Zimowa Płoć
Tomasz Kosiński (t12tom)
2009-02-21
Mój (nie)pierwszy raz.
Zastanawiałem się czy napisać, czy też nie napisać… Ale jednak- stało się. Zacząłem, więc poleci… Od razu wyjaśnię- nie jestem autorytetem w tej dziedzinie, nie mam wieloletniego doświadczenia, nie mam setek wypraw za sobą… Ale postanowiłem się podzielić wiedzą, którą zgromadziłem w ostatnim czasie, wiedzą popartą wieloma rozmowami z doświadczonymi kolegami, doszlifowaną w moich ukochanych innych dziedzinach wędkarstwa. Mało jest też tekstów, które pomogą takim jak ja, początkującym, wejść właściwie w temat, jakim jest
WĘDKARSTWO PODLODOWE.
Do początku obecnego sezonu zarzekałem się, że łowienie pod lodem nie jest dla mnie. Jestem ssakiem ciepłolubnym, nietolerującym mrozu, wiatru i zimy. Brrrrr nie cierpiałem tego... Pierwszym moim wypadem na łowienie spod lodu był wyjazd w okolice Mikołajek jakieś sześć, może siedem lat temu. Zapowiadało się fajnie. Kumpel sprawdzony, świder CCCP, trzy wędki z żyłką, blaszki, mormyszki… Zajechaliśmy i rozpoczęliśmy odwierty… Wierciliśmy długo…. Pokrywa lodu około siedemdziesiąt centymetrów, wiatr i minus siedemnaście. Byliśmy twardzi, nawierciliśmy dziur. Pot spływał po plecach. Efekt po jednym okoniu. Następnego dnia było minus dziewiętnaście…. Nawet dwie godziny łowiliśmy. Potem wysoka gorączka zmusiła nas do poddania się. Świder i wędki sprezentowałem miejscowym. Stwierdziłem, że nikt mnie już do tego nie namówi… I tak było do tego roku.
W naszym kole mamy konkurs GPX na wędkarza roku. Do ostatnich zawodów zajmowałem drugie miejsce, ze stratą dwóch punktów do Kamila. W styczniu, miały odbyć się pierwsze w naszym kole zawody podlodowe. Mocno się wahałem, czy wystartować, w końcu nie był to mój konik. Ale poddać się bez walki, nie, tak być nie mogło. I tak zacząłem zgłębiać wiedzę tajemną, dotyczącą wszystkiego, co mogłoby być istotne w łowieniu pod lodem….. Zrobiłem to na tyle skutecznie, że każda z wypraw, kończy się pięknym połowem. Nie wróciłem ani razu o kiju. Przy każdym wypadzie, usiądzie na mormyszce jakaś ładna ryba, a to ponad kilowy szczupak, a to duży okoń, leszcz, czy piękne płocie o rozmiarach nie rzadko przekraczających 30 cm. Wielu wędkarzy zastanawia się jak to możliwe…. Spróbuję to przybliżyć.
Zacznijmy od początku… Wybierzmy właściwy sprzęt. Tylko, od czego zacząć…. Zapewne od odpowiedzi na pytanie, jak i co chcemy łowić. Ja wybrałem mormyszkę. Jest ona w mojej ocenie najbardziej finezyjną metodą i najbliższą mojemu ukochanemu spinningowi. Cały czas trzeba pracować-, ale o tym później…
Wędka.
(zdjęcia poniżej)
Urządzenie proste, (choć nie zawsze kształtem). Ważne, aby miała powyżej trzydziestu centymetrów. Nie dla tego, że im dłuższa, tym lepsza. Wymusza to na nasz regulamin amatorskiego połowu ryb. Ja łowię na dwa kijki. Jeden to rosyjska „bałałajka” z dłuższą szczytówką (dł. 35 cm) zakończoną kiwokiem, który jest za razem przelotką i sygnalizatorem, a druga to tak zwana wędka Gdańska. Dwie przelotki i drucik pod kiwok, umieszczony pod kątem do szczytówki. Fotografie poniżej. Oczywiście może to być każdy inny kijek, na którym da się zamontować sygnalizator ubrań i coś do zwijania żyłki. Wędka nie może być zbyt miękka, ponieważ cały czas będziemy pracować małą mormyszką. Nie może też być pałką, bo jak weźmie większa ryba to dobrze, gdy kij zamortyzuje jej odjazdy. Pomoże to w skutecznym holu. Gdy mamy już odpowiednią wędkę, pójdźmy dalej…
Żyłka
(zdjęcia poniżej)
To chyba najważniejszy element zestawu. Problem z wyborem mam zawsze. Niezależnie od metody, jaką zamierzam łowić. Zimą są dwa priorytety przy jej wyborze. Pierwszy to jakość. Drugi to średnica. Osobiście używam żyłki trabucco o dwóch średnicach. 0.08 i 0.10. Grubość żyłki jest bardzo ważna. Na cienkiej żyłce (008) możemy spuścić nawet bardzo małą mormyszkę na 3-4 metry i mamy z nią kontakt. Na grubszych żyłkach nie jest to możliwe. Żyłka musi być świeża i dobrej jakości. Często potrafi na naszą przynętę połakomić się duża ryba. Nie warto, więc oszczędzać dwóch czy trzech złotych. Warto natomiast kupić krótszy odcinek żyłki, a są szpule po 25 lub 30m. Wystarczy połowę szpulki nawinąć na jeden kołowrotek (oczywiście nie odwijając starej, bo podkład jest niezbędny) a drugą połowę na drugi…. Takie rozwiązanie jest lepsze niż kupowanie tanich żyłek. Zazwyczaj 10-15 metrów linki w zupełności nam wystarczy do łowienia przez całą zimę. A jak ryba odjedzie dalej, to mamy zabawę. I tego wszystkim życzę.
Sygnalizacja brań
(zdjęcia poniżej)
To istotny problem…. Jakiego kiwoka użyć? Co wędkarz, to inne zdanie. Ja mam w swoim pudełku kilka. Głównie są to kiwoki ze szczeciny dzika. Bardzo ważne jest to, aby po zamocowaniu i opuszczeniu mormyszki do wody kiwok pracował. Musi się zawsze uginać pod ciężarem naszej przynęty. Ale nie może też być wygięty za mocno. Zazwyczaj kiwoki mają kilka centymetrów długości i poprzez wydłużenie lub skrócenie jego długości, uzyskujemy pożądaną czułość. Należy to uczynić metodą następującą. Opuszczamy mormyszkę na dno i napinamy żyłkę. Kiwok powinien się ugiąć około 05-1 cm. Po tym powinien podnieść mormyszkę z dna. Tak wyregulowany zestaw jest idealny (w mojej ocenie)
Przynęty
(zdjęcia poniżej)
Mormyszka- wywodzi się ponoć z Rosji. Wersji, modeli, kształtów, wielkości i wagi nie opiszę. Jest tego mnóstwo Osobiście używam wyłącznie mormyszek wolframowych. Są one znacznie cięższe od ołowianych i mosiężnych. Są przy swojej dużej wadze, także mniejsze, co jest bardzo istotne przy słabiej żerujących rybach. Kolory, jakich używam są cztery- klasyczne sreberko, mosiądz, czarny i fiolet. Większość mormyszek poprawiam, naciągając na haczyk, kawałeczek czerwonego igielitu. Nie wiem czy to wabi ryby, ale na pewno bardziej mi się podobają. A to już coś… Gdy ryby nie biorą, warto zastosować najmniejsze mormyszki, jakie mamy. Jeśli chodzi o kształty, to nie zauważyłem, aby któryś był zdecydowanie najlepszy. Odkryłem natomiast, że mormyszki w kształcie kulki skręcają bardzo mocno żyłkę… Niestety są też bardzo łowne. Aby mormyszka była gotowa do użycia, należy uzbroić ją w ochotkę. Może to być jedna larwa, lub kilka, Niektórzy stosują z powodzeniem pinkę, lub białego robaczka. Warto kombinować.
Kołowrotek
(zdjęcia poniżej)
Osobiście używam małych kołowrotków spinningowych, którymi w sezonie łowię okonie. Wielkość 1000 to ideał. Najważniejszy jest hamulec. Musi być bardzo precyzyjny. Do starej żyłki dowiązuję około 12-15 metrów świeżej 008, lub 010 i jestem gotów.
Ekwipunek
(zdjęcia poniżej)
W co zapakować nasze skarby? Ja zabieram na lód jedno małe pudełko. Część pudełka wykleiłem gąbką (ze zmywaka do naczyń), w którą wbijam mormyszki. Mam też zapasową żyłkę, kilka kiwoków, igłę (ważne, gdy dziurka zatka się lodem) smar do kołowrotka i coś tam jeszcze, wedle potrzeb, Oczywiście musimy mieć jakieś przenośne siedzisko, świder i przy słabszym lodzie koniecznie pierzchnę. Dobra pierzchnia pozwoli nam na ocenę, czy możemy się bezpiecznie posuwać dalej. Jeśli lód odpryskuje- jest mocny. Jeśli pierzchnia wjeżdża jak w masło i przebija się od razu do wody- wybierzmy inną drogę, lub zakończmy łowienie. Nasze bezpieczeństwo i zdrowie jest najważniejsze. Zawsze należy mieć ze sobą linkę o długości o kilka metrów większej niż głębokość łowiska. No i najlepiej, jak jest z nami ktoś jeszcze, kto dotrzyma towarzystwa, a w razie, czego pomoże. W dzisiejszych czasach są w sklepach kombinezony pływające. Sam w najbliższym czasie zamierzam sobie taki sprawić. Polecam, ponieważ przyda się nie tylko na lodzie.
Jak łowić?
(zdjęcia poniżej)
Odpowiedź jest jedna- skutecznie…. Tylko, co to znaczy? Gdzie szukać ryb, jak prowadzić przynętę? Pierwsze otwory wierćmy przy trzcinach. Ryb szukajmy tam gdzie były jesienią. Przy spadach, na blatach. Spróbujmy łowić na wszystkich krawędziach stoku, oraz w najgłębszych dołkach naszego akwenu. Często też można znaleźć ryby w płytkich miejscach- przy obumarłej roślinności. Gdy szukamy okonia, warto się cały czas przemieszczać. Gdy siadamy na białą rybę, ważne jest odpowiednie zanęcenie łowiska. Łowiąc okonie, mormyszkę opuszczamy zawsze na dno. Koniecznie po opuszczeniu przynęty trzeba napiąć żyłkę i agresywnie puknąć 2-3 razy w dno. Potem delikatnie podrygiwać mormyszką przesuwając ją ku górze. Warto zrobić jeden eksperyment jeszcze przed łowieniem. Do dużego słoika nalewamy wody i wpuszczamy kilka ochotek. Zobaczcie jak porusza się ochotka i spróbujcie właśnie w taki sposób pracować mormyszką- efekt murowany. Jak łowić płocie i leszcze? Musimy wybrać miejsce. Dobrze, gdy jest to koniec spadu. Takie miejsce jest dobrze zanęcić. Osobiście używam jokersa, rozprowadzonego w ziemi, na łowiska głębsze niż 1.5 metra, i samego na płytszej wodzie. Na początek wrzucam 4-5 kulek wielkości orzecha włoskiego. Potem donęcam jeśli ryby biorą. Prowadzenie mormyszki bardziej anemiczne niż na okonie. Często też kładę ją na kilka minut na dnie, ale tak, aby kiwok był delikatnie ugięty. Często trafia się też, jako przyłów szczupak, który ściąga za białorybem. Gdy mamy na haku dużą rybę, dajmy jej pochodzić. Nic nie sprawia większej frajdy, niż wyjęcie szczupaka, lub dużego leszcza po kilku lub kilkunastu minutach holu na żyłce 008. Szczupaka proponuję wypuścić, co najmniej 15 metrów dalej, aby nie płoszył nam białej ryby. To bardzo ważne.
Efekty
(zdjęcia poniżej)
Tak jak pisałem wcześniej, nie jestem starym wygą. W tym roku byłem na lodzie kilkanaście razy. Za to za każdym razem połowiłem ładnych ryb. Są dni, kiedy ryba żeruje gorzej. Należy wtedy być cierpliwym i pracować mormyszką wytrwale. Zostanie to wynagrodzone. Podam jeszcze jedną, starą prawdę. „Człowiek uczy się przez całe życie”… a ja dodam „a wędkarz jeszcze dłużej”. I to niech będzie naszym mottem… Zastanawiałem się czy pisać ten tekst pod kontem konkursu… Za namową Gienia, mojego przyjaciela i wielkiej skarbnicy wiedzy wędkarskiej, niech tak będzie. Gieniu pozdrawiam Cię stąd gorąco i dziękuję za cenne wskazówki i uwagi. To głównie dzięki Tobie dostałem kolejnego zajoba…
Tomek
"Tekst przygotowany na konkurs wedkuje.pl"