Zaloguj się do konta

Zawody na jez. Mistrzewo - czyli złoto dla wytrwałych 28.06.15

Z niepewnymi minami podążaliśmy rano w niedzielę 28.06.2015roku, drogą z Poznania w kierunku Gniezna. Padało. Zaciągnęło się już w sobotę i z małymi przerwami padało przez całą noc. Teraz też padało, padało to słabo powiedziane – lało jak z cebra. Nie mniej jednak, nie zważając na niesprzyjające warunki atmosferyczne , stawiliśmy się punktualnie o godzinie 7.00 w miejscu zbiórki – rybaczówce nad jeziorem MISTRZEWO. http://www.karpisko.najlepsza.pl/mistrzewo.htm

Przybyło nas 19 , by rozegrać kolejne zawody towarzyskie o Puchar Kierownika osiedla Władysława Jagiełły i Zygmunta Starego. Kilku kolegów zaspało, albo się przestraszyło pogody. Jeden zaniemógł po sobotnich „imieninach”. Prezes wita przybyłych, krótko omawia stronę organizacyjną zawodów , a gospodarz jeziora p. Jan JÓŹWIAK podaje informacje o jeziorze ( głębokość, rybostan itp. ), oraz o wynikach wędkarzy łowiących tu ostatnio. Podobno są tu karpie jak „parowozy”. Zobaczymy. Po losowaniu, ciągle w strugach deszczu rozchodzimy się organizować stanowiska, przygotować wędki i zanętę. Wzdłuż brzegu wyrastają jak grzyby po deszczu parasole. Jednak wilgoci nie da się tak łatwo uniknąć. Łowimy dzisiaj na dwie wędki, metodą spławikowo-gruntową, od godziny 8.30 do 12.30.

Godzina 8.15 – hurra – przestało padać. Leciutki wiaterek idzie górą, gdyż jezioro położone jest w zagłębieniu otoczonym drzewami. Woda - tafla.

8.30 – początek zawodów. Łowimy. Ryby, a właściwie rybki biorą dość dobrze. Co z tego – sama drobnica i do tego jeszcze ta wszędobylska ukleja, której nie zaliczamy do wagi. A szkoda, bo ukleje są tu dorodne – wielkie jak śledzie. Gdzie te zachwalane karpie? Uprzedzając fakty powiem że największą rybą zawodów, leszczem 29 cm, mógł się pochwalić nasz od niedawna kolekcjoner pucharów w tej kategorii kol. Janusz MARCINKOWSKI. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak wspomnieć, że były jednak spotkania z większą rybą – kol. Zbych holował i spiął tuż przy brzegu okazałego leszcza, a kol. Robert pomagając naszemu juniorowi Mateuszowi w holu zaciętej, konkretnej ryby, w końcu zerwał przypon.

W miarę upływu czasu humory się nam poprawiają – czasami wyjdzie słońce, znikają parasole, a i mokre kurtki można podsuszyć. Było też trochę scen dramatycznych, gdy kol. Eugeniusz oczyszczając z trzcin swoje stanowisko paskudnie skaleczył rękę. Apteczka była na miejscu , a kol. Lidia Styperek wcieliła się w rolę sanitariuszki i sprawnie opatrzyła ranę. Jeszcze gumowa rękawiczka na dłoń i kol. Gieniu mógł dalej kontynuować wędkarskie zmagania. 

12.30 – kończymy łowienie – komisja sędziowska kolędując od stanowiska do stanowiska waży urobek wędkarzy, a następnie wypuszcza złowione ryby z powrotem w wody jeziora.

I tu niespotykany zbieg okoliczności – kol. Jacek i kol. Zbych łowiąc na sąsiednich stanowiskach ( 19 i 20 ) uzyskali identyczny wynik – 2220 pkt. i zajęli w rezultacie wspólnie 5 miejsce. 

Zwijamy wędki, likwidujemy stanowisko - jeszcze rzut oka czy coś nie zostało i podążamy do rybaczówki, gdzie czeka na nas pyszna grochówka z tzw. „wkładką” ( kto był w wojsku wie o czym mowa ), a komisja podsumowuje wyniki.

Ostateczne wyniki 4 godzinnych zmagań z rybami są następujące:

I miejsce – kol. Maciej LENARCZYK – 4080 pkt.

II miejsce – kol. Robert STYPEREK - 3150 pkt.

III miejsce - kol. Tomasz HENKA - 2500 pkt.

Wśród juniorów najlepszy był kol. Mateusz CZAPCZYK. Najgorszy wynik to 720 pkt. – czyli każdy coś złowił.

Prezes Koła gratuluje najlepszym, oraz wręcza puchary i nagrody. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i kończymy zawody.

W sumie nie było tak źle mimo, że zapowiadało się tragicznie.

Opinie (0)

Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

Czytaj więcej