Zbiorniki retencyjne Gdańska: czy to koniec wędkowania?

/ 2 komentarzy / 5 zdjęć


W 2012 roku spółka Gdańskie Melioracje oddała w dzierżawę okręgowi PZW Gdańsk 30 zbiorników retencyjnych (w Gdańsku obecnie jest ich aż 52). Zbiorniki zostały zarybione i udostępnione trójmiejskim wędkarzom. Roczna składka wynosi 10 zł, jeśli ktoś chce wędkować tylko na retencjach, a w przypadku gdy opłacone są pełne lub niepełne pozwolenia, albo tylko jedna woda, nie trzeba żadnych dopłat. Dla niezrzeszonych w PZW opłata roczna wynosi 19 zł. Na zbiornikach obowiązuje RAPR PZW z dwoma małymi wyjątkami: zabronione jest łowienie pod lodem i nie trzeba prowadzić rejestru połowu.
Tutaj muszę napomknąć, że zanim PZW wzięło pod swoje skrzydła zbiorniki retencyjne, sami wędkarze mieszkający w pobliżu większości z nich wpuszczali tam złowione w innych miejscach ryby (często nawet karpie, które z jakiegoś powodu nie zostały zabite i nie trafiły na wigilijny stół) i wędkowali, nie przejmując się żadnymi zezwoleniami.
W tych niewielkich i płytkich zazwyczaj stawach, których głównym zadaniem jest przede wszystkim osłona przeciwpowodziowa, często bywa bardzo bogaty, a nawet zaskakujący rybostan: płocie, leszcze, karasie, karpie, klenie, liny, okonie i szczupaki. W niektórych można złowić pstrągi, które kiedyś mawiały z hodowli. Trafiają się również piranie (!) i żółwie – oczywiście wypuszczone przez, pożal się Boże, hodowców.
Pomijając moją prywatną teorię mówiącą, że w małej wodzie przy odrobinie szczęścia i umiejętności można trafić naprawdę fajny okaz (osobiście złowiłem płoć o wymiarze 32 cm i wadze 0.53 kg oraz walczyłem z wielką mamuśką, która rzuciła się na holowanego pistoleta), zbiorniki retencyjne udostępnione do wędkowania są świetnym rozwiązaniem, jeśli mamy bardzo mało czasu, a chcemy pospacerować ze spinningiem. W dwie godziny można obrzucić 2-3 stawy, ponieważ zwykle są one usytuowane w niewielkiej odległości od siebie (jako zlewnie jednego potoku). Ja najchętniej odwiedzam 4 spośród 8 będących zlewniami Potoku Oliwskiego. Trzy z nich znajdują się w gdańskiej dzielnicy Żabianka, więc zabieram wędkę i z Sopotu idę około 20 minut. Często spotykam wędkarzy, który uczą swoje pociechy tajników tej pasji i są to, według mnie, dobre miejsca na stawianie pierwszych kroków. Hitem był dla mnie znajomy, który wybrał się na spacer ze swoim dzieckiem w wózku i spinningiem. Kiedy niemowlę usnęło, z radością oddał się wędkarstwu.
Oczywiście są również minusy, do których przede wszystkim należy brak jakichkolwiek kontroli (straż miejską i policję interesuje tylko ewentualny stan upojenia wędkarza i opróżnianie pęcherza na pobliskie drzewa), co pozwala osiedlowym dziadygom pchać do reklamówek większość niewymiarowych szczupaków i innych ryb. Brzegi są notorycznie zaśmiecanie (również przez wędkarzy), w wodzie często pływają butelki po piwie... Białoryb jest bardzo kapryśny, ponieważ do wody trafiają kilogramy chleba i bułek z rąk spacerowiczów. Czego nie zdążą zjeść na czas łabędzie i kaczki, pochłoną zawsze głodne ryby. Później nie reagują na białego czy czerwonego robaka, gardzą kukurydzą. Drapieżniki są tak przyzwyczajone do obrotówek, wahadłówek i gum, że ciężko jest je skusić do brania.
W czerwcu bieżącego roku w wątku dotyczącym gdańskich zbiorników retencyjnych na forum Pomorskiego Przewodnika Wędkarskiego gruchnęła wiadomość, że PZW zamierza wypowiedzieć Gdańskim Melioracjom dzierżawę większości z nich. Kolega pisał do nich i otrzymał taką informację, którą opublikował. Śledziłem informacje pojawiające się na stronie naszego okręgu PZW, ale wciąż nie było żadnych wieści, a rok dobiegał końca. Opłacając zezwolenia na 2021 rok, przypomniałem sobie o tym i zapytałem naszej pani skarbnik, czy coś jej wiadomo na ten temat. Udostępniła mi do wglądu najświeższą listę zbiorników retencyjnych, na których można wędkować w 2021 roku, i ku mojemu zadowoleniu okazało się, że jest ich nadal 30! Tylko jeden wypadł ze spisu, ale już tym roku nie można było na nim łowić. Zamiast niego na listę został wpisany inny, który w ostatnich latach był wykreślony.
Na koniec życzyłbym sobie i wszystkim wędkarzom, aby o te małe wody bardziej zadbano, częściej je bagrowano i sprzątano brzegi, żeby oprócz tych jakże rzadkich, zarybień pojawiała się również jakakolwiek kontrola (wiadomość o takiej rozniesie się lotem błyskawicy). Te miejsca są świetną odskocznią od pędu codziennego życia i szkoda by było, gdyby zostały zamknięte dla nas, wędkarzy.
Pozdrawiam serdecznie!

 


5
Oceń
(5 głosów)

 

Zbiorniki retencyjne Gdańska: czy to koniec wędkowania? - opinie i komentarze

Basia KierBasia Kier
+1
Naprawę zazdroszczę tych stawików. Szkoda, że u mnie nic takiego nie ma. Dla młodzieży jak zanlazł i dla nie majacych czasu na dalsze wypady. I te ceny! (2020-12-30 16:04)
z@melaz@mela
+2
Moje doświadczenia z tego typu akwenami oraz wszelkiej maści "niczyjimi " wyrobiskami jest następujące dopóki nie gospodaruje tam OZW , ludzie kłusują , nie ma zarybień to są ryby i to jest ich dużo a gdy tylko zjawi się pan w tym przypadku OZW to zaczynają się zarybienia zawsze ale to zawse od karpi i amurów żeby wyeliminować zielsko do zera i zmąciś wodę (ciepła woda lepsze przyrosty) po takim zabiegu w każdym akwenie jaki znam w promieniu 60km zrobił się szybko typowy standard OZW czyli złowienie 1 szczupaczka 30cm na miesiąc to wyczyn o radndze równej z trafieniem 4 w totka. (2020-12-31 14:21)

skomentuj ten artykuł