Zasiadka karpiowa na Zalewie Nakło - Chechło
Patit Płudowski (gierzyna)
2014-08-01
Opiszę Wam długo planowaną wyprawę karpiową, na którą wybrałem się z kolegą (seba1212).
A więc już w kwietniu planowaliśmy zasiadkę karpiową, która miała się odbyć w lipcu. Czas mijał nieubłaganie szybko, bo lipiec nadszedł błyskawicznie. 19 lipca przyjechał do mnie Sebastian i powiedział, że kupił 11 KG kukurydzy do nęcenia, ja pojechałem kilka dni później po kolejne 5KG i 1KG konopi. Mieliśmy zamiar nęcić łowisko przez 6 dni, bo ostatniego dnia przed zasiadką daliśmy rybkom odpocząć. Plan zasiadki był taki, że siadamy od 28 do 31 lipca. Jeszcze w niedzielę pojechaliśmy do kolegi Damiana po parasol z bokami. Dlaczego parasol z bokami a nie namiot? A dlatego, że na zalewie wprowadzili bezsensowny zakaz korzystania z namiotów z dnem. Dla mnie nie ma różnicy, czy trawę pogniotę dnem namiotu albo śpiworami i kocami które mieliśmy pod sobą, ale do rzeczy. Nadszedł dzień wyjazdu na ryby, czyli 28 lipca.
Bardzo się cieszyłem z tego wyjazdu bo to pierwszy taki długi wyjazd na ryby w mojej karierze ;) Zawsze na ryby jeździmy rowerami, ale nie tym razem. Poprosiłem mojego tatę, aby zawiózł nam sprzęt samochodem na "Grill Bar" a my tam już będziemy czekać na rowerach. Wzięliśmy cały sprzęt i około godziny 19:30 byliśmy już na łowisku w naszym nowo odkrytym miejscu, gdzie nie ma prawie w ogóle ziela, bo zalew jest okropnie zarośnięty. Rozłożyliśmy sprzęt, wynieśli zestawy i zanęcili łowisko. No to czekamy na branie... O 24:00 mam pierwsze branie na kulkę. Kulka 20mm (śmierdziuch) dlatego pomyślałem, że to może był ładna ryba. Bombka do kija zacięcie i coś tam jest. Na brzegu okazało się, że był to krąp ponad 30cm. Rybka wraca do wody, wyniosłem zestaw, donęciłem i czekam na kolejne branie. O godz. 4:00 branie na kukurydzę, zacięcie i coś tam jest, ryba przy podbieraku a Seba krzyczy, że to sandacz taki ok 60cm!
Ja się zacząłem śmiać i mowie mu, żeby powiedział co naprawdę podebrał, powiedział mi zobacz sam jak nie wierzysz! Spoglądam w podbierak a tam sandacz, który miał wbity hak na wosa w nożyczkach. Miarka wyniosła 55cm. Rybkę zabieram do domu. Do rana były tam jakieś jeszcze podciągnięcia ale nic wartego zacięcia. O 10:10 mam kolejne branie na kukurydzę. Ładny hol i na brzegu ląduje karp pełnołuski, który miał równe 50cm. Po sesji zdjęciowej ryba wróciła w dobrej kondycji. W samo południe 29 lipca i Sebastian doczekał się brania na brzegu wylądował karpik 43cm. Sebastian zabrał rybkę do domu. 3 godziny później dostałem branie na kukurydzę i w podbieraku wylądował karp 47cm, którego zabrałem. Po 17 kolejne branie i kolejny karp 36cm. Tego również zabrałem do domu i do była ostatnia ryba, która nie wróciła na wolność. Później mieliśmy chwilę przerwy. Na branie Sebastian (ja miałem komplet i na ten dzień zakończyłem wędkowanie) musiał czekać do godziny 22. Sebastian wyholował pięknego lustrzenia 53cm. C&R. Następnego dnia o godz 00:20 wyniosłem zestawy i zanęciłem. Nie trzeba było długo czekać bo o 1:40 branie na kulkę i po kilku minutowym holu karp wylądował w podbieraku. Miara pokazała 57cm ok. 4KG. C&R. Kolejne branie o 3:30 na kulkę Jet Fisha. Na brzegu wylądował krąp desperat! Dlaczego desperat? Bo kulka 20mm była prawie większa od jego głowy! Ryba miała ok. 15-20cm. O 7:00 pojechałem do domu wykąpać się i po świeże jedzenie.
Jak przyjechałem to Seba powiedział mi, że złowił karpia pełnołuskiego trzydzieści parę cm. C&R. Później grzaliśmy się na słońcu i w samo południe ściągałem ziele z żyłki. Jak wracałem do brzegu i byłem na wysokości bombki spoglądam a tam sygnalizator ogłupiał bombka trzaska w kij i żyłka wyjeżdża ze szpuli! Zacięcie i jest ryba! Niestety weszła w zielsko i musiałem po nią wychodzić. Stałem na palcach a wody miałem po kark... Ryba dostała zrywu i możecie nie wierzyć, ale ciągła mnie na jeszcze głębszą wodę! Zachłysnąłem się wodą i musiałem się odrobinę wrócić, bo to mogło się źle skończyć... Niestety ryba wygrała... Był to amur co można było poznać po holu i odjazdach. Ryba ok. 10KG. Załamywałem się a o 14:30 branie na kukurydzę! Ryba zaczęła dopiero walczyć przed podbierakiem. Na brzegu wylądował medalowy karaś 41cm C&R! Osobiście to moja nowa życiówka karasia :) 15min później Seba dostał branie i wyholował karpia 47cm kilka zdjęć i ryba odpłynęła w dobrej kondycji. Sebastian wyniósł zestaw i naprężał żyłkę, ale żyłka była sztywna i myślał, że ma ziele, dźwiga kij a tam ryba! :D Cudowny lampas 41cm. kilka fot i C&R. Nadeszła godzina 19:00 i mam branie zacinam i na brzegu ląduje kolejny karpik ok 45cm. Chwilę później dostałem branie na kulkę 20mm. Kij wygięty, sygnalizator piszczy, żyłkę wywija! Zacinam i czuję, że na końcu zestawu jest moja życiówka karpia, bo to można wyczuć i rozpoznać jak pływa przy holu dana ryba. Kilka min holu karp pokazał się przy powierzchni i wszedł w ziele.
Niestety kolejna ryba, która była sprytniejsza od nas spięła się. Karp ok. 5KG. Noc przebiegła bez brań. Rano na 3 ziarna kukurydzy miałem 2 brania i 2 pudła. O 5:40 następne branie na kukurydzę, ale tym razem gotowaną i wyholowałem dubla ok. 35cm. Był już to ostatni dzień naszych zmagań z upałami i rybami, które z dnia na dzień żerowały słabiej. Jednak o 10:30 Sebastian miał branie, lecz nie było go przy kijach i rybę zaciął nasz kolega, który przyjechał nas odwiedzić. Po kilku minutowej szaleńczej walce ukazał się karp ok 6-8 KG! Seba musiał mieć już gdzieś przetartą żyłkę i "zmęczoną" wyholowaniem tylu ryb i zestaw się zerwał. Szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda! 3 wielkie ryby, 2 spięte i 1 urwana. 0:3 dla olbrzymów. O 11 tata zadzwonił do mnie i powiedział, że na godzinę 14:00 mamy być już spakowani i czekać na niego. 45 minut później Sebastian ma branie na kukurydzę i wyholował złocistego jak złoto leszcza 41cm. Dosłownie 20 minut przed zwijaniem a mieliśmy zamiar zwijać się o 13:30 dostałem branie na kukurydzę. Holowałem ładnego karpia też coś w granicach 55-60cm, niestety żyłka nie wytrzymała, bo musiał gdzieś przy końcu zestawu być osłabiona i ryba poszła z całym zestawem. Ryba była jak najbardziej do wyholowania, bo odciągałem ją od ziela i była na czystej pozycji ;) To była już ostatnia ryba naszej karpiowej zasiadki.
W WPISIE NA BLOGU NIE WYPISAŁEM WSZYSTKICH ZŁOWIONYCH RYB, BO TO ZAJĘŁO BY MI CHYBA 24H PISANIA.
Łącznie złowione ryby to: 13 karpi (34-57cm), 3 liny, 3 karasie, krąpie, leszcze i sandacz.
Dzięki za oceny i komentarze! Życzę wszystkim połamania kija i szansy holu takich ryb jakie i my mieliśmy okazję holować!