Złota rybka jednak istnieje
WIESŁAW KLAWELI (wiekla42)
2013-05-06
Pierwszy dzień maja 2013 roku, to dzień jak inny tylko tyle że rozpoczynający długi weekend. Spragniony błogiego lenistwa wymyśliłem Sobie, że przeleżę go w domu przed telewizorem, a jak pogoda będzie sprzyjająca to wyskoczę nad rzekę albo nad jezioro naszego koła ze spinningiem w poszukiwaniu jakiejś pięknej ryby. Niespodziewanie około godziny 15.30 realizując swój wspaniale uknuty plan, leżałem w salonie oglądając telewizję gdy przypomniałem Sobie że siostra ze szwagrem pojechali do Wołowych Lasów na ryby. Pokusiło mnie aby sprawdzić, jak tam szwagrowi idzie wędkowanie. No i zadzwoniłem aby usłyszeć o sukcesach szwagra. Usłyszałem, że akurat przejechali i właśnie się rozpakowują, ale gdybyśmy chcieli i mieli ochotę to są wolne miejsca. Propozycja usłyszana przez telefon postawiła mnie na równe nogi. Godzinę później byłem już wraz z moją małżonką w drodze do Wołowych Lasów.
O godzinie 19.00 byłem już na miejscu. Nie rozpakowując samochodu,szybko się przebrałem i za chwil kilka byłem już nad wodą.
Rozłożyłem dwie wędki przystosowane do łowienia spławikowego. Po 15 minutach pierwsze bardzo delikatne branie i jest, ładny 20 cm karaś. W między czasie drobnica buszuje, wyciągam parę płotek, okonia oraz kolejnego karasia. Ten tym razem jest o wiele większy, ma 33 cm i ważył ponad kilogram. Na twarzy pojawia się coraz większy uśmiech. W przerwie między braniami sączę sobie piwko, popalam papieroska, słoneczko przebija się przez chmury, żona zajęta czytaniem książki a Ja zadowolony jak małe dziecko z pierwszej wyprawy wędkarskiej tego roku. W tym momencie siada koło mnie Kasia ze swoją wędką, córka moje siostry i rozpoczynamy rozmowę. Wtem po dwóch puknięciach spławik ostro idzie pod wodę. Ostre zacięcie i siedzi. Po krótkim holu, konsternacja. Pod lustrem wody widzę jakiś dziwny kolor ni to pomarańczowy, ni to różowy, walczącej jak lew ryby. Oczy mam coraz większe, myślę sobie na głos, co to jest do diabła. Wszystkiego bym się spodziewał na haczyku ale nie tego. Po doholowaniu do brzegu ryba do podbierak i jest na brzegu. Piękna pomarańczowa ryba, podobna do karpia, ale co to za gatunek nie mam pojęcia. Po zmierzeniu, zważeniu i obowiązkowych zdjęciach wróciła ponownie do wody. Dopiero wieczorem, po włączeniu internetu dowiedziałem się co złowiłem. Był to jaż złoty (orfa).
Jaż złoty okazuje się, że jest to ryba ozdobna, żyjąca w sadzawkach,parkach, oczkach wodnych. Wypytując starych bywalców tego miejsca przez kolejne dni pobytu mojego w Wołowych Lasach o pochodzenie tak dziwnej ryby, udało mi się ustalić, że parę lat temu było niedaleko gospodarstwo rybne które zostało zlikwidowane. Właściciel tego gospodarstwa ponoć posiadał ryby ozdobne. Część tych ryb rozdał lub odsprzedał a część mógł wypuścić do różnych zbiorników wodnych.
Dzień zakończył się niespodziewanymi emocjami. Było pięknie, pełen dumy i radości udałem się na odpoczynek.
[/p]