zero nie na zero
Ryszard Troncik (rysiek38)
2017-08-26
Na wstępie wyjaśnienie co to "Zero" , "Zero"jest to starą ,potoczną nazwą łowiska gdzie połów dozwolony jest tylko ze stanowisk oznaczonych cyfrą zero...
Był to jeden z tych kolejnych dni gdy poniosło mnie na stare ,dawno nieodwiedzane śmieci i nie mam tu na myśli bynajmniej samego łowiska ,ale ogólnie samo miejsce ,czyli znany Chorzowski park kultury ,a dokładniej jego drugą część ,okolice stadionu , będącego na ukończeniu.
Jakby nie patrzeć to minęło z ćwierć wieku od czasu gdy byłem tam ostatnio , było to wtedy łowisko sekcyjne ,ze specjalnym zezwoleniem ,teraz już łowisko PZW ale dawne ,bzdurne ograniczenia dotyczące spinningistów chyba jako relikt epoki pozostały niestety.
Może tez podciągnąć by to pod ustawę dekomunizacyjną ,tu byłbym za a nawet przeciw - no ale skąd te porównanie ? już wyjaśniam opisując wypad...
Postawiłem na popołudnie ,20 minut busem i przesiadka na "bana" by pokonać ostatnie kilometry (tak na marginesie jak mam okazję to wybieram właśnie tramwaj), może to dlatego że mam ciągoty do koleji no a tym razem podjechał wagon jakim jeszcze nie jechałem - starszy ,całkiem ciekawy niemiecki model - do wyboru miałem dwa przystanki ,wybrałem ten główny.
No , jestem po latach i widać że nieźle się pozmieniało ,zaskoczyło mnie też to ,że można wylicytować sobie nazwę alejki chyba na rok ,ale teraz wyjaśnię skąd ten wtrąd o dekomunizacji - otóż jedna z głównych alejek to aleja Jerzego Ziętka - twórcy owego parku ,która zgodnie z ustawą ma zmienić nazwę mimo licznych protestów mieszkańców tych terenów i nie tylko.
Czas skończyć ten polityczny wątek i skupić się na wodzie :
Gdy tylko dotarłem do wody od strony kanału to pierwsze kroki skierowałem na mostek by zobaczyć wodę z góry.
Pierwsze co dostrzegłem to wzdręgi i to słusznych rozmiarów (na kulkę wymarzone miejsce bicia rekordów) ,po chwili udało się wypatrzyć też dwa pasiaczki - niestety kanał też nie dla spina no ale jak są tu to i na stawie też będą ,patrząc tak na kanał przypomniałem sobie moje zawody tu przed laty ,gdzie wygrałem jako dzieciak smienę.
Na stawie dość spory ruch na wodzie ,elektryczne motorówki mają jak widać wzięcie ale skoro dziennie tak jest ,to na rybach chyba nie robią wielkiego wrażenia.
Od czego by zacząć ,tradycyjnie korci wybadać wodę wiróweczką ale w końcu cel wyprawy jest jasno określony czyli przede wszystkim sandacz.
Zander ,a może i sum ,no cóż - pomarzyć można choć może nie tak całkiem bezpodstawnie ,bo w końcu Józek ,stały bywalec tej wody zapewnia że oba te gatunki są tutaj osiągalne więc stawiam jednak na gumy.
Mija godzina i zero , nic ,nawet puknięcia co dziwi bo gumy nie największe i nieraz wzbudzały zainteresowanie także pasiastych ,hmm jeszcze trzy podejścia i zmiana lecz zmiana przesunęła się w czasie o kolejne pół godziny za sprawą szczupłego który przywalił w trzeciej próbie i spiął się prawie natychmiast.
Nie był to okaz ,coś około miary ale na tyle podniósł ciśnienie że zmianę odłożyłem na potem , niestety na gumę to byłoby na tyle ,zmieniam stanowisko jak i przynętę.
Na efekt długo nie czekałem ,jednak obrotówka to jest to ,już po pierwszym rzucie blaszkę odprowadzają dwa pasiaste ,po kilku chwilach pierwszy okoń sprawia że z zera nie wyjdę na zero - morda się cieszy.
Następne rzuty to kolejne odprowadzenia jednak bez ataku ,zmieniam blaszkę na szerszą - czyste srebro bez udziwnień co skutkuje natychmiast kolejnym pasiastym i następnym ,nie są duże bo 15-20 jednak brania słabną więc czas na kolejną zmianę miejsca - udaję się do zatoczki koło mostku na cyplu.
W samej zatoczce tylko jedna sztuka jednak z cypla na otwartej wodzie znów zaczyna się zabawa ,następne kilka sztuk ,coś się dzieje ,widać żerujący białoryb - woda żyje ,jednak dziwi fakt ze ani jednego wędkarza.
Obok mostku na stanowisku poznaję pewnego gościa sączącego browarka ,zagadał czy chcę tu łowić i czy nie będzie mi przeszkadzał - zaprzeczyłem i stwierdziłem że nadszedł najwyższy czas na to co tygrysy lubią najbardziej ,wydobyłem PSSP z plecaka i życząc zdrówka zaczęliśmy rozmowę ,dowiedziałem się paru nowinek o wodzie jak i wyjaśnił się powód braku wędkarzy (cała ekipa jest podobno na niedalekim łowisku za sprawą karpiowego szaleństwa) ,poznałem też kilka tajników tego łowiska bo ów człek okazał się również wędkarzem - stałym bywalcem na tym zbiorniku.
Dzionek dobiegał końca ,postanowiłem obrzucać jeszcze jedno miejsce i zwijać się powoli ,oczywiście tak jak mam w zwyczaju inna drogą niż tu dotarłem ,zerknę po drodze na staw wspomniany przez miejscowego ,a i może po drodze będzie coś na czym warto zawiesić oko (No i było - drzewo ,niezły materiał na np.Herkulesową procę :-),fotka).
Wspomniany staw faktycznie mimo późnej pory jeszcze nieźle obstawiony przez wędkarzy stacjonarnych jak i spinningistów ,udało mi się nawet troszkę podsłuchać rozmów i tak oto bogatszy w nowe informacje udałem się na przystanek po drugiej stronie parku...
P.S. PSSP to Płynny stabilizator stanu psychofizycznego ,do zdobycia bez recepty i nie wymaga konsultacji lekarza bądź farmaceuty !!!