Zbieractwo

/ 8 komentarzy

Wędkarze z zasady są zbieraczami. Kobiety mając kiepski humor ratują się ciuszkiem lub perfumami my kolejnym spławikiem, błystką, kijkiem czy młynkiem. Wielu moich znajomych nie bywa prawie wcale na rybach, ale sprzętu mógłby im pozazdrościć niejeden salon wędkarski. Pucują go, przekładają sprawdzają i dalej dokupują. Zacząłem się nawet zastanawiać czy to jest jeszcze wędkarstwo, a nie już inne hobby – zbieractwo. 

Uśmiechają się tylko, gdy pytam jak ten sprzęt zamierzają nawet wybiórczo przetransportować nad wodę. Olśniło mnie! To nie jest sprzęt dla ryb, ale dla jego posiadacza. Tak jak znaczki, monety, pocztówki itp. Rozumiem już, dlaczego część wędkarzy woli specjalizować się w określonej metodzie czy gatunku ryby, bo może zabierać nad wodę mniejszą ilość sprzętu. Ale, czy jest to łatwiejsze zadanie. I tak i nie. 

Ostatnio łowiłem z jednym z lepszych spinningistów w kraju. Tylko dwa patyki z kołowrotkami, ale za to dwie wielkie skrzynie różnych przynęt. Nie wiem ile tam tego było? Może 400, może 500, albo jeszcze więcej, bo należy uwzględnić, że „guma” składa się z dwóch części. Mój kumpel to fachowiec, ale co ma powiedzieć wędkarz mniej doświadczony, który trafi na nieznane łowisko?

Jak jest w stanie wypróbować choćby 30 przynęt i określić, która z nich tego dnia jest skuteczna? Proste zadanie z matematyki. Nie uwzględniam w nim zmiany stanowisk, odpoczynku, kotwiczenia, czyszczenia z zielska i zmiany przynęt itp. 10 rzutów jedną przynętą to mniej, więc 10 minut, razy 30 to wychodzi 300 minut, czyli 5 godzin! Czy jest możliwe wybranie w ten sposób skutecznego wabika? Raczej wątpię. 

Natomiast na znanym łowisku, gdy wiemy, co gryzą zębate wydawać by się mogło, że wystarczy garstka przynęt. Ha, ha… W dalszym ciągnie z sobą cały majdan, bo coś może się zmienić czegoś zabraknąć. Tak jesteśmy skonstruowani. Jednak zbytnia kombinatoryka jest często przyczyną naszego niepowodzenia. Stąd biorą się opowieści o „pastuszku”, co przyszedł nad wodę z kijem od szczotki, jako wędką, korkiem zamiast spławika, szpilką zamiast haczyka, wyciągnął robala z zardzewiałej puszki zarzucił i złowił taaaaaką rybę. Wersja uzupełniona mówi, że zwinął wędkę i poszedł do domu, a łowiący wędkarze gonili za nim, aby odkupić rybę i zawieźć ją do domu, jako swoje trofeum. 

Ale widzę tego „pastuszka” jak przychodzi z tym swoim sprzętem  na jedno ze znanych mi łowisk, gdzie ryby mają skończone wyższe studia i co najmniej po dwa fakultety. Pastuszek musiałby zjeść własne robaki z puszki, żeby nie umrzeć z głodu. Owszem na swoim terenie gdzie zna jak własne pięć palcy miejscówki, zwyczaje ryb na pewno złowi rybę nawet na archaiczny sprzęt. Na pewno jest tam super wędkarzem i w tej opowieści może być wiele prawdy. Jednak poza nim ma nikłe szanse na złowienie większej ryby. I tyle. 

Wniosek Na pewno trzeba zabierać różnoraki sprzęt nad wodę, ale jak we wszystkim potrzebny jest umiar i rozsądek.

 


4.8
Oceń
(16 głosów)

 

Dokumenty (1)



Zbieractwo - opinie i komentarze

jacfarjacfar
0
doskonała przypowieść z dominującym motywem socjologicznym, obrazująca mentalność większości wędkarzy, zapomniałeś dodać, że dla takiego zbieracza jego kolekcja jest jak przedłużenie ..... :D w maju miałem przyjemność spinningować z typowym "graciarzem", wziąłem 2 kije i ok 100 różnych przynęt i oko mi wypadło, widząc co kolega taszczy do łajby - samych woblerów miał 5cio szufladowe pudło wielkości piekarnika, że o miękkich nie wspomnę :D pogoda nie dopisała, zębate miały gdzieś współpracę i bardziej się biedak namęczył wymieniając przynęty niż samym łowieniem :D (2015-09-18 14:25)
rysiek38rysiek38
+1
Moim zdaniem nadmiar nie pomaga zwłaszcza w spinningu tym bardziej że wielu z nas podświadomie kieruje sie własnym ludzkim spojrzeniem na dany "wynalazek" a warto by spojrzeć tak z rybiego punktu widzenia no ale koniec końców niedobór bywa gorszy (ostatnio urwałem ostatniego mepsika) i to jest problem :-) (2015-09-18 18:16)
kabankaban
0
Cóż... ja po wielu latach startowania w zawodach do tej pory nie mogę się oprzeć zabrania "zapasu". Idąc na tzw. zwykłe wędkowanie na "swojej wodzie" mam około setki przynęt a jeżeli wyruszam z kimś nad nieznane łowisko to liczba spokojnie się podwaja. U siebie łowię na góra kilkanaście przynęt a reszta jest w razie "W" i choć to rzadko się zdarza to czasami zapas ratuje wędkarski honor. Próbowałem wyjść z jednym małym pudełkiem, ale po półgodzinie bez brania tłumaczyłem to brakiem "zapasu". Z pełnym arsenałem mimo, że brania kiepskie to czułem się lepiej bo zawsze można zwalić na pogodę, ciśnienie, fazę księżyca itd. Jestem zbieraczem i pewnie takim już pozostanę. (2015-09-18 19:10)
Artur z KetrzynaArtur z Ketrzyna
0
Dałem piątkę, bo Sam łowiłem na taki sprzęt jak ten przysłowiowy pastuszek tyle że nie kij od szczotki a leszczyna, i zamiast korka spławikiem był patyk. No i też innym razem nie mając siedząc na rybkach podszedł do mnie gościu i pyta się czy jest tu ryba i jaka. Pokazałem mu co miałem w siatce (o ile pamiętam 1 lin, parę okoni i płoci). Jak się okazało jest tu już parę dni o nic nie złowił oprócz paru płotek. Biedak wyprosił mnie bym mu sprzedał tą rybę, i jak przyjdzie jego żonka, bym nie mówił że mu ją dałem a że sam złowił. Szybko zjawił się z kasą i wędką itd. Ja zadowolony że mam parę groszy na sprzęcik, on zadowolony bo i żona dumna że w końcu coś złowił. (2015-09-18 20:19)
piotr48piotr48
+1
to nie żaden pastuszek tylko rosyjski multimiliarder Ilija nad rzeka syberyjską wiem bo sam robiłem mu to zdjęcie 1 kwietnia 2015 pozdrawiam piotr (2015-09-20 16:21)
Pike000Pike000
0
5 sam jestem takim zbieraczem jak kupowałem torbę spinningową były w niej 3 małe pudełka,teraz sam przynęty się nie mieszczą.Jak wejdę do sklepu nie umiem wyjść bez nowej gumy :D (2015-09-20 20:46)
Dos equis xxDos equis xx
0
Co do pastuszka to się mylisz. Nie napisałeś o pastuszku najważniejszego. Siedzi nad wodą 24 na dobę. W końcu trafia moment i miejsce że się obłowi. Robaków z głodu nie zje bo ma zrobione rybne zapasy. (2015-09-21 21:05)
LeoAmatorLeoAmator
0
Chyba M.Szymański w "Wędkarskim Świecie" pisał o łowieniu z synem.Młodzież biczując wodę cały dzień jedną przynętą miała efekty porównywalne albo lepsze od starego wyjadacza,Ojca. Ja niestety należę do kolekcjonerów i ciągam ze sobą,trzeba czy nie,cały majdan.Jednak ostatnio staram się wszystko pomieścić tylko w kamizelce. (2015-11-05 22:34)

skomentuj ten artykuł

Sklep wędkarski internetowy, duże okazje tanie wędki i kołowrotki online - zdjęcia i fotki

Wędkarstwo wiadomości