowany.
Przyszedł czas na przygotowanie zanęty. Tu przyświeca mi myśl taka sama jak jednemu z naszych portalowych kolegów: „Im prościej, tym skuteczniej”
Do miski wsypuję:
- zanęta Robinson
- puszka kukurydzy
- siekane czerwone robaki
- kilka garści ziemi ( mułu wyciągniętego z dna starorzecza i osuszonego)
- kilka kropel dodatku zapachowego Robinson Tench Carassio
- trochę wody dla odpowiedniego zwilżenia
To wszystko mieszam i formuje w kule. Wielkość kul zależy od tego czy nęcę, donęcam a także od pory roku. Zazwyczaj są to kule wielkości niewielkiej pomarańczy.
Taka mieszanka skutecznie nęci ryby już od pierwszych sekund w wodzie. Jako pierwsza na miejscu pojawia się słonecznica. Jej połyskiwania w chmurze zanętowej widać jeszcze przed tym jak woda uspokoi się po wpadnięciu kul. Po kilku minutach myszy ściągają do wiadra z resztkami zanęty. Skuteczność tej zanęty czasami jednak potrafi przysporzyć problemów. Jak co roku muszę nęcić minimum dwie miejscówki. Zanęta równie dobrze nęci ryby co wędkarzy którzy byli światkami moich łowów. Następnego dnia miejscówkę mam bankowo zajętą.
Warto wspomnieć, że przesadzanie z ilością zanęty przynosi odwrotne skutki do zamierzonych. Zalegająca na dnie zanęta psuje się i kwasi wodę. Moją uwagę zwróciły słowa producenta dotyczące zanęty:
„Wszystkie zanęty Robinsona zostały przygotowane na bazie najlepszych jakościowo składników, a belgijski producent, firma Van Den Eynde, jest gwarantem utrzymywania receptur przez cały sezon na najwyższym poziomie. Co istotne, zanęty te nie mają negatywnego wpływu na stan środowiska. Tak duży nacisk na ekologię ma niebagatelne znaczenie w kwestiach zasadniczych nie tylko dla wędkarzy, ale również dla każdego człowieka ceniącego sobie korzyści płynące z czystości otaczającego go środowiska.„
Co prawda nie sprawdziłem wpływu zanęt na środowisko, gdyż nie mam takich możliwości, jednak śpię trochę spokojniej mając na uwadze zapewnienia producenta.
Jak wspomniałem na początku używam tych zanęt od kilku lat i biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości długo zostaną moim nr 1.